NME podsumowuje rok 2013
Każdy ma prawo się pobawić, nikt tego jeszcze nie zakazał. Więc choć zabawa w wydaniu „NME” bywa nieśmieszna, bardzo proszę, oto ich zestaw najlepszych płyt roku 2013. Mam świadomość, że sens prezentacji tego zestawienia czytelnikom Polifonii jest ograniczony, ale zawsze to oszczędność nieco ponad funta dla tych, którzy kupiliby po to żeby przejrzeć i utwierdzić się w przekonaniu o tym, że gazeta ma ostatnio przedziwne typy. Rok 2013 w muzyce rozrywkowej zaliczyli do tak udanych jak 1967, 1977, 1991 czy 2001, spójrzmy zatem, co ich tak bardzo do tego przekonało:
1. Arctic Monkeys – AM (Domino)
2. Kanye West – Yeezus (Def Jam)
3. Queens Of The Stone Age – …Like Clockwork (Matador)
4. Foals – Holy Fire (Transgressive/Warner)
5. Savages – Silence Yourself (Pop Noire/Matador)
6. Daft Punk – Random Access Memories (Columbia)
7. Arcade Fire – Reflektor (Mercury)
8. Nick Cave & The Bad Seeds – Push the Sky Away (Bad Seed Ltd.)
9. Laura Marling – Once I Was An Eagle (Virgin)
10. David Bowie – The Next Day (ISO/Columbia)
11. Jon Hopkins – Immunity (Domino)
12. MIA – Matangi (Interscope)
13. Drenge – Drenge (Infectious)
14. Vampire Weekend – Modern Vampires of the City (XL)
15. Peace – In Love (Columbia)
16. Jagwar Ma – Howlin (Marathon Artists)
17. Waxahatchee – Cerulean Salt (Wichita)
18. Hookworms – Pearl Mystic (Gringo)
19. Disclosure – Settle (PMR/Island)
20. The National – Trouble WIll Find Me (4AD)
21. Iceage – You’re Nothing (Matador)
22. Deerhunter – Monomania (4AD)
23. Chvrches – The Bones of What You Believe (Virgin)
24. Parquet Courts – Light Up Gold (What’s Your Rupture?)
25. Haim – Days Are Gone (Polydor)
Pełna lista (50 pozycji plus piosenki roku – tak, „Get Lucky” jest na czele) w „NME” z 7 grudnia 2013.
Komentarze
Ta lista powinna mieć podtytuł ‚dlaczego NME w każdym pół roku działalności traci średnio 10% czytelników’.
Sprzedają w tym momencie już mniej niż 20 tyś egz każdego wydania. To chyba mniej więcej w tym momencie Hajdarowicz zamknął Przekrój.
W przeciągu dwóch, trzech dni Wire rąbnie swój ranking i tam pewnie łeb w łeb będą szły płyty Laurel Halo, Forest Swords, Lopatina i Ferraro (nie wiem, co w tym roku wydał, ale na pewno coś wydał). Też zaklinanie rzeczywistości. Najwyższy czas porzucić te wszystkie rankingi
a ja lubie rankingi, nawet nie wiem z jakiego powodu 😉
NME (prenumeruje), Billboard, Down Beat, Mojo, Uncut
PS sympatyczne siostry HAIM na liscie NME
poz.25., mazel tow!
Roger Waters ….wierny czytelnik „Protokolow Medrcow Syjonu”
____________________
http://www.counterpunch.org/2013/12/06/an-interview-with-pink-floyds-roger-waters/
MONEY IT IS A CRIME (lyrics by the later Roger Waters)
Yeah,especially if you give HIM any!
O rany, z całego zestawienia tej „25” kojarzę 4-5 nazwisk/nazw, nie mówiąc już o płytach.
Ozzy. Widzę, że masz jakąś traumę związaną z Watersem. Widzisz w tym coś złego, że jacyś wykonawcy mogliby delektować się takimi lekturami, jak „Protokoły Mędrców Syjonu”? Nie przystoi na ich podstawie cokolwiek tworzyć i mówić?
@Rafale,
to nie jest trauma – ten facet ma obsesje na punkcie spisku zydowskiego a gwiazde Dawida wkomponowana w swinie (por.Billboard, 3 grudnia, AP) to szczyt jego artyzmu….
http://www.state.gov/j/drl/rls/fs/2010/122352.htm
PS ale to nie jest temat niniejszego bloga
@Popup,
ferraro wydal w tym roku mixtape i lp. Nic na miarę płyty roku, ale longa warto sprawdzić.
Podpinam link do mojej recenzji:
http://www.nowamuzyka.pl/2013/11/26/james-ferraro-nyc-hell-3am/
2Ozzy. Nie chcę być złośliwy, ale sam wyskakujesz od czapy, nie po raz pierwszy, z tym Watersem. Nie rozumiem, dlaczego w działalności artystycznej nie można wykorzystywać różnej symboliki. I dlaczego to ma być od razu obsesja? LAIBACH dla ciebie to też przykład obsesji? Szczytem artyzmu u Watersa jest muzyka wraz z tekstami. Jego multimedialne prezentacje pełnią rolę ilustracji – jakbyś nie wiedział.
@ Marcin Bochenek – dzięki, co prawda biuro mam na 15 piętrze więc Ferrraro by mi się przydał „w podróży”, ale po zobaczeniu „koncertu” tego pana mówię mu już nie 😉
Z takim nastawieniem rankingi rzeczywiście nie mają sensu.
Nie widzę związku pomiędzy zmęczeniem twórczością jakiegoś muzyka, a przekonaniem, że układanie płyt w jednowymiarowe rankingi jest jałowe.
John Mulvey „Uncut” ranking/albumy 2013
________________________________
https://secure.uncut.co.uk/blog/wild-mercury-sound/the-wild-mercury-sound-top-143-albums-of-2013
doskonała rzecz:
V/A – New German Ethnic Music–Immigrant’s Songs From Germany Electronically Reworked (2013 Karaoke Kalk)
https://dl.dropboxusercontent.com/u/78951218/va%20-%20New%20German%20Ethnic%20Music–Immigrant%27s%20Songs%20From%20Germany%20Electronically%20Reworked%20%282013%20Karaoke%20Kalk%29%20%5B320%20kbs%5D.zip
„In the 1970s the American composer Henry Flynt started a series of pieces under the title „New American Ethnic Music“. In so doing he worked together native styles of music such as blues, Country or Hillbilly with electronic production methods to make something altogether new. So far in Germany it has never been attempted to rework folklore electronically for a compilation. However, this picture changes if one redefines the idea of who the population is. Incomers have brought new „national anthems“ to Germany, which means: even the Portuguese Fado, the African Gnawa, the Croatian Klapa or the Vietnamese Quan ho are these days at home in Germany.
With the cultural project „Heimatlieder aus Deutschland“ (“Native songs from Germany”) founded by former Spex editor Mark Terkessidis and label manager Jochen Kühling all the various styles of traditional folk music now found in Germany has been collected. Thirteen of the songs recorded for the project have now been transformed by contemporary electronic producers to present a „New German Ethnic Music“. But why remixes? For one thing electronic music has recently focused a lot on the past (Ghost Music, Hypnagogic Pop etc.) – electronic editing is well suited to follow the effects of the immigrant music which the „imaginary national anthems“ has created. Furthermore the project’s instigators were curious how „electronic musicians“ would handle folk music and folk songs which is a hugely difficult task. To this end artists were sought out who could get along with the idea of each music style and who are known to already have experimented with the human voice. The results are as varied as the music styles and Djs involved. Some melodies remain completely intact while others are abstracted beyond recognition.
Margaret Dygas’ associative approach ensured that she presents a polish song about a girls arranged marriage with a claustrophobic feeling. With his remix of the Marrabenta of Mozambique Mark Ernestus has continued the rhythmic experiments he is known for with Jeri Jeri. Thomas Mahmoud translated Gnawa into dub and finally Ulrich Schnauss turned the song of the Italian Chorus of „Donni So“ into a hymn for the horizon-expanding power of migration.
Hopefully this compilation will also expand some horizons.”
Wire:
1 Julia Holter Loud City Song
2 Laurel Halo Chance Of Rain
3 Rashad Becker Traditional Music Of Notional Species Vol 1
4 Richard Dawson The Glass Trunk
5 Tim Hecker Virgins
6 Oneohtrix Point Never R Plus Seven
7 RP Boo Legacy
8 Wolf Eyes No Answer: Lower Floors
9 Graham Lambkin & Jason Lescalleet Photographs
10 The Knife Shaking The Habitual
Jak mogłem zapomnieć o Heckerze obstawiając wyniki…
Nie-e. Piotrek (@PopUp), a ja właśnie – pod wrażeniem jednak ciekawych recenzji w ostatnim numerze – wykupiłem prenumeratę na nowy rok. A tu Laurel Halo, której nazwisko wymieniałem w żartach jako „płyta roku w The Wire”, a do tego Julia Holter na pierwszym. No ale to drugie ma dobre strony – mam (poza odsłuchiwanym kompaktem) nierozpakowany winyl Holter. Może ktoś z redakcji „The Wire” odkupi 😉
A tak w ogóle – czyżby e-wydanie już się pojawiło?
Pojawiło się. Uzupełniając – Forest Swords na 35, Ferraro na 47 – żeby nie było, że ich przegapili. Myślę, że bookmacherzy nie przyjmują już zakładów na ich ranking. Ja mam prenumeratę do lipca, ale może poszukam na nią wtórnego rynku. To może być dobry moment żeby wrzucić LP Holter na discogs, zwłaszcza jeśli jest nierozfoliowany
@PopUp –> słuszna uwaga. Zwykle rozfoliowuję od razu, a tu coś mnie tknęło. To nawet nie jest zła płyta, ale jednak dość nijaka. Wybór na top przedziwny. Jeśli już szukali artysty, który z pewnego zaskoczenia idzie w świat żywych instrumentów, to mogli chociaż wybrać tegorocznego Piotrowicza.
Może powieszę sobie JH w redakcji na ścianie jako hipsterskie trofeum: nierozfoliowana płyta ze szczytu The Wire…
no dobra ale ze w reedycjach nie ma Ksiezyc ? ha niespodzianka !
ad Wire: 1, 2, 5, 6 to, nie wdając sie w głębsze analizy, albumy w mojej opinii słabsze od poprzedników od tych muzyków. Zaiste wybór na top przedziwny. Chciałbym więcej pozycji jak miejsce trzecie.
Więc jakie płyną wnioski z tych rankingów? Można na ich podstawie określić, jaki jest kierunek ewolucji współczesnej muzyki? Widoczne są jakieś wiodące, nowe trendy w tej muzyce? Zdradzają te rankingi coś, co może być szczególnie popularne lub inspirujące w przyszłym roku?
@Rafał Kochan- Myślę, że troche tak, można zobaczyć gdzie jest promowana/lubiana (jak chcesz) przez dane wydawnictwo estetyka.
I jak łatwo spaść z pozycji, za przeproszeniem, trendsetera, do przedmiotu drwin;)
@Marcin. Nie chcę być upierdliwy, ale musze zapytać oto. Jaka jest promowana/lubiana estetyka w WIRE?
Jak dla mnie to te rankingi głównie pokazują, jaki „program badawczo-promocyjny” ma dany periodyk. Z rankingów poprzednich lat i ostatnich okładek Wire można w miarę łatwo domyślić się, co ich zdaniem jest najciekawsze – przestrzeń od laptopowca a la Hecker przez syntezatorowców a la Lopatin po laptopowców „z ambicjami” a la Halo, Demdike Stare, techno różne. Ranking można przewidzieć, a jak się pojawi – wzruszyć ramionami
@Rafał- Nie czuję się kompetentny odpowiadać, nie prenumeruję.
To ja nieśmiało wysunę tezę, być może mylną i krzywdzącą, ale dla mnie mniej lub bardziej swiadomym kryterium dla WIRE nie jest wcale jakość artystyczna, rodzaj i potencjał muzyki, wykonawców, a jedynie ich kraj/kultura pochodzenia. Popatrzcie na tę „10” – jesli uznac (bo nie wiem tak naprawdę, jakiej jest on narodowości), że Rashad Becker jest Niemcem, to pozostała „9” pochodzi z anglo-amerykańskiego (kanadyjskiego) grajdołka kulturowego. Rok temu poruszyłem ten sam problem, bo to jest stała u nich tendencja. Jak można poważnie traktować opiniotwórczość tych ludzi (nawet, jesli, chyba bardziej z dziennikarskiego obowiązku, w poszczególnych numerach starają się poruszać muzykę z różnych stron świata), skoro w tego typu rankingach i wyróżnieniach pomijają w taki rażący sposób wykonawców i zjawiska muzyczne w innych krajach, nieanglo-amerykańskich?
Nie chcę nikogo bronić, ale Wire taką ma widać linię i już. Ten problem już wielokrotnie stawał tu i wielu innych miejscach.
A jeśli znasz jakieś ciekawe podsumowania po angielsku z innych części świata bardzo proszę o linki.
Nie znam, bo dla mnie tego typu rankingi, z różnych powodów, nie stanowią źródła wiedzy na temat tego, co było lub jest „trendy” lub wartościowe.
Bardziej interesują mnie autorskie wnioski z tego typu zestawień, jeśli ktoś je w takiej czy innej postaci przedstawia w innych mediach. Podawanie za jakimś innym pismem 10, 25 czy 50 i biadolenie, że jakiegoś w tym zestawieniu brakuje wykonawcy. lub inny jest za wysoko, do niczego nie prowadzi. Jeśli już chcemy się bawić z te rankingi, odwołując się do jakichś mniej lub bardziej znanych pism muzycznych na świecie, to, jak wspomniałem, wolałbym zapoznać się z w miarę pogłębioną ich analizą tego, co zaistniało w danym roku kalendarzowym/sezonie.
Skupienie się na muzyce anglosaskiej nie jest przypadłością jedynie Wire, inne magazyny brytyjskie i amerykańskie mają dokładnie to samo, choć akurat Wire jako bardziej „ambitny” powinien być bardziej otwarty – widocznie im się nie opłaca, lepiej podbijać popularność muzyków z otoczenia. Zdanie o rankingach mam podobne, dla mnie w Wire dużo ciekawsze są zestawienia „columnists’ charts” (typu avant-rock, jazz & improv, global itp), gdzie można wyłowić różne ciekawe rzeczy, tylko niestety im żadna narracja nie towarzyszy (a np avant-rock w tegorocznym zestawieniu jest mało avant)
Zgoda w 100%. Ale im więcej rankingów/podsumowań, tym przecież wyższy poziom dyskusji.
Podoba mi się w tym kontekście wprowadzenie do podsumowania z New Yorkera: You can argue about the weighting of any music I listed—I have little interest in that bit (…). As that discussion unfolds, we can find some umbrella ideas about what happened in 2013.
http://www.newyorker.com/online/blogs/sashafrerejones/2013/12/best-albums-2013-sasha-frere-jones.html?utm_source=tny&utm_campaign=generalsocial&utm_medium=facebook
@Piotr ( PopUp) to co napisales jest dla mnie najlepszym podsumowaniem tego ich rankingu ., paradoksalnie…. zwlaszcza jak czytam kategorie jazz/improv . Spoza USA i UK jest jedna plyta chyba ( No Buissnes ) ale i tak jest to plyta Anglikow.
Rashad Becker gra teraz w znakomitym berlinskim zespole Column One. Co do sekcji jazz/improv wybor jest na zasadzie „siedzimy w Vortex lub w Cafe Oto i przychodza rozni nasi mili koledzy i przynosza nam plyty”.,Zero skandynawskiego, niemieckiego, polskiego. Takie kuriozum nie zdarzylo sie nigdy wczesniej