Z laptopem w trawie (używane płyty cz. 2)
Ta płyta niczego nowego nie wprowadza, niczego starego nie obala, niczego nie obiecuje… Czy aby na pewno? Przecież jedyny album The Other People Place – solowego projektu nieżyjącego już Jamesa Marcela Stinsona (Drexciya) – nie odnosi się do rewolucji muzycznych, tylko już z tytułu zwraca się ku przemianom obyczajowym. Lifestyles of the Laptop Cafe zabrałem na wakacje jak laptopa. Naturalnym gestem. Zapominając, że kiedy słuchałem tego materiału po raz pierwszy, w roku 2001 (opisywałem go wtedy chyba dla „Kaktusa” albo dla „Machiny”), kawiarenki internetowe były wprawdzie powszechne, ale zabieranie laptopa na łono przyrody wydawało się czymś jeszcze dość abstrakcyjnym. A tu proszę.
Automatycznie klasyfikowana jako Detroit techno, płyta Stinsona jest krokiem w stronę chilloutowego muzaka, jakiego sporo się narobiło na początku XXI wieku (ale krokiem postawionym wyjątkowo zręcznie, trzeba przyznać), a zarazem nawiązaniem do nurtu electro. O ile inna słynna płyta z kawiarnią w tytule i rytmiką electro, Electric Cafe Kraftwerk, była kiedyś głosem na temat zrobotyzowanej, odhumanizowanej rzeczywistości świata informatyzacji (właściwie była ledwie paroma zdaniami, ale choć wyjątkowo opóźnionymi technologicznie, jak zwykle u Kraftwerk wypowiedzianymi bardzo pewnie i proroczo), to The Other People Place daje obraz elektroniki ucywilizowanej, wprzęgniętej w naturalny rytm życia człowieka. Bogaty, pełny właśnie owego ludzkiego czynnika wyrażanego w syntezatorowych melodiach, czasem jakimś elektrycznym pianinie, głosach skontrastowanych z jednostajnym pulsem automatu perkusyjnego. Nienatrętny, nietaneczny, z całą pewnością ciepły, od czasu do czasu przemycający jakiś rodzaj błędu, niedociągnięcia. Szkicowy. Naturalny.
Nawet gdy odzywa się refren wciągającego Let Me Be Me, dalej nie jest to typowa opowieść ze świata techno ani house’owy szlagier. Też przynosi przyjemny rodzaj wycofania. Dalej niczego nowego nie chce wprowadzać, niczego starego nie obala, niczego nie obiecuje. Bo nie przynosi żadnej zmiany w sferze tego, co wykorzystujemy, tylko tego, jak to robimy. Nie to, że laptopy w ogóle, tylko laptopy pod grusze. Pamiętam, że mniej więcej w 2004 roku zauważyłem, że mijane na regularnych wyjazdach berlińskie knajpy zaczęły się przemeblowywać tak, żeby przyjmować klientelę z własnymi laptopami. Nie pamiętałem wtedy The Other People Place, niewznawianej zresztą przez lata płyty (szukajcie w komisach!), która – choć wielokrotnie słuchana i bardzo przeze mnie lubiana – przemknęła mi mimo wszystko w roku 2001 jako zapowiedź pewnego społecznego klimatu.
THE OTHER PEOPLE PLACE Lifestyles of the Laptop Cafe, Warp 2001, 8/10
Komentarze
Ja z kolei polecam na lato jazzowe płyty:
http://www.nowamuzyka.pl/2015/07/13/lato-z-jazzem/
No i kapitalne (świeże) DVD The Ex z Cafe OTO, które też można oglądać leżąc gdzieś w trafie :-).
http://www.nowamuzyka.pl/2015/07/14/the-ex-live-at-cafe-oto-and-so-say-all-of-us/
a ja polecam już jutro w klubie metal cave na olbrachta46
koncert młodego zespołu thrill
takie ac piorun dc niech się schowa.
a ja polecam wszystkim jednak przesłuchać uważnie płytę, którą Bartek tu wyciągnął. mam akurat oryginał. pogoń za nowinkami nie zawsze prowadzi do pożądanych efektów 😉 można zachłysnąć się wtórnością…
RIP
ARTHUR CAVE, 15 letni syn Nicka Cave´a zginal tragicznie niedaleko Brighton/UK. Smierc nastapila po upadku ze skaly. (wg „The Guardian”)
chyba najbardziej odpowiedni utwor Nicka Cave´a /Death is not the End/
https://www.youtube.com/watch?v=OfIoea6w5GY
@ozzy..
Moim zdaniem bliższy jest jednak ten: https://www.youtube.com/watch?v=NtRvH2GWurE
Z tym ciekawym tekstem:
„One more man is gone
The good son walks into the field
He is a tiller ( a może „killer” jednak – moja uwaga) , he has a tiller’s hands
But down in his heart now
He lays down his queer plans
Against his brother and against his family
Yet he worships his brother
And he worships his mother
But it’s his father, he says, is an unfair man
The good son „
A jeszcze lepsza ta: https://www.youtube.com/watch?v=TqhOVY58zIo
„Go son, go down to the water
And see the women weeping there
Then go up into the mountains
The men, they are weeping too.
Father, why are all the women weeping?
They all are weeping for their men
Then why are all the men there weeping?
They are weeping back at them.
This is a weeping song
A song in which to weep
While all the men and women sleep.
This is a weeping song
But I won’t be weeping long.”
Jedna z moich ulubionych Cave’a.
@Rafale
ten tekst jest rzeczywiscie piekny, poetycki…one more man is gone…. etc etc
Nick Cave to poeta kogos mi przypomina …Walt Whitman, TS Eliot czy tez Alan Edgar Poe?
Whitemana nie znam…Ale Cave z Eliotem ma wiele wspólnego… z Poe też, ale chyba mniej… Moja wiedza na temat Cave’a zatrzymała się na 1996 roku i jego „Murder Ballads”.
THANK YOU FOR THE MUSIC!!!
http://www.tagesspiegel.de/berlin/abriss-nach-54-jahren-rias-sendemast-in-berlin-britz-gesprengt/12075062.html
p.s.
oj, lza by sie w oku zakrecila…
od billy holyday i elvis’a presley’a do boba marley’a i janis joplin, oooohhhhh, najostrzejsze kawalki;
a niejeden, glosujac wtedy na liste przebojow wedrowal za to (na wschodzie niemiec) na czarna liste, a czasami i do paki;ale ludzie pisali, wte i we wte i sluchali muzyki, mimo wszystko
ueber alles! 😉