Nie ze mną takie triki
Tricky potwierdza, że znów będzie nagrywał z Massive Attack – to chyba najważniejsze, czego się dowiedziałem z jego nowej – dziś wychodzi! – solowej płyty (chociaż w tym wypadku – raczej z artykułów towarzyszących albumowi).
Resztę można dopowiedzieć w punktach.
1. Współpracownicy: Tym razem Frankey Riley, naprawdę niezła wokalistka. Tak naprawdę Francesca, bo irlandzko-włoskie korzenie. Do tego Bobbie Gillespie oraz gitarzysta Rachida Tahy, gwiazdora sceny algierskiej, nieźle znanego w Europie, a bardzo dobrze we Francji. Objawia się tu też młodszy brat Tricky’ego – Marlon Thaws (nagranie „Bristol To London”), więc jeśli ktoś się złośliwie zastanawia, gdzie się podział talent Tricky’ego, złośliwie odpowiadam: został w rodzinie.
2. Miejsce zamieszkania: Paryż. Jeśli ktoś się nie zorientował po skojarzeniach z Rachidem Tahą, który jest tu z pewnością bardziej popularny niż Tricky i może dlatego przysłał tylko swojego gitarzystę. Oficjalne stanowisko w sprawie zmiany miejsca zamieszkania: Anglia nie jest już tą samą Anglią, bo „zepsuło ją MTV”.
3. Nowe fascynacje: Blues. Całe 11 lat po Mobym? No dobra, czepiam się, cała płyta jest bardzo różnorodna (a nawet „mixed”), tyle że takie momenty powinny dowodzić progresywności Tricky’ego. W innych utworach pobrzmiewa Barry Adamson (to już więcej niż 11 lat), a najlepszy groove na całej płycie to motyw z serialu „Peter Gunn” (to już ponad 50 lat), wykorzystywany w muzyce popularnej tak często, że nawet sam to grywałem w piwnicy przed siedemnastu laty. Tu – w „Murder Weapon” (patrz klip poniżej).
4. Nowa ulubiona używka: Stara ulubiona używka. A może nawet: Stała ulubiona używka. Na okładce Tricky pozuje jak zwykle w kłębach dymu. Tylko muzyka brzmi tak, jak gdyby w roli spowalniacza tricky używał nie marihuany, tylko valium. Zresztą to, czego używa, będzie można sprawdzić osobiście – już 4, 5 i 7 listopada wystąpi w Polsce.
5. Czas trwania: 29’25. Tricky wyciągnął wszystkie atuty, skrywane pod poduszką strzelby, a nawet tekst, który przyjaciółka nagrała mu na sekretarkę osiem lat temu. Odczuwalny czas trwania: ok. 45’00.
Wyszło pięć punktów. Jeśli komuś za mało, to może sobie dopisać.
TRICKY „Mixed Race”
Domino 2010
5/10
Trzeba posłuchać: „Every Day”, „Bristol To London”.
Komentarze
Tricky to mój ulubieniec z lat 90-tych – zwłaszcza za swoje początki Maxinquaye i Pre-Millenium Tension.
No ale chyba najlepsze było Nearly God i fantastyczne z niego Poems (grał to często w Trójce Marek Wiernik).
Późniejsze płyty już tak dobre nie były, ale wciąż „mam nadzieję” :-)))
No i przyjedzie do Wrocławia. Hurra!!!
Nowej płyty jeszcze nie słuchałem, ale to nadrobię
Gdybysmy tak chcieli zdekonstruowac Tricky’ego to jego dokonania skladaja sie na jedna piosenke z Massive’ami i jedna plyte z furgonetka. Tylko i .. az tyle. Bo jak widac jakos starcza, chociaz bylo juz gorzej. Chyba nie bede nawet sluchal tej plyty.
Marek Wiernik?! O Matko! To bylo chyba jeszcze za komuny. Chi, chi. Pamietam to byl calkiem mily gosc, to ten z wasami?. Mam nadzieje, ze cieszy sie dobrym zdrowiem.
Tradycyjnie, zachecony ostatnim sukcesem : ) chcialbym zadac pytanie i zapytac o grupe Women i ich druga plyte Public Strain, nie udalo mi sie uslyszec pierwszej, o ktorej czytalem, ale ta druga jest dla mnie very impressive.
Tricky Trickim (Trickiem;), ale uaktywnił się wydawniczo Amon Tobin, który 4.10 wydaje na płycie własnym sumptem kompilację solowych utworów z ostatnich lat, dostępnych dotychczas pojedynczo tylko w formatach cyfrowych mp3 i WAV. album nosi tytuł ‚Monthly Joints Series’ i jest całkiem zwartym materiałem na ok. 40 minut.
Moim zdaniem plytka jest bardzo dobra, kazdy kawalek opowiada ciekawa historie i jest bardzo dobrze wyprodukowany. Osobiscie dalbym przynajmniej 8/10, ale czas trwania plyty to skandal…
„Marek Wiernik?! O Matko! To bylo chyba jeszcze za komuny. Chi, chi. Pamietam to byl calkiem mily gosc, to ten z wasami?”
Nie rozumiem tego pełnego politowania tonu, bo ja przy początkach Trickiego miałem z 19 lat i pamiętam, że w audycjach Wiewióra był konkretny czad i poznałem dzięki niemu masę dobrej muzyki. A z Trójki odszedł, bo chyba nie przeszedł testu na „formatowanie”.
@art2000 –> Alez ja nie mam nic do Wiernika, napisalem ze to mily gosc. Nap..dalam sie bo to zabawne, prawdziwy oldschool. Obawiam sie ze wiekszosc czytelnikow tego bloga nie ma pojecia kto to byl. Szczerze mowiac to bylem pozytywnie sarkastyczny w stosunku do Bartka. To taki zart. Pojawienie sie nazwiska Wiernik na blogu Chacinskiego – absolutnym Top One w Polsce jezeli chodzi o prawdziwa muzyke, wydaje mi sie po prostu zabawne : ) Bez obrazy art2000 – nie bylo moja intencja Cie urazic.
wąsy i swetry w kaktusy rządzą
no ba: MAREK WIERNIK 🙂 gość! 🙂
echm… żeby być bardziej na bieżąco z blogiem, przesłuchałem właśnie dwa razy Tricky’ego we flac’ach. płyta jest do bani i rzeczywiście ciągnie się jak spaghetti. miałka ta ‚bardzo dobra’ produkcja, sztuka dla sztuki. chyba Pan Adrian Thaws przepalił (zadymił) zanadto ośrodki mózgowe odpowiedzialne za kreatywną twórczość. 3/10 ode mnie. najwyżej cztery.