…a ten wręcz przeciwnie

Cały piątek spędziłem na podróży do Elbląga i z powrotem. Na miejscu opowiadałem na Forum Kulturoznawczym (pod bardzo trafionym hasłem „Kultura nadmiaru”) o tym, że jest „za dużo muzyki” i dlaczego. Temat wystąpienia został zasugerowany przez organizatorów, ale chętnie się zgodziłem, bo przecież czasy takie, że muzyka wylewa się zewsząd i czasem trudniej coś zignorować niż posłuchać. No i sam piszę podobne rzeczy. Mówiłem więc o historii mp3, streamingu i dzisiejszych czasach, gdy oferta muzyczna jest taka, jak nigdy wcześniej w historii. Ale wkrótce miałem się dowiedzieć, jak trudno posłuchać tego, na co się naprawdę czeka, bez wychodzenia przy tym na piracką ścieżkę.

Po powrocie uświadomiłem sobie, że trzeba by przecież w końcu przesłuchać tego nowego Flying Lotusa, który jest bezwzględnie premierą tygodnia. Pamiętałem, że był link do streamu na NPR, chyba u Mariusza Hermy. Jak rzadko przytaszczyłem laptopa w pobliże wzmacniacza i kolumn, odnalazłem kabelek, podłączyłem i odpaliłem. I… wygląda na to, że streaming nie jest jednak sposobem na słuchanie muzyki, nawet w środku Warszawy. Od razu dodam, że stałe łącze, sprawdzony transfer i tak dalej. Po pierwsze, rwało się co chwila. Po drugie, wysokie tony zmasakrowane i płynące jakby ktoś je potraktował efektem Flanger firmy Koda. Z właściwymi mu szumami, które na wyjściu przytłaczają efekt. Fatalnie. Jeśli ktoś ma sobie wyrobić opinię o tej płycie na podstawie tego, co tu usłyszał o tej porze weekendu co ja, to pewnie nie kupi.

To, co się przebiło, wydawało mi się wyjątkowo lekkie, delikatne, nu-jazzowe w charakterze (zaczyna się jak Cinematic Orchestra), postanowiłem więc sprawdzić na Deezerze. Niestety, tej płyty jeszcze tam nie ma, nawet za pieniądze. Dystrybutor na razie nie rozsyłał wersji promo, z Amazona przyjdzie za tydzień – bez szans na cokolwiek. Uparłem się, że tym razem nie będę pisał po przesłuchaniu w wersji mp3 – podobnie jak przy Swans (wersja winylowa ugrzęzła w Young God Records ze względu na liczbę zamówień). A o Swansach do papierowej „Polityki” recenzję napisałem po odsłuchu streamu na Deezerze, po czym przez dwa tygodnie myślałem o całym zajściu z odrazą.

Zastanawiam się, jak o takiej płycie pisać i jak bardzo zniekształcona może być ocena tego, co artysta proponuje? O ile łatwiej znienawidzić taką płytę? I ile wczesnych recenzji niesie w sobie tego typu skazę? I o ileż więcej szacunku dla muzyki FlyLo mają piraci, którzy przynajmniej po bożemu ripują go z sobie tylko wiadomych źródeł do 320 kbps i wrzucają do sieci!

Zagryzając wargi, posłuchałem więc po raz kolejny (to mam w wersji promo dzięki uprzejmości wydawcy) nowej płyty duetu Two Fingers (Amon Tobin + Doubleclick). Jakość jest doskonała. Pierwszy utwór robi wręcz piorunujące wrażenie, a i potem jest bardzo mocno – beaty Amona Tobina nigdy nie brzmiały tak potężnie. Klasyfikacja tego jako „moombathonu” na Rate Your Music daje do myślenia – w końcu jest w tym jakiś aspekt latynoskiej/dancehallowej rytmiki, ale za ciężkie to-to do tańca, po jakimś czasie nuży nawet jako futurystyczny hip-hop instrumentalny. Bo to instrumentalny album – taka informacja dla tych, którym podobał się debiut TF. Co ciekawe, chwilami te nowe pomysły duetu mogą się nawet kojarzyć z tym, co robił na początku FlyLo, tyle że podane zostały w wersjach wielkich, stadionowych. Jak dla mnie – epatują dźwiękiem zbyt dużym i zbyt nachalnie, gubiąc – przynajmniej w części utworów – walory melodyczne. Świetne pierwsze wrażenie oddala się, im dłużej obcujemy z albumem i niestety, mimo szczerych chęci nie mogę poniedziałku zacząć od laurki.

Choć akurat z laurką Tobinowi wyszłoby lepiej – nawet promo jest ślicznie wydane, nie mówiąc już o specjalnych winylowych wersjach. W dodatku te ostatnie są dostępne z wyprzedzeniem w stosunku do wersji elektronicznej. Nie mógłby tak FlyLo, nie mógłby?

Trzy dni po Elblągu dochodzę więc do wniosku, że muzyki jest za dużo, z wyjątkiem Flying Lotusa. A tak a propos – czy ten Thundercat to jakieś nowe wcielenie Roberta Wyatta?

TWO FINGERS „Stunt Rhythms”
Big Dada 2012
5/10
Trzeba posłuchać:
„Stripe Rhythm”, „101 South”.

[soundcloud url=”http://api.soundcloud.com/tracks/61346493″ iframe=”true” /]