Jak sobie wyobrażaliście Afrykę?

30 milionów Polaków poszło na krajowy film. Nie dziś. Wydarzyło się to ponad 40 lat temu, a chodziło o film „W pustyni i w puszczy”, ten pierwszy, w reżyserii Władysława Ślesickiego. Rekordowy pod względem widowni – i pewnie już nie do pobicia w tej dziedzinie. Dziś, po latach, wychodzi na płycie muzyka z tego filmu – w kontrastowo skromnych 500 egzemplarzach limitowanej edycji. Choć ścieżka dźwiękowa Andrzeja Korzyńskiego jest jednym z tych elementów filmu, które do dziś bronią się w nim najlepiej. I elementem, który mnie przez lata rozpalał wyobraźnię i na swój sposób zastępował prawdziwą muzykę z Afryki.

Już „Czołówka” kolażowo sklejona z trzech części daje pojęcie o tym, z jakich składników buduje Korzyński swoje filmowe opowieści. Mamy tu 40 sekund studia eksperymentalnego, następnie 40 kolejnych z gęstą partią afrykańskich bębnów i nisko dudniącą gitarą basową – bardzo charakterystycznym instrumentem, za którego brzmienie kiedyś zapamiętałem muzykę Korzyńskiego na lata (pisałem już o tym wcześniej) – a wreszcie kolejnych 40 sekund orkiestrowe tematu o, mam wrażenie, arabsko-afrykańskim charakterze. Ten trzeci wątek w dalszej części już dominuje, a arabskie, wręcz orientalne wątki tłumaczy rzecz jasna fabuła filmu i powieści Sienkiewicza, z sudańskim powstaniem Mahdiego w tle. Jak zwykle pieczołowicie przygotowane wydawnictwo GAD Records opowiada bardziej historię całości niż analizuje kolejne elementy, ale mamy historię chwytliwego i podchwyconego przez Amerykanów tematu przewodniego „W pustyni…”, który przywłaszczyła sobie jedna z tamtejszych stacji telewizyjnych (o tym Korzyński opowiadał także w rozmowie z „Polityką”).

Temat wraca w bardzo różnych stylistycznie wersjach, spośród których najlepiej zapamiętałem niegdyś ujęcie piąte (nagranie nr 23 na płycie). Całą suitę filmową budują bardzo krótkie fragmenty – najdłuższy z nich trwa niespełna 3 minuty. Większość ma oczywiście charakter czysto ilustracyjny, brzmią jednak dziś bardzo intrygująco, poza tym pokazują kształtujący się styl Korzyńskiego – z długimi pasażami budowanymi na akordach pianina Rhodesa, właśnie owym głębokim, dudniącym basem, a do tego bardzo sprawnie łączący brzmienie orkiestry z elementami stylistyki rockowej czy funkowej. Ważny, odnotowywany przez autorów tego wydania, jest tu udział gitarzysty Winicjusza Chrósta, który miał się pojawiać i na innych sesjach nagraniowych Korzyńskiego. A wątek bębnów, o którym mowa na początku, ma swoje przedłużenie w pojawiających się w filmie fragmentach nagrań terenowych, które Korzyński realizował na miejscu, mając możliwość pracy z ekipą „W pustyni i w puszczy” na planie w Afryce zrealizował Andrzej Bohdanowicz, dźwiękowiec filmu.

Niestety, tych ostatnich dźwięków tutaj nie dostajemy, większość z nich została zresztą wykorzystana w filmie osobno. Płyta przynosi za to różnorodne spektrum kompozycji Andrzeja Korzyńskiego – pełen zestaw fragmentów muzycznych wykorzystanych w filmie, odrestaurowanych na podstawie transferu z taśm filmowych z oryginalnych taśm audio. W polskich warunkach to zwykle jedyna możliwość – na podobnych zasadach przygotowano ostatnio choćby zestaw jazzowych soundtracków polskich wydanych przez wytwórnię Jazz On Film, o których pisałem dwa miesiące temu. Całość nagrano jednak w studiu S-1 w Polskim Radiu, przy udziale muzyków Polskiej Orkiestry Radiowej.

W najbliższych dniach na Polifonii podsumowania kwietniowych premier, w tym również płyt z muzyką afrykańską, już współczesną, i prawdziwą, a nie ilustrującą wyobrażenia o Afryce. Natomiast w nowym S-1, czyli Studiu im. Witolda Lutosławskiego, już dziś koncert z okazji Międzynarodowego Dnia Jazzu – wystąpi działająca na nowo formacja Power of the Horns pod wodzą Piotra Damasiewicza. Zapraszam na ten koncert w imieniu swoim i Jacka Hawryluka – początek o 20.00, zarówno na miejscu, jak i na antenie radiowej Dwójki.

ANDRZEJ KORZYŃSKI W pustyni i w puszczy – muzyka filmowa, GAD Records 2015, 8/10
Część muzyki z filmu do odsłuchania na stronie internetowej GAD Records.

cd_028_korzynski_w_pustyni