Kaczyński-Komorowski (i który jest bardziej Masonem)
Podczas wczorajszej dyskusji internetowej ze znajomymi wpadłem na pomysł, że równie dobrze moglibyśmy zamiast prezydenta wybierać naczelnego dendrologa kraju. Kaczyński w niekończącym się poszukiwaniu narodowego DNA opowiada o dębie Bartku, a Komorowski – o starej czereśni, z której ojciec zrywał matce owoce, gdy urodził się mały Bronek. Z konkretów głównie to po ich spotach zostaje – stare drzewa. Tak jakby się umówili, że nic nie mówią na temat prezydentury w Polsce. Jak gdyby się umówili, że się nie reklamują.
Tyle o wyborach, bo jak zwykle wykorzystuję perfidnie techniki culture jammingu, by opowiedzieć o płycie lidera zespołu, który miał (i ma) podobny do naszych dwóch polityków problem. Jego szkocki zespół nazywał się The Beta Band, wszedł przebojem pod koniec lat 90., zjednując sobie z miejsca krytyków wspaniałymi umiejętnościami pisania melodyjnych piosenek w pozbawionej kompleksów, ale i pretensji stylistyce przypominającej The Beatles przeniesionych w czasy hiphopowych beatów (włącznie z tym, że samego Masona porównywano czasem z Paulem McCartneyem). Mieli wprawdzie problem z pokazaniem pełni swoich możliwości na jednej płycie (za najlepszą uznawana była wczesna składanka EP-ek „The Three E.P.’s”), ale pojedyncze utwory nagrywali oszałamiająco dobre. Zespół z założenia nie robił jednak wiele, by się sprzedać – poza pisaniem dobrych piosenek – więc, jak łatwo się spodziewać, pozostał ze sławą raczej kultową niż masową. Nic dziwnego, skoro na zdjęciach prezentował się tak oto. W 2004 roku ogłosił, że się rozwiązuje – właśnie ze względu na rozczarowanie brakiem popularności (moim zdaniem trochę przesadzali). W tym samym czasie zaczęli uchodzić (o paradoksie) za zespół doskonale nadający się do reklam, ich utwór „Squares” można było usłyszeć w kilku różnych reklamówkach, także w Polsce.
Ów lider, Steve Mason, wydał właśnie pierwszy album solowy. Zradykalizował się w podejściu do jego otoczki marketingowej. Nie dość, że wydał go w małej przybudówce trochę większej wytwórni niezależnej, to jeszcze wydał w skrajnie minimalistycznej postaci: pudełko jest czarne z wierzchu, a białe pod spodem, w środku książeczka z rozmazanymi zdjęciami (jedno z nich służy mi tu za okładkę całości – inaczej mielibyśmy czarny kwadrat), sam krążek bez żadnych oznaczeń. Tytuły są tylko na folii opakowującej album, więc trzeba je sobie przekleić osobiście na pudełko, jeśli ktoś chce je zachować. Cała ta oprawa jest o tyle dziwna, że album wypełniają leniwe, rozmarzone, ale znów niezwykle melodyjne piosenki dla wszystkich. Ujmujące, pastelowe (tytułowe) „Boys Outside” to rodzaj earworma w dobrym guście – przykleja się to-to do uszu, podobnie jak „Lost and Found” (choć to wykorzystuje już nieco bardziej oklepane patenty), z kolei „Stress Position” to ładne nawiązanie do stylistyki między Talk Talk a Davidem Sylvianem. Nie gubi lekkości i wdzięku, który ma ta płyta w całości, a prowadzi Masona w rejony bardziej wyrafinowane. Cały album jest dla wszystkich, a zarazem dla tych bardziej wtajemniczonych – ma więc wszystkie zalety nagrań The Beta Band. Ma też ich wady, jest niekonieczny, osobny, nie kreuje nowego stylu i nowej jakości, z pewnością jest też nierówny. Ale idzie o to, żeby minusy nie przesłoniły nam plusów. Bo – mówiąc językiem polityki – głos oddany na Steve’a Masona i The Beta Band nigdy nie był głosem straconym. W przeciwieństwie do głosów oddanych na polskich polityków.
STEVE MASON „Boys Outside”
Double Six
7/10
Trzeba posłuchać: „Boys Outside”, „Understand My Heart”, „Stress Position”
Komentarze
ciekaw jestem co by redaktor zaproponował gdyby o kandydatkach na RPO dyskutował ?
Szanowny Panie Redaktorze,
doskonale roumiem Pana sytuację. Ja też w Pana polożeniu robiłbym to samo. Pytanie tylko, czy aby dobrze Pan zachciał łaskawie wszystko to ukonstytuować?
Wysłuchałem muzyki, zupełnie niezła. Ale czy poprzez tę muzykę widzi Pan uzasadnienie do tezy? Mówię to jako zwolennik wolnomularstwa,
Łączę najlepsze pozdrowienia
www. woron.org
@Szczepan –> Nie pisałem tego ani jako zwolennik, ani jako przeciwnik wolnomularstwa. Natomiast Mason ma ten sam problem co Kaczyński i Komorowski – reklamować się nie chce, ot i całe podobieństwo. A że Mason nazywa się tak, jak się nazywa – to już zbieg okoliczności.
@krzysztof –> Zaproponowałbym obu kandydatkom wysłuchanie sto razy „Over the Rainbow” (z „Czarodzieja z krainy Oz”) i spokojnie czekałbym na przemianę.
he,he…
p.s. niestety znowu „ten film nie jest juz dostepny w twoim kraju…”
dziwi mnie tylko to „juz”…
🙂 Mam Masona na playerze juz few week’s, trudno mu sie nie oprzec, ale przyznac trzeba, ze latwe to nie jest. Mam tez bilety na listopadowy koncert The National w UK : )
Słuchal czie mnie. Wszystko alle nie liberalna strona. One son osobe bez żadna etyka. Prosce, ja tak bardzo lubie polska i polskie ludzki, nie oczekiwam zadne kłamstwo. Na prawde, bedzie cie płakać, to son illuminati. One pogryźon was do krwi. Bede modlić się. Y jeszcze jedna rzecz, one tak mowily ze na euro bedzie nam wszystko lepiej i wiele rzecz mniej kosztować. To nie prawda. Moge wam powiedzieć ze na początek euro 100gr ser kosztowalo 0.80 euros, ale dzisiaj 100gr ten same ser kosztule 1.20 euros. Na prawde, Słuchal czie mnie, liberał demoniczny. Bede modlić się dla polakow i dla polska.