Joan na poziomie, winyl w górę, a Radiohead za 170 zł

O nowej płycie Radiohead świat dowiedział się wczoraj, więc pewnie wszyscy już słyszeli. Album wychodzi w sobotę (wersja cyfrowa) i w maju (dość droga wersja na dwóch winylach, kompakcie i z milionem bonusów). Nosi tytuł „The King of Limbs” i niewiele więcej o niej wiadomo, choć w „NME” w ciągu paru godzin wszczęli wczoraj śledztwo. Nie będzie wersji za opłatę „co łaska”. Oznacza to, że z jednej strony zespół wycofuje się z prekursorskiego działania, o którym pisałem ostatnio w „Polityce”. Z drugiej strony – jeszcze mocniej idą w kierunku grania wyjątkowością pakietu, w którym sprzedają płytę (o tym też w artykule wspominałem), proponując pierwszy album w wersji – jak sami to nazwali – „newspaper”. Zobaczymy. Chociaż mnie zadrżała wczoraj ręka przed zamówieniem albumu za 170 zł (koszty z przesyłką do Polski) i postanowiłem dać sobie jeszcze dzień czy dwa na refleksję.

Poza tym dziś nadrabiam zaległości i przekażę słowo pocieszenia dla fanów Joan As Police Woman, których media nie rozpieszczają doniesieniami w sprawie płyty „The Deep Field”. Wyszła pod koniec stycznia i utonęła wśród ważnych premier. Zupełnie niesłusznie, bo to bardzo dobry album, choć – jak to zwykle w wypadku Joan Wasser – wymaga trochę czasu. Jak zwykle zawiera świetne pojedyncze nagrania (już po trzech płytach JAPW zebrało się ich na dobre „the best of”) – „The Magic” i „Run For Love” polubicie natychmiast, mają w sobie to wszystko, co „I Defy” czy „Holiday”, najlepsze momenty poprzednich płyt. A całej reszcie służy dobrze czas i kolejne przesłuchania. Stary soul w rytmice, ciepłe brzmienie, znakomite wokale – mimo tego, że zmieniała stopniowo skład prawie całego swojego zespołu, Joan idzie tą samą ścieżką. Szczególnie mocno pomagają jej ten styl utrzymać dwaj muzycy: Joseph Arthur – gitarzysta towarzyszący jej wokalnie (był na pierwszej płycie) oraz saksofonista i klarnecista Doug Wielselman (grał na wszystkich albumach). Niezmienna jest też ekipa producentów i masteringowców dbających o te wszystkie hammondy, pianina elektryczne i sola syntezatorów w wersji retro miały odpowiednio smaczną analogową barwę. Dalej brakuje może czegoś, co przeniosłoby Wasser do tej superligi, z której relacje w prasie składają na bieżąco – szczypty geniuszu, zupełnie nowego pomysłu, albo zestawu superprzebojowych kompozycji. Ale dla mnie wystarczy jej perfekcjonizm, czarne wyczucie rytmu i panowanie nad piosenkową formą, żeby wytłumaczyć sobie zakup „The Deep Field”.

Płyta Joan nie jest tak zupełnie nie-a-propos historii z Radiohead. Też pokazuje pewien trend rynkowy. Po pierwsze, autorka sprzedaje ją w najróżniejszych formatach i ze specjalnymi dodatkami (ceny niestety też dość specjalne). Po drugie, kupiłem sobie ten album na podwójnym winylu w cenie płyty kompaktowej. Niemożliwe? A jednak. Wprawdzie zamawiałem w tzw. pre-orderze, cena była promocyjna i tak dalej. Ale po pierwsze – na powrocie winylu ewidentnie zależy artystom (JAPW proponuje w środku swoje, hm, dużego formatu zdjęcia, zresztą i przypadek Radiohead o tej prowinylowej postawie świadczy), po drugie – cena tłoczenia MUSI spadać. Po prostu rynek rusza się w tę stronę. W piśmie „Rolling Stone” z 3 lutego, w sporym podsumowaniu roku w liczbach, znalazłem świadectwo tego zjawiska. Otóż winyl jest najszybciej rosnącym nośnikiem (lekkie zahamowanie wzrostu sprzedaży wersji cyfrowych w 2010 sprawiło, że wyszedł na czoło). „RS” odnotowuje sprzedaż 2,8 mln płyt winylowych (jako źródło podaje Nielsen Soundscan, więc są to dane amerykańskie). I tu uwaga: jest to najwyższa sprzedaż nośników winylowych od 1991 roku, odkąd rynek w USA mierzony jest za pomocą tych samych narzędzi. Jeszcze chwila, a będziemy z winylem w latach 80. Dopiero wtedy zacznie się robić ciekawie.

JOAN AS POLICE WOMAN „The Deep Field”
Reveal/PIAS 2011
7/10
Trzeba posłuchać:
„The Magic”, „Run For Love”, „Forever and a Year”. Dwa bonusy na winylu: „It’s Possible” i „Human Condition (solo)”.