5 myśli na szczyt sezonu: Dylan! Unsound! Karkowski!
1. Spośród wielu osób, które przewidziały Nobla dla Boba Dylana (co nie było wyjątkowe, bo na giełdzie nazwisk pojawia się – z profesorskimi rekomendacjami – od jakichś 20 lat), największym zwycięzcą jest Jerzy Jarniewicz. Nie dlatego, że przewidział (słowami dość prowokacyjnymi: Nobel mu niepotrzebny, ale gdyby jurorzy Dylanowi takiego Nobla przyznali, mogliby reanimować tę zinstytucjonalizowaną nagrodę), tylko dlatego, że zrobił to na kartach książki, która wyszła właśnie w tym tygodniu. All You Need Is Love. Sceny z życia kontrkultury – polecam, bo to zestaw może nie od razu rewolucyjnych, ale bardzo zgrabnych esejów na temat epoki klasycznej dla kultury popularnej, ale też i dla sceny alternatywnej.
2. Festiwal Unsound w swojej krakowskiej edycji – teraz trzeba uważać z miejscem, bo w roku „dyslokacji” (Dislocation to temat główny) co miesiąc impreza odbywa się gdzie indziej – znów zebrał imponujący zestaw artystów. Przypomnę w telegraficznym skrócie: Moritz von Oswald, Matmos, Kaitlyn Aurelia Smith, Stara Rzeka, Wacław Zimpel, autorzy soundtracku do Stranger Things… a przy tym cały czas krakowski festiwal przypomina, że tu nie o nazwiska chodzi. Wspólne granie polskich i niemieckich artystów z zespołami z Kirgistanu i Tadżykistanu to jedno z większych stylistycznych zderzeń i szaleństw, na jakie Unsound sobie pozwolił. Program pewnie dobrze znacie, ale jeśli nie – jest na wyciągnięcie ręki, w przeciwieństwie do biletów. Ja tylko zwrócę uwagę na bardzo ciekawy zestaw dyskusji, projekcji filmowych i prezentacji nagrań terenowych, o którym poczytać można tutaj. polecam Matthew Collina z opowieścią o politycznej stronie sceny klubowej, spotkanie z Vladimirem Kuzminem, twórcą Polivoksa – syntezatora znanego w swoim czasie w Polsce lepiej niż Moog – też pewnie przyciągnie tłum zainteresowanych. Początek imprezy w niedzielę.
3. Skończyło się Sacrum Profanum (podobno udane – na mnie duże wrażenie zrobił słuchany już w radiu sobotni Eyvind Kang z Pattonem i Mirtem. Na płytę z tym wykonaniem! Tym bardziej, że – jak pisze Dorota Szwarcman – był „stojak” i dobra reakcja na miejscu. Poza tym nie zająknąłem się tu ani słowem o tym, co Sacrum po sobie zostawia: książce Alchemia muzyki współczesnej. Eseje i rozmowy. Wcześniej nie pisałem, bo głupio namawiać do kupna książki, w której jest tekst mojego autorstwa. Teraz właśnie doszedłem do końca i spokojnie mogę polecać: mój tekst jest najsłabszy w zestawie. Cała reszta (ze wskazaniem na rozmowę Daniela Brożka z Reinholdem Friedlem, syntezę twórczości Pierre’a Bouleza pióra Moniki Pasiecznik i esej o Zornie napisany przez Jarka Szubrychta) robi duże wrażenie. Udała się nie tyle książka festiwalowa, co samoistna. Pierwszy tom małej encyklopedii rejonu w muzyce, który – wpadło mi to teraz do głowy – należałoby nazwać Międzystrefą. Za Burroughsem, rzecz jasna, i jego Innerzone.
4. Od 17 do 19 października – niefartownie podczas Unsoundu – odbywa się w warszawskim Nowym Teatrze zupełnie wyjątkowe wydarzenie pod kuratorską opieką wspomnianej Moniki Pasiecznik: Karkowski/Xenakis (Extended). To dalszy ciąg – po prezentacji muzyki Karkowskiego na Sacrum – nadrabiania zaległości związanych z latami, gdy się Zbigniewa Karkowskiego na dużych polskich scenach w akademickim obiegu nie grało. Szkoda, że wszystko przychodzi pośmiertnie, ale dobrze, że w ogóle do tego dochodzi. Scena Nowego Teatru, sprawdzona podczas Warszawskiej Jesieni, wydaje się tu niezła. A twórczość Karkowskiego zostanie zestawiona z utworami Iannisa Xenakisa, którego cenił. Wśród wykonawców basista (i przyjaciel Karkowskiego) Kasper Toeplitz, wiolonczelista Anton Lukoszevieze, grupa Appartment House z Londynu i inni. Druga część w listopadzie. Wtedy pojawi się m.in. Anna Zaradny. W sumie niby mała rzecz, a taka duża.
5. Dzisiejsza płyta to w zasadzie dwa różne albumy. Po pierwsze, chciałem tu choćby skrótowo wspomnieć o kasecie Wojciecha Golczewskiego Reality Check (Data Airlines 2016, 7/10), bo to bardzo zdolny polski kompozytor działający w granicach retro-syntezatorowej fali ostatnich lat. Mieszka w Poznaniu, nagrywa ilustracje muzyczne do gier i filmów z okolic horroru/SF, pracując dla zagranicznych odbiorców. Nie wiem, jakiego sprzętu używa, ale podejrzewam go o urządzenia ze starymi chipami z komputerów 8-bitowych, bo takie też jest brzmienie wykorzystywanych przez niego – z bardzo dużym wyczuciem – syntetycznych barw. Zdecydowanie warto posłuchać. Druga rzecz to już dużo głośniejsza płyta kwartetu Survive z Teksasu – RR7349 (Relapse 2016, 7/10). Głośno o tej premierze, bo połowa zespołu, czyli Kyle Dixon i Michael Stein (ci, którzy wystąpią na Unsoundzie), to twórcy muzyki do popularnego serialu Stranger Things. Słuchałem starszych nagrań Survive i zrobiłem się podejrzliwy w stosunku do ich oferty, jak do wszystkiego, wokół czego błyskawicznie narasta hajp. Moje pozytywne zaskoczenie w związku z nową płytą jest więc duże. Przynosi momenty podobnie prosto budowanego suspensu jak te znane z serialu, świetnie wykorzystuje barwy ogranych już w sumie instrumentów (jak m.in. Korg Mono/Poly, Roland Jupiter 4 i 6, bardzo ciekawe brzmienia bębnów), przy czym jest to wybór osiągalny i w pewien sposób nawet oczywisty. Co więc robi różnicę na plus w wypadku Survive w stosunku do reszty wzorującej się na Tangerine Dream i Carpentera fali? Oszczędność w dozowaniu tych sentymentalnych muzycznych środków i kilka fragmentów, z Cutthroat i Sorcererem (znajomy tytuł skądinad!) na czele. Poza tym, że nijak nie słychać w tym kwartetu. No ale u Kraftwerk też nie było słychać – taka uroda.
Komentarze
Czy wczorajszy Nokturn będzie umieszczony na stronie Dwójki? Przed chwilą sprawdzałam i nie ma.
Milczenie BOBA DYLANA…
od godz 13.oo, od czwartku do dzisiejszego wieczoru laureat literackiego Nobla
Bob Dylan – m i l c z y.
Po raz pierwszy w historii nagrody laureat nie zareagowal na informacje
wyslana przez Komitet Nagrody (jak oswiadczyl przewodniczacy Komitetu Per Wästerberg).
Na stronicy internetowej tez pustka. Ostatnio przebywal Bob Dylan w Las Vegas i poszukiwania laureata przez dziennikarzy nie daly jak dotychczas rezultatu.
Nawet jesli laureat nie przyjmie nagrody, to i tak nie bedzie anulowana przez Komiet
Noblowski.
@dalek supreme –> Powinien być niebawem, może jest jakieś opóźnienie.
Bob Dylan w Las Vegas – ani slowa o Noblu
We czwartek wieczorem koncert Boba Dylana w Las Vegas a niedaleko Las Vegas Boulevard potezny neonowy billboard:
The
COSMOPOLITAN
of Las Vegas
(fotografia)
c o n g r a t u l a t i o n
BOB
DYLAN
AWARDED THE 2016
NOBEL PRIZE IN LITERATURE
ani slowa o literackim Noblu podczas koncertu – ani gestu zadowolenia. Publicznosc jak zwykle nigdy nie zawodzi artysty. Rozne pokolenia – od 60+ po 20+.
Podobnie bylo w piatek. Milczenie. Jeszcze niedawno gratulowal mu prezydent USA Barack Obama: „Gratulacje mojego ulubionemu poecie, Bobowi Dylanowi, za zasluzona nagrode”. Poprzednia nagroda otrzymala z USA w 1993 Toni Morrison (kto ja czytal?).
Przyjaciel artysty Bob Neuwirth mowil dla „Washington Post”. „On nie jest c h w a l i
p i e t a. Byc moze nawet nie odczuwa tego”.Nigdy zreszta nie przejawial entuzjazmu
wobec licznych nagrod, pochwal. Czy to w Szwecji w 2000 r za Polar Prize (taki muzyczny „nobel”) czy tez kiedy otrzymal francuska Legie Honorowa ani tez kiedy prezydent Obama wreczyl mu honorowy medal za zasl ugi dla Ameryki. Jak wyznal prezydent USA Bob Dylan byl pierwszym artysta, ktory nie prosil o wspolna fotografie z nim.
PS Stephen King o literackim Noblu: „Jestem pelen zachwytu dla Boba Dylana za nagrode Nobla. Fantastyczna i dobra rzecz w tych czasach plugawych i smutnych”
@ozzy –> Cóż, jestem ze Stephenem Kingiem. 🙂