Rozbieg byka, strzał…
Kulą w płot, co najwyżej. Bo skoro mówimy o latach 80., to wypada wspomnieć o albumie, który – teoretycznie przynajmniej – powinien ducha tamtej epoki oddawać jak nic innego. Czyli o płycie Martina Gore’a i Vince’a Clarke’a, dwóch głównodowodzących w Depeche Mode, także w tym okresie, kiedy zespół coś wnosił do muzyki syntezatorowej (za Clarke’a) […]