Zgrać lata 80. na dyskietkę
Ten jeden raz Record Store Day wyglądał choć we fragmencie jak giełda na Grzybowskiej. Jeśli ktoś nie zaznał tego drugiego zjawiska, wyjaśniam: był to (w epoce przedmediamarktowej) bazar nowych technologii w budynku stołecznej Szkoły Podstawowej nr 25, na którym można było kupić najnowsze procesory i inny sprzęt komputerowy, a przy okazji – a zwykle przede wszystkim – za niewielką opłatą skopiować lub nabyć najnowsze oprogramowanie, oczywiście w pirackiej wersji. A zatem Media Markt i Pirate Bay w jednym. I jak to bywa z przybytkami ukąszonymi starym pirackim romantyzmem – od dawna nie istnieje. Nie załapałem się wprawdzie na pierwszą falę gier komputerowych wczytywanych z kaset magnetofonowych, ale zdążyłem stać się szczęśliwym posiadaczem ośmiobitowca ze stacją dysków 5,25 cala – a mimo to nigdy nie przyszło mi do głowy, że rzecz może być pod względem wielkości na swój sposób „kompatybilna” z płytą CD. No i z RSD – poza stertą ciężkich winyli, o których kiedy indziej – wróciłem z poręczną płytą CD przebraną za dyskietkę. Jak na zdjęciu powyżej. W środku bardzo ciekawe wydawnictwo dla wszystkich podstarzałych klientów Grzybowskiej.
Autorem płyty zatytułowanej „0101” jest Jakub Pokorski, czyli Krojc. Postać znana z Lao Che, ale znana też z licznych nagrań solowych, także czytelnikom Polifonii. Opisywałem „Pirxa”, jego najlepsze dotąd wydawnictwo – też zresztą oryginalnie opakowane. Nowy album ma podobnie koncepcyjny charakter – jest hołdem dla gier z epoki ośmiobitowców właśnie. I wydaje mi się jeszcze lepszy od „Pirxa”, pod każdym względem. Przede wszystkim stylowy, bo oparty na charakterystycznych samplach z dźwiękowych czipów z lat 80., ale też oddający ducha tamtej muzyki (szarpane, nerwowe rytmy), a jednocześnie spogląda na to wszystko nie na zasadzie odtwarzania 1:1, tylko przez pryzmat nostalgicznych wokaliz (jak w „X-Manie”) albo pojedynczych fraz dośpiewywanych w stylu Kraftwerk („Stargate”). Czasem narracyjną warstwę tworzą po prostu cytaty tekstów pojawiających się w grze („Robbo” – niezapomniany tytuł z końca lat 80., pierwsza polska gra, z jaką miałem do czynienia – i jak się okazuje były już próby łączenia tego z muzyką). Czyli ośmiobitowce ubrane w formy, które już przypominają piosenki, ale ducha soundtracków z gier nie tracą. Mam wrażenie, że w każdym nagraniu Krojc wykorzystał w postaci sampli oryginalne odgłosy z gier na komputery z lat 80., czasem też późniejsze wynalazki – bo przecież „Prince of Persia” (przełom lat 80. i 90.) ewidentnie gra już raczej całkiem dojrzały procesor dźwiękowy Atari ST, ewentualnie Amigi.
Oczywiście utrzymać się w całości w brzmieniu ośmiu bitów byłoby nużąco, więc rzecz nie jest stuprocentowo czysta. Jeśli chodzi o wielokrotne słuchanie, to dużo lepiej. A fakt, że Krojc skroił na tę płytę kilka atrakcyjnych motywów melodycznych, świadczy tylko o tym, jak bardzo inspirujący jest oglądany z tej wieloletniej perspektywy świat starych gier wideo. Finałowe akcenty płyty – z paroma wycieczkami w stronę rozbudowanego techno lat 90., z okolic Orbitala – świadczą, że być może jest tej historii starych komputerów na więcej niż jedną płytę. Tyle że pełnowymiarowy kompakt za nic by się już nie zmieścił w 3,5-calową dyskietkę, a całość trzeba by było produkować inaczej, żeby nie zabrzmiało jak Orbital w wersji chałupniczej. Na razie starzy użytkownicy Atari XL/XE uronią łzę przy utworze „River Ride”. Jeśli chodzi o poziom nostalgii, przerasta on najśmielsze oczekiwania twórców gry „River Raid” – po latach znajdą się nie tylko tacy, którzy z rozrzewnieniem posłuchają Krojca, ale i tacy, którzy zachowują oryginalne dźwięki zer i jedynek nagranych na taśmę, z której się tę grę wgrywało w najstarszych systemach – ale to już oczywiście poza zasadniczym tematem „0101”, no i charakter mają takie odgłosy zdecydowanie bardziej, hm, eksperymentalny. Dużo wspomnień wróci szczególnie tym, którzy tak długo zgrywali te taśmy, że mają w głowie kompilator.
KROJC 0101, BDTA 2015, 8/10