Ładną ma pan żonę, panie White
Do: Jack White, gdzieś w Tennessee
Temat: album Karen Elson
Drogi Panie!
Słyszałem, że miał Pan babcię z Polski, więc na pewno da Pan sobie radę z odczytaniem tego krótkiego listu, w którym chciałem podziękować i przeprosić z dwóch powodów (co razem daje cztery).
Dziękuję za wydanie płyty Pana żony, bo:
1. mam wreszcie pewność, że stoi Pan wciąż obiema nogami w konwencji, która wybrał Pan sobie kilka lat temu;
2. mam wreszcie pewność, skąd te wszystkie wpływy brytyjskiego folkloru w Pana muzyce.
A przepraszam dlatego, że:
1. piszę tak późno o wydanej w maju płycie Pana małżonki. Będę brutalny: były ważniejsze premiery. Ale proszę też zauważyć, że mogłem to ująć gorzej, pisząc np. „wiedziałem, że nikt nie zauważy opóźnienia”;
2. nie napisałem w tej recenzji nic o Pana żonie. Ale proszę zauważyć, że poświęciłem jej tytuł.
Pozostaję z szacunkiem,
bch
PS Moja żona też jest w porządku, więc proszę nie traktować tytułu jako jakiejś cienkiej próby. Cienką próbą jest zupełnie coś innego, ale skoro już podziękowałem i przeprosiłem tyle razy, to nie będę tego ciągnął.
KAREN ELSON „The Ghost Who Walks”
XL Recordings 2010
5/10
Trzeba posłuchać: „The Truth Is In The Dirt” (punkt 1) i „Cruel Summer” (punkt 2)