Panu Premierowi dziękuję za życzenia

Osoby szukające tu tylko i wyłącznie treści muzycznych proszę o chwilę cierpliwości. Dziś dodatkowy wpis, którego nie zamierzałem publikować, ale zachęcił mnie do tego osobiście minister kultury, zapraszając na konferencję w sprawie polityki kulturalnej państwa. Poszedłem, z myślą o tym, że może będzie okazja się poznać (dotąd nie było). A Polifonia ma pewną historię kontaktów z ministrami – na przykład prof. Małgorzata Omilanowska zaglądała na ten blog i nawet polemizowała ze mną w kwestiach dotyczących Behemotha (przyznaję, nie miałem wtedy racji, nie mogła zatrzymać cenzury prewencyjnej przed pamiętnym koncertem w Poznaniu). Z prof. Piotrem Glińskim nie poszedłem jednak rozmawiać o metalu. Posłuchałem dzisiejszej konferencji i – co okazało się mieć zaskakujące dla mnie skutki – zadałem pytanie.

Tu nieznającym kontekstu Paszportów „Polityki” należy się krótkie wprowadzenie: my pozdrowiliśmy nieobecnego na nich ministra kultury i wicepremiera poprzez jego obecnego na sali brata, dawnego laureata „Paszportu” Roberta Glińskiego, co rozpętało pewną niepotrzebną burzę medialną. Ale to było w zeszłym tygodniu. W tym, co mówił teraz prof. Gliński, ujęły mnie słowa dotyczące budowania nowego snobizmu kulturalnego. W sumie ciekawe, nawet przy przełożeniu na świat muzyki – czy to miałby być snobizm na polską improwizację, czy jednak na narracyjny i konserwatywny w dużej części hip-hop? Czy mielibyśmy szukać okazji do snobowania się w okolicach polskiego realizmu magicznego, czy może w strefie co ambitniejszych kryminałów? No i zadałem pytanie. Dalej rzecz potoczyła się w sposób dość dla mnie zaskakujący, więc – ponieważ znajomi pytają, co się stało, albo donoszą, że sprawa miała dalszy ciąg – spiszę dokładnie (to język mówiony, więc proszę wziąć poprawkę na styl), do czego doszło.

Część pierwsza ma miejsce, gdy udaje mi się odstać swoje po głos, jakiś kwadrans przed 13.00.

Bartek Chaciński, „Polityka”. Panie Premierze, mówił pan o konieczności budowania snobizmu kulturalnego. proszę o kilka przykładów postaci – ale może niekoniecznie personalnie, także zjawisk, kierunków w polskiej kulturze współczesnej – wokół których można by było taki snobizm budować?
Ja państwu mówiłem o swoich personalnych doświadczeniach ze snobizmem. Bo to nie był tylko Konkurs Chopinowski, ale bardzo wiele. Tam, gdzie jest coś wartościowego, to wokół tego oczywiście można… Pan chce ode mnie oczywiście wydobyć informację, co jest dla mnie wartościowego, co nie w polskiej kulturze, więc ja uniknę oczywiście odpowiedzi. Tym bardziej, że w zasadzie to do pana mam jedno słowo, jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie. Bardzo bym życzył panu więcej obiektywizmu w tym, co Pan pisze, i proszę pozdrowić pana redaktora naczelnego.
Ale… jakiś konkretny tekst ma pan na myśli? Skąd takie słowa?
O ile pamiętam, to tak, mógłbym sięgnąć, ale mówię ogólnie. Życzę panu więcej obiektywizmu ogólnie rzecz biorąc, to jest moja opinia, pozwolę sobie wyrazić i to tyle, dziękuję bardzo.
W takim razie chciałem przekazać pozdrowienia od redaktora naczelnego, to były szczere pozdrowienia ze sceny na Paszportach Polityki, na które pan nie przyszedł mimo zaproszenia.
Nie, nie, no myśmy nie byli zaproszeni. Mówienie o tym, że ktoś nie przyszedł, kto nie był zaproszony, no to już wystawia ocenę temu, kto to mówi. Skończmy na ten temat, dobra?!
Skończmy, choć mam pewność, że był pan zaproszony, ale niech będzie, dobrze.
Nie, nie byliśmy zaproszeni. Chce pan dalej kłamać na ten temat?! Mało tego, pana zwierzchnik nawet publicznie to powiedział, że polityków nie zaprosił. Natomiast nie byliśmy zaproszeni, ja nie byłem zaproszony na Paszporty „Polityki”. Dziękuję.

Dodam tylko (dla obiektywizmu), że redaktor naczelny, owszem, publicznie to powiedział – ale dopiero na gali paszportowej. Część druga ma miejsce po mniej więcej kwadransie, bo tyle czasu zajęło pracownikom ministerialnej kancelarii sprawdzenie faktów (za co bardzo dziękuję) i poinformowanie ministra. Byłem na sali, choć już z tyłu, bo chwilowo miałem przecież do przetrawienia odpowiedzi na pytania, których nawet nie zadałem.

Nie wiem, czy pan z „Polityki” wyszedł, ale jestem zobowiązany wyjaśnić, bo dostałem taką informację, że podobno do ministerstwa wpłynęło zaproszenie na Paszporty „Polityki”. Do mnie nie wpłynęło, więc przepraszam, ja mówiłem o tym, co dotarło do mnie. Nie wiem, dlaczego nie dotarło do mnie, być może to jest jakaś wina moja, że procedury tak ustawiłem, że to zaproszenie nie dotarło. W mojej świadomości to zaistniało w tej chwili. Więc przepraszam pana redaktora z „Polityki” odnośnie tego.

Przez kwadrans trawiłem więc etykietkę kłamcy rzuconą w obecności kamer telewizji informacyjnych i chyba w połowie znanych mi osobiście dziennikarzy kulturalnych. Tym bardziej dziękuję wicepremierowi za to, że odkleił mi ją od razu, a nie na przykład kolejnego dnia. Potraktuję to jako prezent urodzinowy, bo tak, dziś obchodzę (jak Joanna Newsom, moja siostrzenica i jeszcze kolega z redakcji). Choć urodzin nie ogłaszam w serwisach społecznościowych (dla pewności), to Google wie (wyświetlili mi dziś stosownego doodle’a), więc są szanse, że i Władza może wiedzieć. Uświadomiłem sobie, że mam już niemało lat na karku i niewiele czasu, by zrealizować postulat ministra kultury i zmazać wrażenie nieobiektywizmu (szczególnie rzucającemu subiektywne z natury opinie recenzentowi jest trudno). Ale obiecuję, że będę się starał. Będę walczył i obiektywizował za wszelką cenę. Czasem tylko z lekką dozą ironii, żebyście z kolei wy, drodzy Czytelnicy, nie uznali, że zaczynam Polifonię redagować dla wicepremiera Glińskiego.

I proszę bez dalszych życzeń. Zresztą tak szczerze: Czy jesteście w stanie po lekturze powyższej transkrypcji zaproponować mocniejsze życzenia?