Retrowtorek: Punkt przełomu

Parę słów o Offie przy kolejnej okazji, bo zgodnie z wtorkową wakacyjną tradycją chciałbym zostawić tu kolejną rekomendację starszej płyty. Właściwie mógłbym jej nie opatrywać żadnymi bieżącymi komentarzami, ale przecież coś sprawiło, że mi się przypomniała. Dokładniej nawet: dwie sytuacje. Pierwsza miała miejsce dwa tygodnie temu, gdy pisałem  do papierowego wydania o nowym Brianie Eno (trochę cienki jak na geniusza, ale jest parę momentów) i o nowym Johnie Mausie (było również tutaj, jeśli ktoś dotąd nie śledził). Nagle naszła mnie myśl, że gdybym próbował znaleźć punkt znajdujący się na muzycznej mapie dokładnie pomiędzy moimi ulubionymi piosenkowymi płytami Eno a retro-nowofalową twórczością Mausa, to byłaby to grupa Magazine.

Drugi moment, gdy sobie o nich przypomniałem, to był (jednak Off!) koncert Public Image Ltd. Czyli podróż w czasie do źródeł nowej fali. Źródeł? No, niezupełnie. Byli tacy, którzy zdążyli się nauczyć punka od Johnny’ego Rottena i jeszcze wyprzedzić to, co za chwilę zrobił jako John Lydon. Jeśli ktoś myśli, że kiedyś trendy w muzyce zmieniały się co dziesięć lat, a nie co pięć minut, jak dziś, w przykładzie Magazine znajdzie piękną ilustrację tego, że zawsze działo się to błyskawicznie. Otóż jak wiadomo Howard Devoto założył (z Pete’em Shelleyem) punkową grupę Buzzcocks po tym, jak zobaczyli jeden z pierwszych koncertów Sex Pistols, zimą roku 1976. Po czterech miesiącach (!) grali już debiutancki koncert – jako support Sex Pistols, których sami ściągnęli do Manchesteru. A po kolejnych sześciu Devoto był już liderem swojej nowej formacji Magazine, która jeszcze przed końcem roku (zanim Pistolsi wydali „Never Mind…”) zdążyła włączyć do składu klawiszowca, a zanim ukazał się pod koniec 1978 roku pierwszy album Public Image Ltd., grali już coś, co z powodzeniem można było określić jako post-punk. W każdym razie, jak pisze Jon Savage w czerwcu 1978: „to nie był już punk”. Zajrzyjmy do jego recenzji z pisma „Sounds”:

So Devoto doesn’t only swim against the tide but he also wants to walk on the water at the same time. This is not at all endearing, as neither is Devoto’s much-publicised and undoubted aloofness. Because, quite simply, the grandioseness and extravagance of the music, superficially reminiscent of Roxy Music’s third and fourth albums in certain details of construction and intent, is not de rigeur these days, when current fashions lie elsewhere.

Debiutanckie „Real Life” było moim zdaniem najlepszą płytą tej formacji. „Definitive Gaze” – jednym z najciekawszych utworów z gatunku „wyprzedzające swój czas”. Punkową energię łączył z zaskakującym wyrafinowaniem kompozycji, a melodyjna linia syntezatora stanowiła pomost wiążący całość z rockiem progresywnym i elektronicznym. Równie znakomita jest reszta strony „A” – kapitalne piosenki „My Tulpa” i „Shot by Both Sides” (grana później prze Radiohead i Jarvisa Cockera) oraz już po prostu punkowy „Recoil”. Większość nagrań zapowiadała lata 80., nową falę i nowy romantyzm. Potwierdzeniem były zresztą dalsze losy członków Magazine. Howard Devoto nagrał syntezatorowy album solo z pomocą klawiszowca Dave’a Formula, a potem najpiękniejszą piosenkę na płycie This Mortal Coil, wreszcie założył niedoceniony duet Luxuria. Karierę i ewolucję basisty Barry’ego Adamsona świetnie dokumentują płyty solowe i nagrania z Nickiem Cave’em. A sam Dave Formula dołączył do składu grupy Visage, podobnie zresztą jak nieżyjący dziś gitarzysta John McGeoch, który później działał jeszcze u boku Siouxsie Sioux i… Lydona w PiL. Żeby tak puentą dobrnąć do przedwczorajszego koncertu na Offie.

Gdyby nie parę nudziarsko-rockowych momentów („Burst”), byłaby płyta na 10. Ale i tak trzeba, po prostu trzeba ją znać. Bo gdybyście ją wyciągnęli z historii muzyki popularnej, mogłoby się posypać kilka jej całkiem znaczących półek.

MAGAZINE „Real Life”
Virgin 1978
9/10
Trzeba posłuchać:
„Definitive Gaze”, „Shot by Both Sides”, „The Light Pours Out of Me”.

Magazine : Definitive Gaze by juliettinette