Szósta minuta płyty
Po pierwsze, można nagrać kolejną płytę zupełnie inną od poprzedniej, nie zmieniając przy tym stylu muzycznego. Po drugie, można osiągnąć coś, o czym – jak sądzę – mówił Thom Yorke, wspominając o transformacji „żywego” instrumentu w syntetyczny, ale zrobić to na żywo, bez dłubania dwa lata przy plikach dźwiękowych. Bo z brzmieniem trąbki Artura Majewskiego w szóstej minucie nowej płyty Mikrokolektywu (a w piątej minucie drugiego utworu) coś takiego z grubsza się dzieje. Taki moment mówi: zostań przy tej płycie!
Słuchaliśmy pewnego dnia trochę biernie (przyznaję) „Absent Minded” w towarzystwie kolegi. W końcu kolega (po bardzo długim milczeniu, które trwało zasadniczo tyle, co pełny program płyty) się odezwał: „Wiesz co, może wyłącz to, bo jakoś słabo grają”. Tyle że wtedy szła już ustawiona obok na playliście płyta Tomasza Stańki „Wisława”. A kolega – mała puenta – Stańkę uwielbia. Nie dziwię się reakcji: inna gęstość materii muzycznej, inne emocje, gwałtownie dało się odczuć zejście tego napięcia, które cały czas słychać w muzyce Mikrokolektywu. Zestawiać te płyty, bez względu na obecne na obu brzmienie trąbki, to jak połączyć ogień i wodę. Nie można na drugą nie spojrzeć jak na jakieś zaburzenie, zgrzyt w otaczającym nas świecie. Łatwiej jednak byłoby ze Stańki przeskoczyć na Mikrokolektyw niż na odwrót. Właśnie dlatego, że „Absent Minded” to płyta zupełnie inna niż „Revisit”. W pewnym sensie na pewno upgrade.
Na pierwszej dominowały melodie, tematy, tutaj prym wiodą obrazki, które łatwiej by było opisywać w kategoriach plastyki. Alarm lotniczy w „Fossil Stairway”, postindustrialna zmutowana fauna w „Superconductor”. W większości obrazki dźwiękowe o dość niepokojącym charakterze. Owszem, jest melodyjne „Sonar Toy” – tyle że i to nie jest proste muzyczne zdanie powtarzane do znudzenia, żadnego refrenu, tylko wijąca się całościowa wypowiedź, niemal na jednym wdechu. Niby krótka historia, ale nie wyjmiemy z niej łatwo pięciu sekund do reklamowego spotu.
„Absent Minded” to album zdecydowanie bardziej „free” niż jego poprzednik, ale kwitowanie go takim stwierdzeniem byłoby krzywdzące (zresztą koledzy z zagranicy już sklasyfikowali, choć uzasadnienia nie rozumiem). Podobnie jak słowem „dojrzalszy”, które bywa wytrychem w trudnych sytuacjach. To z pewnością płyta bardziej polirytmiczna niż polifoniczna. Mniej jest partii syntezatora (EDIT: a właściwie mniej minimooga, są za to małe moduły współczesnej produkcji), atmosferę budują tu częściej dodatkowe pozapętlane partie perkusyjne (EDIT: a raczej to, co wziąłem za loopy, bo Kuba Suchar gra po prostu kilka przebiegów naraz). Czasem gra Kuby Suchara nabiera radykalnie afrykańskiego charakteru („Little Warrior”). Specyficzny growling trąbki (wraca w „Trouble Spot”), który pewnie fachowcy od jazzu określą jakimś bardziej odpowiednim terminem, też ma pierwotny charakter. A zarazem całość jest bardzo złożoną, przy pierwszym kontakcie nawet dość nieprzystępną, ale niezwykle ciekawą konstrukcją dźwiękową.
Czy o to przede wszystkim chodziło? Tego nie wiem, ale będę wracać do tej płyty wielokrotnie i spróbuję o to zapytać dziś po 23.30, kiedy muzycy Mikrokolektywu będą gościć w radiowej Dwójce. Wcześniej Suchar i Majewski grają w Warszawie z Joshuą Abramsem, którego ładnie opisywał PopUp i popierała Ziemia Niczyja. A potem jeszcze trzy razy w innych miastach Polski. Ich własna płyta jest już od lutego, ale jak zwykle – najpierw w USA, do Polski trafi jako import.
MIKROKOLEKTYW „Absent Minded”
Delmark 2013
Trzeba posłuchać: „Dream About Mind Master”, „Crazy Idea Of Jakub S.”, „Little Warrior”.
Komentarze
Koncert zaczyna się o 22.00, oni mają być u Ciebie o 22.30… yy?
Tzn. 23.30, ale wciąż karkołomne.
Szczęśliwcy, którzy mogą już płyty posłuchać. Czekam aż w końcu trafi do Polski.
@Mariusz –> spóźnią się, ale będą, pewnie koło północy 😉
@don –> Jest w Serpencie: http://wsm.serpent.pl/sklep/albumik.php,alb_id,36708,Absent-Minded,Mikrokolektyw – co prawda 2 tygodnie na dostawę, ale może się zmieni. poza tym nie zdziwiłbym się, gdyby można było kupić na tej trasie z Abramsem, zamierzam dziś sprawdzić.
Są. Przy okazji wyjaśnia się, dlaczego tak krótko bisowali (-:
Byli i należą się sygnalizowane odpowiedzi na pytania:
1. (co dla mnie najbardziej zaskakujące) Na płycie nie ma żadnych perkusyjnych loopów poza jednym, odbiór kilku partii naraz jest wynikiem techniki grania.
2. Syntezatory są, jak najbardziej, tyle tylko że znacznie mniej znanego dotąd z nagrań Mikrokolektywu minimooga.
3. Reszta z grubsza się zgadza.
Dobrze wiedzieć, że jest najnowszy ich album. Fajnie, że zawitali Panowie do nokturnu, ciekawa rozmowa. Trzeba złożyć zmówienie :-).
Pozdrawiam!
🙂
Ciekawy blog, ktory w jakis sposob koresponduja z Polifonia
http://jazzalchemist.blogspot.se/
Cena na Sepent jest niestety nie na moją kieszeń (do tego jeszcze opłata za dostawę i oczekiwanie, niedawno podawali, że miesiąc)
Sprzedawali płyty na koncertach? Jeśli tak to za ile? Niestety nie udało mi się dotrzeć na poznański. Sytuację ratuje Spotify, cała płyta jest już do odsłuchu.
http://open.spotify.com/album/30c2IfK9qbCH2RW5iYGJwf
Podrzucam swoją recenzję „Absent Minded”: http://www.nowamuzyka.pl/2013/06/27/mikrokolektyw-absent-minded/