O co w tym wszystkim chodzi naprawdę
Po pierwsze, chciałbym powitać gorąco tych wszystkich nowych gości, których przyciągnęła tu sprawa klipu z „Hey Jude”. Z pewnością wszyscy znajdą coś dla siebie na końcu tego wpisu. Ale mogą mieć w tym momencie mylny obraz sprawy, więc dopowiadam: to blog o muzyce. Ale wszelkie okołomuzyczne, głośne historie staram się wykorzystać, by zwracać uwagę na to, co się wydaje i czego można posłuchać. Na to, co nie zniknie, gdy nie wydasz na to siedmiu milionów złotych. Wartość artystyczną. Dzisiaj pewnie napisałbym o świętujących jubileusz Fryderykach, ale już to zrobiłem na stronach „Polityki”, co pozostawia mi wolne pole, by zająć się jubileuszem znacznie jednak ważniejszym z punktu widzenia Polifonii: 10-leciem serwisu PopUp Music, które zaowocuje minifestiwalem w warszawskim klubie Pardon To Tu.
Urodziny mobilizują do tego, by dokończyć zdanie „PopUp cenię za to, że…”. Otóż ja szanuję tę grupę autorów właśnie za to, że potrafią odłożyć na bok wszelkie argumenty dotyczące głośnych wydarzeń, mody, hajpu, wizerunku itd. i skoncentrować się na tym, co dla nich ważne wyłącznie ze względów muzycznych. Widać to w linii programowej obejmującej rubieże tzw. rynku, a zarazem epicentra ciekawych pomysłów z kręgu improwizacji, fuzji jazzu z pomysłami noise’u, alternatywnego rocka, nietanecznych rejonów elektroniki. Jest przy okazji PopUp niezłym punktem obserwacyjnym tego, co się dzieje na scenie warszawskiej skupionej wokół Lado ABC, ale też pokazuje nowe twarze z okolic poyassowej sceny trójmiejskiej, ogólnie pilnie śledzi krajową muzykę, co w wypadku serwisów internetowych w Polsce regułą nie jest. Skupia się też na warsztacie wykonawczym i żywiole scenicznym, co też nie jest powszechne. Jedno i drugie jest dla mnie pomocne, więc tę sieciową gazetę staram się regularnie czytać. Teraz pewnie zajrzę na koncerty (szczególnie pierwszy dzień kojarzący ze sobą grono świetnych improwizatorów – Petera Evansa, Tony’ego Bucka i Roberta Piotrowicza – zapowiada się pasjonująco), a dziś po 23.35 (mode autopromo: on) w radiowym Nokturnie w Dwójce pogadamy z założycielem PopUp Piotrem Lewandowskim i szefem Pardon To Tu Danielem Radtke.
Mnie PopUp kojarzy się najczęściej z osobą głównodowodzącego Piotra Lewandowskiego, bo (A) łatwo skojarzyć osobę, która z taką regularnością pojawia się na klubowych koncertach, by robić zdjęcia, podejrzewam go nawet o jeden z najciekawszych zbiorów fotosów scenicznych z ostatnich lat, przynajmniej jeśli chodzi o tych artystów, których naprawdę chciałbym oglądać na zdjęciach, no i (B) dlatego, że na dość wczesnym etapie znajomości znaleźliśmy parę wspólnych tematów, m.in. ten związany z Robem Mazurkiem i jego różnorodnymi projektami. PopUp był zawsze niezłym źródłem wiedzy o nich. Gdyby nie to, o najnowszej płycie Chicago Underground Duo też pewnie bym do tej pory nie wiedział.
Duet CUD – zresztą cud duet – od dawna był polem, na którym Mazurek wyżywał się i jako trębacz, i zapalony elektronik. Zresztą świetny perkusista Chad Taylor mu w tym sekundował, obsługując urządzenia elektroniczne, ale też wprowadzając afrykańskie instrumentarium (mbira, balafon). Tak było choćby na płycie „Boca Negra” sprzed czterech lat, którą cenię sobie szczególnie. Już tam Mazurek brawurowo przetwarzał brzmienie swojego kornetu, a Taylor mbiry – do takiego punktu, że improwizatorzy o jazzowych korzeniach lądowali w sferze improwizacji kojarzącej się już bardziej ze światem elektroniki czy noise’u (to mieliśmy też chwilami na „Age of Energy”). Teraz syntezatorową obsesję Mazurka znamy jeszcze lepiej dzięki ostatniej płycie Exploding Star Orchestra, więc pod tym względem zaskoczeń będzie mniej. Kornet chwilami idzie w odstawkę, perkusja też, mamy więc momenty, kiedy obaj panowie odjeżdżają brzmieniowo bardzo radykalnie od tej palety, której byśmy oczekiwali po wyjściowym składzie („Borrow and Burry” chociażby). Taylor sięga w pewnym momencie po gitarę, co znów tę charakterystykę brzmienia trochę modyfikuje (po stronie Mazurka z nowości jest bodaj Game Boy). Raz są dwuosobową sekcją rytmiczną, innym razem – składem swobodnie lewitującym bez sekcji. No ale właśnie – czy kategoria typu „sekcja” to tego elastycznego i nowoczesnego duetu w ogóle pasuje?
Zarazem jednak – co niezmiernie szanuję we wszystkich projektach Mazurka – pojawia się to charakterystyczne wyczucie dyscypliny i melodii. Mamy więc świetnie zrównoważony pod każdym względem utwór „Blink Out”, jest napędzany syntezatorową sekwencją „Dante” czy wreszcie rozbujany „Yaa Yaa Kole” (z repertuaru Pan African Orchestra), w którym słyszę rytmikę i sposób budowania melodii charakterystyczny też dla Mikrokolektywu. No ale to raczej pokrewieństwo duchowe, przypieczętowane przecież wspólnym graniem Mazurka z Kubą Sucharem. „Locus” to w każdym razie kolejna bardzo udana płyta Chicago Underground w duetowej wersji i z obozu nieprzesadnie rozpieszczanego uwagą dużych mediów, nagrodami, jazzowymi honorami, grantami itp.
A właśnie – przy okazji druga rzecz, z którą czasem polemizuję (uważam, że grant puszczony w dobrym kierunku może zdziałać sporo dobrego), ale którą cenię u PopUp Music, czyli ostatnie zdanie mailingu zapraszającego na przyszłotygodniowy (28-29 kwietnia) festiwal:
Koncerty odbędą się BEZ WSPARCIA m.st. Warszawy, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytutu im. Adama Mickiewicza, Komisji Europejskiej, Funduszy EOG pochodzących z Islandii, Liechtensteinu i Norwegii, Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, Austriackiego Forum Kultury, oraz jakichkolwiek innych środków publicznych.
I to jest poniekąd ta długo wyczekiwana kwestia, na którą mogli czekać tropiciele siedmiu milionów złotych za klip. Miło będzie ich zobaczyć w Pardon To Tu, a jeśli ktoś z przypadkowych przechodniów zwróci uwagę na płytę CUD – cudownie.
CHICAGO UNDERGROUND DUO „Locus”
Norther Spy 2014
Trzeba posłuchać: „Blink Out”.
Komentarze
hej,
po 2.tygodniowym pobycie w Los Angeles znowu w Szwecji – m.in. 2 noce w Las Vegas( zreszta blisko od LA) a takze odwiedzilem slynny klub Whisky A Go-go (W.Sunset Blvd), ktory obchodzi 50 lecie swego powstania, wiele fotografii i innych pamiatek po tutejszych gosciach w minionym polwieczu m.in. The Doors, Janis Joplin, Led Zeppelin. Niedaleko tez jest Roxy Theatre, Sunset Strip, ktory rozpoczal swoja dzialanosc w 1973 koncertem Neila Younga, pozniej mialy tu miejsce slynne koncerty The Ramones czy tez Red Hot Chili Peppers.
Po powrocie do domu znalazlem album grupy EELS „The Cautionary Tales Of Mark Oliver Everett”, EWorks/Vagrant 2CD ( incl. bonus), ktory polecam, a zwlaszcza utwor „Mistakes of my Youth” (chyba wyznanie lidera grupy Marka Everetta?) teksty jak zwykle mocna strona nagran EELS. Nr 1 z albumu to: „Where I Am At” zas nr 13 to „Where I ´m Going”
Na bonusowej plycie jest cover The Fleetwood Mac „Oh Well”
https://www.youtube.com/watch?v=Glm33pJOuQM
PS ach, te dresiki Adidasa 🙂
fajna audycja, apetyt na festiwal porządnie zaostrzony
RECORD STORE DAY (Szwecja) 26.04 –
______________________
/chyba w Polsce tez tego dnia, bowiem 19 kwietnia byly Swieta/
Renesans plyty winylowej jest chyba jednym z glownych powodow organizowania Record store day. A jednoczesnie wazne przypomnienie o sklepach plytowych, ktore odgrywaja wciaz wazne role dla melomanow. Wystepuja artysci i wydaje sie z tej okazji specjalne edycje plytowe. Tego roku oczekuje na Ronnie Spector & The E Street Band „Say Goodbye to Hollywood a takze Agent Side Grinners „Go (bring it) Back”, ponadto Stiny Nordenstam (wiem , ze ma fanow i w Polsce) „And She Closed Her Eyes”.
Brytyjscy melomani byli bardzo niezadowoleni z powodu ograniczonego wydania plyt, ktore sprzedano ekspresowo a teraz mozna nabyc je na internetowym Ebay´u. Ponadto pomniejsze wytwornie, ktore produkowaly winyle w ciagu roku, zmuszone byly ustapic wiekszym, ktore otrzymaly duze zamowienia na Record store day.
W roku 2011 wydano na ten dzien 277 plyt a juz w tym na 19 kwietnia bylo az 643 – w tym wiele nowych tytulow. Na stronicach internetowych The 405 Emma Garland zadaje pytanie: wlasciwie, kto potrzebuje 4 remasters Aerosmith winyle? Zacchodzi obawa, ze Record store day bedzie komercjalna impreza snobow. Ot, np winyl singel z foto One Direction.
Wlasciwie nikt nie potrzebuje nowych wydan na winylu ale z drugiej strony ten renesans winylowy dotarl sluchacza mainstreamowego a zwlaszcza tego mlodego od One Direction, ktory czesto na oczy nie widzial gramofonu. Z kolei dla snobow jest jeszcze jeden dzien – Cassette store day we wrzesniu.
PS sprzedaz winylow wzrosla w 2013 r 22%, czyli 1.4% ogolnej sprzedazy i wszystko wskazuje na dalszy wzrost populatnosci winylu. W Sztokholmie rekordzista w tym wzgledzie jest sklep Pet Sound. A sama plyta winylowa to raczej pewien symbol-status, ze muzyke bierzemy na powaznie .
licencje „hey jude…” kupiono do polski juz chyba dobre trzydziesci lat temu;
wiec mc cartney na tym nie zarobil 😉
p.s.
ciekawa jest interpretacja tej piosenki przez jimi´ego hendrixa; mam to gdzies na bulgarskim samplerze muzyki pop (balkanton) z roku, bodajze, 1980…
Dough SEEGERS, ” Going Down to The River”, nr 1 in Sweden 🙂
_______
dotychczas nieznany bezdomny muzyk uliczny z Nashville znalazl sie na szwedzkiej liscie bestsellerow Swedish Top i to na pozycji nr. 1 – dzieki pomocy muzykow Jill Johnson i
Magnusa Carlsona
https://www.youtube.com/watch?v=pjfbHiVpvrc
Record Store Day Warszawa bez obaw i w bardzo milej atmosferze. Festiwal PopUp bez obaw ze sie nie uda. Wszystko sie uda co sobie Daniel z Piotrem zaplanuja. To nie open air zeby obawiali sie np. o pogode. Piekne przedluzenie weekendu .
jescze jedno w kwestii tzw. „zepchniecia przez majorsow” . Tlocznie informowaly ( malych )klientow o tym ze beda klopoty z tloczeniem juz od poczatku LUTEGO. Jesli planuje sie wydawanie to trzeba zakladac odpowiednie wyprzedzenie ( wymagaja tego np. dystrybutorzy ) . Co do majorsow -jesli chodzi o Warszawe byl Werner Bros ale czy sprzedali wiecej plyt niz np. taki Asfalt lub Monotype ? trudno powiedziec…Podobno za rok ma byc jeszcze wiecej plyt majorsow, moim zdaniem jest to bez znaczenia dla malych wytworni. Wybor plyt byl mniej wiecej taki jak w sklepach Saturn i ludzie krecili sie glownie przy koszach komisow plytowych. Co do kaset nie wypowiem sie bo sie nie znam. Sa tu madrzejsi.
wlasnie, kasety…mam ich pol szafy i nie wiem co z tym zrobic…
puszczac ich juz nie moge, bo sie rwa…
czy jest na to jakas rada?
pyta @byk
@byk. Zmień se magnetofon, który ci rwie kasety. Skoro nie masz z nich pożytku – to wyrzuć. Ja tak zrobiłem z pocztówkami winylowymi, singlami i wieloma winylami moich rodziców, których nie słuchałem – wszystko wylądowało na śmietniku.
@kochan:
dziekuje za rade, ale, stety, czy niestety, nie skorzystam,
bo nie mam mentalnosci slynnej 4-ki(hitlerstalinchurchillroosevelt)
Byk. A co ma piernik do wiatraka? Skoro taśmy ci sie rwą i nei mozesz ich słuchać, to jaki jest sens ich przechowywania?
kpisz, czy o droge pytasz?
jeszcze raz: czy jest jakas metoda uratowania tasm, ktore nagrywalem w latach siedemdziesiatych u.s.?
@byk. Mam kilka taśm z lat 70. i mi się nie rwą.
Jeśli juz porwały ci sie te taśmy, to ich nie uratujesz, tylko nadaja sie do wyrzucenia.
@kochan:
okey, to pierwsze.
http://www.youtube.com/watch?v=TRfAkvmVZa0