Retrowtorek: Czarna muzyka klasyczna
Nie, nie będzie o kolejnym gorącym pomyśle blackmetalowców. Za to znów mój blogowy tydzień zaczyna się od wtorku, co wykorzystam bezwzględnie do prezentacji starej płyty, bo to jedna z ostatnich okazji do pociągnięcia mojej wakacyjnej akcji starych płyt słuchanych na nowo.
Ten kolejny stary album nosił oryginalnie dopisek „The New Sounds of the Music of Tomorrow”, bardzo adekwatny, bo jeśli zetknąć muzykę zmarłego w czerwcu ub. roku trębacza i kompozytora Billa Dixona z dzisiejszymi próbami tworzenia dużych orkiestr jazzowych (Exploding Star Orchestra Roba Mazurka nasuwa mi się automatycznie – nagrali zresztą świetną płytę z Dixonem), okaże się, że fenomenalnie zniosła próbę czasu.
To króciutki album, który zawiera jedne z pierwszych utworów Dixona, wtedy już dojrzałego – jak przystało na muzyka, który nigdzie się nie spieszył i karierę nagraniową, skromną zresztą, zaczynał po czterdziestce. Składają się nań dwie długie, kilkunastominutowe kompozycje i dwie miniatury „Nightfall Pieces”. Wszystko, choć powstawało dwa lata i zmieniało się razem ze składem zespołu lidera (dochodzącym nawet do 11 osób), niesłychanie spójne. Wrażenie robi połączenie stylu XX-wiecznych klasyków – Debussy’ego i Varese’a – z ognistym graniem freejazzowym sekcji rytmicznej już w otwierającym album „Metamorphosis”. To niesamowity utwór, którego można słuchać w kółko godzinami, więc niewielkimi rozmiarami płyty nie należy się zrażać. Recenzent AllAboutJazz przypomniał przy okazji „Intents and Purposes” (to tytuł całości) zdanie mówiące tym, że Dixon wpisywał się w rodzaj czarnej muzyki klasycznej i nie sposób się z tym nie zgodzić.
Płyta kompaktowa ze wznowieniem tamtego materiału ukazała się dopiero w marcu tego roku. Wcześniej rzecz była niedostępna w tym formacie. Na wydawnictwo składa się krążek, wkładka i gruba, tekturowa obwoluta będąca dokładną kopią oryginalnego LP. Gdyby wszystkie CD były wydawane w ten sposób, kochałbym je trochę bardziej. A gdyby wszystkie tak brzmiały, nikt nawet by pomyślał o tym, że grozi im wyginięcie.
THE BILL DIXON ORCHESTRA „Intents and Purposes”
RCA 1967 / International Phonograph 2011
9/10
Trzeba posłuchać: „Metamorphosis 1962-1966”. Poniżej w wersji z YouTube (na SC nie ma). W chwili, gdy go publikuję, film ma (od kwietnia!) jedyne 222 odtworzeńnia. Nieźle to pokazuje skalę zapomnienia, jaka otacza postać Dixona i jego muzykę.
Komentarze
off topic
zasygnalizuję dwa bardzo ciekawe albumy wydane w netlabelach, do pobrania absolutnie free w formacie mp3 320 kbps.
Tracing Arcs – Fin (2011 Dusted Wax Kingdom) – niesamowity głos wokalistki
http://dustedwax.org/dwk030.html
PKarel – Urban Symphony (2011 IO.LAB)
http://pkarel.cz/
Bardzo przydatny ten retro wtorek. Tym razem płytę znałem, choć Dixona dopiero od czasu z Exploding Star zacząłem słuchać. Ja polecam by przypomnieć w kolejny wtorek płytę Philip Cohran’a – Artistic Heritage Ensemble [Zulu Records 1967 Katalyst Entertainment 2007]-ojca muzyków Hypnotic Brass Ensemble.
http://www.discogs.com/Philip-Cohran-And-The-Artistic-Heritage-Ensemble-Philip-Cohran-And-The-Artistic-Heritage-Ensemble/release/1465483
Drogi Panie Bartku!
222 odtworzeń
czy
222 odtworzenia
optuję za wersją nr 2
😀
@suseł –> Ja też (wbrew pozorom) wolę wersję numer 2. Dziękuję i koryguję.
Gdybym to dzisiaj pisał (jest już 269 odtworzeń), nie byłoby problemu 😉
konkret
Skoro nie za bardzo można wytapetować sobie mieszkanie muzyką słuchaną na bieżąco z najnowszymi premierami – ani nawet marzeniem „ujętym w prostym, skromnym zdaniu, a właściwie nawet równoważniku zdania: Jedna płyta dziennie” … 🙂 No to ja niestety wracam do nostalgii… 🙂
Tym samym dodaję mały nostalgiczny upominek:
Kate Bush „The Sensual World”
Mam nadzieję, że ten wdzięk nie okaże się jednak…”cholera, ulotny” 🙂
Poza tym jak zawsze bardzo Ci kibicuję i pozdrawiam bardzo serdecznie 🙂
@Poplar –> Dzięki. Blog wpadł w chwilowy dryf urlopowy. Zresztą słówkoo tym niebawem. Pozdrowienia!
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,10136593,Belgia__Smierc_na_festiwalu_muzycznym__Burza_zawalila.html
Mam nadzieję, że w tym roku zrezygnowałeś…
Zamurowało mnie. W tym roku nie jechałem na Pukkelpop, line-up nie ten, ale… fatalnie. Zresztą zaliczyłem Roskilde w roku 2000, więc może wyczerpałem limit festiwalowego pecha. Tak czy owak – strasznie smutna wiadomość, to niezwykle miłe miejsce, fajna publiczność…
@Bartek Chacinski
A ja mieszkam 50 km od miejsca festivalu Pukkelpop. Dobra decyzja o zostaniu w domu. Bylo nieciekawie. Zreszta w calej Belgii w tym dniu byla krecona kontynuacja The day after tommorow Rolanda Emmericha i miasta doslownie plynely…
Wracając do Dixona – niemal równolegle z reedycją tej płyty w kanadyjskim Victo ukazał się chyba ostatni jego materiał, jaki powstał, pt. „Envoi”. Nagranie koncertowe, duży skład z Mazurkiem i dwoma Haynesami na kornetach/trąbkach, wiolonczelą itp., dwie długie formy. Nie jest wydany tak pięknie jak „Intents and Purposes” ale warto posłuchać, zwłaszcza, że tworzy swoistą klamrę