Co się mieści w 20 milionach piosenek?

Wejście do Polski Spotify było jednym z najzabawniejszych wydarzeń muzycznego biznesu ostatnich miesięcy. Oto wczoraj Spotify ogłosił w prasowym mailingu, że wczoraj wszedł, choć tak naprawdę pojawił się już dzień wcześniej. Jeszcze wcześniej natomiast zakomunikował swoje plany – podobno w czwartek, na zamkniętej i tajnej (sic!) konferencji, na której rzekomo dziennikarze (o ile jacyś byli – nie znam) mieli podpisywać embargo dotyczące informowania o dniu premiery, o której przecież mówiło się w Polsce już nie miesiące, tylko lata. I w której zdążyli Spotify wyprzedzić wszyscy liczący się europejscy konkurenci. Ale jak zwykle właściwe pytanie brzmi nie „czy było zabawnie”, tylko „czy było warto?”.

Mamy już trzech dużych europejskich graczy (Deezer, WiMP, Spotify), każdy ma swoje zalety (Deezer prostą dostępność z poziomu przeglądarki, WiMP niezłą polską obudowę redakcyjną, Spotify przejrzysty interfejs) i każdy reklamuje się bazą plus minus 20 mln piosenek. Czyli „prawie wszystko”. Kiedyś fizyczne sklepy z płytami reklamowały, że mają pięć tysięcy płyt i to było ówczesne „prawie wszystko. Warunki się bardzo zmieniły, tylko do wszystkiego dalej daleko. Różnica jest taka, że sklep fizyczny przetestować było łatwo – wchodziłem i, gdy podchodził sprzedawca, rzucałem hasło „Hawkwind” albo „Legendary Pink Dots”. I miałem go z głowy. Teraz trzeba się mocniej napracować. Ale w 15 minut ułożyłem testową dziesiątkę i postanowiłem sprawdzić, komu warto płacić abonament.

1. Na początek The Legendary Pink Dots. Czyli starzy brytyjsko-holenderscy hipisi i stare hasło odstraszające natrętnych sprzedawców. Deezer wypluł 7 płyt, w tym jedną z moich ulubionych „Form Here You’ll Watch the World Go By”. Nieźle. WiMP ma tylko jedną – „Crushed Mementos”. Spotify mnie rozłożył na łopatki – 34 albumów LPD sam nie mam na półce. Są wszystkie klasyki, nie mam pytań. 1 punkt dla Francuzów, 0 dla Norwegów i aż 2 punkty dla Szwedów.

2. Od dawna zwracałem uwagę na to, że streamingowcy mają duże problemy z katalogiem jazzowym. Wpisałem więc tytuł klasycznej, ale rzadko pojawiającej się w sklepach płyty Carli Bley „Escalator Over The Hill”. Deezer zaproponował tylko trzy utwory z udziałem Carli z innych płyt. Marniutko. WiMP ma Carlę tylko na płytach Dona Prestona, owszem, rzadkich, ale to nie ten temat. Spotify też tego konkretnego albumu nie posiada, ale zaproponował w całości dwa inne. Tyle że dwa inne mnie nie urządzają, gdy szukam konkretnego. Zero dla wszystkich.

3. Weźmy coś polskiego, z niezależnych. Etamski. Dystrybucja Rockersa, więc nawet w fizycznych sklepach się pojawia. Streaming nie zna. Zero tu, zero tam, w Spotify inny Etamski. Trzy zera.

4. Teraz nieoczywista klasyka. Moje ulubione II Trio na skrzypce, wiolonczelę i fortepian op. 67 Szostakowicza. Mało tego jest na płytach, więc streaming może się przydać. Oczywiście szukać trzeba przez angielską pisownię nazwiska. Tylko Deezer ma jedną płytę „Szostakowicza” – ale ta z kolei nie wyszukuje się przy zapisie angielskim. W każdym serwisie Trio No. 2 (również wg angielskiej nomenklatury) występuję kilkanaście razy, w wersji pełnej lub szczątkowej, w każdym serwisie. Punkt dodaję WiMP-owi za przejrzystość wyszukiwania – dostałem je od razu czytelnie podzielone na wykonawców. A zatem 1:2:1.

5. Czwarty test, czyli bieżączka – nowa płyta Grouper „The Man Who Died In His Boat” z Kranky. Krótka piłka – mają wszyscy. Deezer dodatkowo wypluwa jeszcze split z Inca Ore, a Spotify z grubsza komplet płyt. Zatem proponuję punktację 1:1:2.

6. Reedycje grupy Codeine. Bo Jacek Hawryluk przyniósł ostatnio do HCH i pewnie sam będę szukał. Wytwórnia Numero, maleńka, sprawdźmy. Deezer wyrzuca magmę wyników z Codeine w nazwie, ale samej grupy nie rozpoznaje. WiMP ślicznie wypluwa oba katalogowe albumy. Spotify – tylko EP-kę dla z Sub Popu. Ponieważ tej ostatniej WiMP z kolei nie ma, dajmy 0:2:1.

7. Teraz trudne zadanie – powiedzmy, że chciałbym posłuchać Keitha Fullertona Whitmana, bo właśnie usłyszałem nazwisko. Wow! To działa. Deezer proponuje aż pięć albumów. WiMP przebija ich z ósemką, a Spotify ma ponad dziesięć, przy czym część z nich mylnie klasyfikuje jako single. No ale 0:1:2 w takim razie. Zadanie nie było taki trudne.

8. To może polska klasyka? „Astigmatic” kwintetu Komedy. Komplet utworów filmowych ma każdy z serwisów, ale słynnej płyty z serii Polish Jazz brak na Deezerze. Ups, poważny brak. 0:2:2.

9. Dajmy fory Francuzom, bo coś kiepsko przędą. Serge Gainsbourg i jego „Histoire de Melody Nelson”. Zut! Nawet Francuzi tego nie mają. U wszystkich jest tylko „Ballade de Melody Nelson” jako oddzielny utwór, ze składanek. A tych ostatnich w każdym serwisie tyle, że nie chce mi się liczyć. Więc po punkcie.

10. Ostatnia próba musi mi się przydać do opisania jakiejś płyty na dziś, więc wykorzystam ją na premierę z tego tygodnia, której nie chce mi się zamawiać w zagranicznych sklepach. Fińska grupa K-X-P – koncert we Wrocławiu (przy okazji Europejskiego Kongresu Kultury) pozostawił mnie dość nieczułym na ich wizję krautrocka opartego na patentach z Neu! i Can, ale dajmy szansę albumowi „II”. Pod warunkiem, że będzie. Na Deezerze – nici. Na WiMP-ie – tylko singlowy „Melody”, tak a propos tego Gainsbourga. Trochę denerwujący numer łączący w sobie motoryczną rytmikę i utopiony w kilku warstwach syntezatorów pompatyczny refren powtarzany do znudzenia. Na Spotify jest cały album (zatem 0:1:2). A na nim nieco ciekawsze wycieczki w rejony klasycznie postrockowe („Staring At the Moon”), parę oczywistych nagrań z linii Neu!-Stereolab, ale też ukłony w stronę disco z okolic Lindstroma. I wciągający, ale jakoś raptownie urwany „Dark Satellite” na końcu. Tyle że wszystko nieco przesadzone w aranżacjach i podniszczone kompresją – nie wiem, czy pochodzącą ze streamingu, czy już z oryginalnego nagrania, ale ten tryb słuchania niestety nigdy nie rozwieje tego typu wątpliwości.

W pewnym sensie K-X-P to idealna płyta do streamowania. W kilku momentach brzmi intrygująco, nie wywołuje jednak u mnie potrzeby posiadania, dotknięcia, odsłuchu w lepszej jakości. Świetnie zilustrował muzycznie całą procedurę testową.

Aha, wyniki. Deezer: 4 punkty, WiMP: 10 punktów, Spotify: 13 punktów. Wychodzi więc na to, że może jednak jest się czym podniecać w wypadku Spotify – ale proszę pamiętać, że taki wybiórczy test z 20 milionów nigdy nie będzie do końca wiarygodny dla każdego. Przed wydaniem swoich 19,99 zł każdy powinien wykonać swój.

K-X-P „II”
Manimal Vinyl 2013
Trzeba posłuchać: „Dark Satellite”, „Staring at the Moon”.

Melody by K-X-P