Obejrzyj sobie muzykę
Do ostatniej płyty duetu Alva Noto i Ryoji Ikedy podchodziłem przez wiele tygodni jak pies do jeża. Albo raczej jak młody marzyciel i miłośnik muzyki po liceum do przedmiotu „Podstawy miernictwa” na Wydziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej. Miałem taki epizod, więc wiem, o czym mówię. Ale gdy tak sobie myślałem o bezdusznej inżynierii muzyki szumów i trzasków stworzonej przez obu artystów – którzy znów występują wspólnie (po dziesięciu latach) pod nazwą Cyclo – nie widziałem, jak blisko sedna sprawy się znalazłem.
Kluczem do wszystkiego jest tzw. korelator fazowy (ang. phase scope), zwany również goniometrem – urządzenie występujące w każdym poważniejszym studiu nagraniowym i radiowym, które bywa źródłem dodatkowych wzruszeń, gdy realizator(ka) audycji spontanicznie zakrzyknie do interkomu: „Nie ma pan pojęcia, jak to ładnie wygląda!”. Z reguły ładnie wygląda muzyka elektroniczna z prostymi przebiegami fal – na monitorze wirują wówczas regularne figury geometryczne, lepsze niż większość wizualizacji. Otóż po dłuższych próbach usłyszenia w muzyce Cyclo, czegoś, czego bym się nie spodziewał na podstawie twórczości obu jego twórców, postanowiłem jednak doczytać, co też za filozofię dopisują sobie do swojej nowej muzyki. I okazało się, że opracowali te utwory z myślą o podglądaniu form graficznych, jakie tworzy. Najlepiej właśnie na owym „phase scope”. Specjalnie w tym celu nie poddawali płyty „id” typowemu zabiegowi masteringu – żeby coś się nie zepsuło w dźwięku, bo wówczas na pewno zniszczy to efekt wizualny.
Skorzystałem z najbliższej obecności w radiu, zagrałem w HCH utwór Cyclo i pobiegłem do reżyserki. Cóż, efekt był kapitalny. Nie dość, że w radiowych warunkach odsłuchowych brzmieniowo płyta duetu broni się znakomicie, to jeszcze te wzory na ekranie! Niestety, taka zabawka (mam na myśli ten kore… to znaczy goniometr) drogo kosztuje. Jak zamiennik można wykorzystać różnego typu wizualizacje w programach komputerowych do odtwarzania muzyki. Nawet na zwykłym oscyloskopie rzecz robi momentami wrażenie.
Ikeda i Noto obiecują materiał wizualny dokumentujący pracę nad tym materiałem, ale na razie – choć pozostaję z pewnym dystansem do czysto muzycznej zawartości albumu – pozostaję kompletnie zaskoczony tym, jak można komponować pod katem wizualnego miernika fazy, a nie głośników domowego systemu audio. Nie wiem, ile razy do tej płyty wrócę, ale proszę, przynajmniej efekt „wow” jest. Gdyby nagrali to wcześniej, to miałbym, cholera, co robić na tych Podstawach miernictwa, które tak bardzo mnie wymęczyły i stały się jednym z powodów mojej ucieczki z politechniki.
CYCLO „Id”
Raster-Noton 2011
7/10 (średnia za zawartość wizualną i muzyczną)
Trzeba posłuchać: na komputerze, oglądając wizualizacje. Czyli zrobić coś dokładnie odwrotnego niż szanujący się fan muzyki robi na co dzień. Poniżej próbka dźwiękowa i wideo z Youtube, ale z kolei bez dźwięku. Na ekranie prawdziwego gonioskopu wygląda to ładniej.
Komentarze
Jako młody marzyciel i miłośnik muzyki po liceum i po Wydziale Elektrycznym Politechniki Wrocławskiej, na którym miałem miernictwo elektryczne, ale nie zdołałem uciec, uparcie twierdzę, że w folku najlepsze są te „wyższe harmoniczne”. Chociaż już jako absolwent ogólniaka widziałem w muzyce matematykę, a w grze na gitarze – fizykę. Ach, te węzły i strzałki we frażoletach! 🙂
Kiedyś bawiłem się w przerabianie numerów telefonów na tabulatury, ale kiepsko to brzmiało. A tu co? Muzyka, która i brzmi, i wygląda! To zaraz informuję kolegów, żeby rzucili na to inżynierskim okiem.
Na ostatnim festiwalu Transvisualia w Gdyni był wieczór artystów wytwórni Raster Noton. Po ich obejrzeniu i wysłuchaniu, miałem wrażenie, że wizualizacje ociepliły i zdecydowanie uatrakcyjniły te dość ciężkawe występy. Przy czym zaznaczę, że sama oprawa wizualna nie załatwia wszystkiego, jak było w przypadku grupy Francuzów występujących dzień wcześniej.