Trzy imprezy
Pierwsza pobije pewnie rekord frekwencji, bo aż się boję, jak tysiące rozsianych po Polsce fanów Toro y Moi zmieszczą się w małej 150-osobowej salce warszawskiego Powiększenia. Przecież 35 zł opłaty za bilet nie może stanowić dla nich przeszkody. 7 maja zespół Bundicka (który na nowej płycie sam jest trochę bardziej pro-zespołowy) wystąpi w Warszawie, dzień później – w poznańskim klubie Pod Minogą. I tu prawdę mówiąc nie mam pojęcia o pojemności, więc jeśli ktoś z poznańskich miłośników TyM napisze coś na ten temat, chętnie przeczytam. Recenzja za jakiś czas, który można sobie z grubsza obliczyć taki oto równaniem: data ukazania się płyty + czas potrzebny na wysyłkę z USA do Polski + czas potrzebny na przesłuchanie albumu.
Druga odbędzie się w najbliższy weekend w nieco okrojonym składzie. Zespół Junip odwołał bowiem swój występ na The Northern Living Festival w warszawskiej Fabryce Trzciny, więc drugi dzień imprezy przeniesiono na później. Słusznie, bo Gonzalez i jego kompania to musi być niemała atrakcja na żywo. Szczegóły tutaj.
Na trzecią imprezę sam się właśnie wybieram, żeby sprawdzić, komu Skandynawowie dadzą swoją nagrodę (a jest w czym wybierać), a komu Statoil przyzna grant w wysokości – bagatelka – miliona koron. Obiecuję rzecz zrelacjonować na blogu.
I mam nadzieję, że te trzy imprezy przykryją na moment zachowawczość mojego dzisiejszego wyboru – bo przekleję tutaj to, co napisałem o „najnowszej” płycie Milesa Davisa, a co nie zmieściło się w ostatnim wydaniu „Polityki”:
Eksponat do kolekcji
Nie ma sezonu bez jakichś dopisków do archiwum gigantów jazzu, nawet jeśli wydawało się już kompletne. Ledwie rok zaczął się na dobre, a już dowiedzieliśmy się, że odnaleziono nieznane nagrania Johna Coltrane’a. Na rynek trafia też płyta z częściowo niepublikowanym koncertowym materiałem Milesa Davisa sprzed słynnego „Bitches Brew”. Przed chwilą świętowaliśmy 40-lecie tej płyty, wprowadzającej muzykę trębacza w świat fuzji jazzu z rockiem, a już dostajemy załącznik. Z punktu widzenia fana dość istotny. Pierwsze trzy nagrania pochodzą z Newport Jazz Festival, gdzie w 1969 roku grały także formacje rockowe. I pewnie to zderzenie sprawiło, że tematy znane z wydanej rok później płyty Davis (w kwartecie z Coreą, Hollandem i DeJohnette’em) wykonał bardzo surowo, z rockową siłą, ale też z mniejszą niż później finezją. W kolekcji jego miłośników będzie to więc kolejna pozycja obowiązkowa, ważny przedmiot kolekcji, ale dla mniej zainteresowanych – lektura uzupełniająca.
MILES DAVIS „Bitches Brew Live”
Columbia 2011
7/10
Trzeba posłuchać: jeśli ktoś jest fanem artysty. Jeśli nie, najpierw obstawcie klasyk w postaci wersji studyjnej.
Komentarze
Toro y Moi będzie organizowany w Powiększeniu w ramach Warsaw Music Week, gdzie koncert jest w całości refundowany z pieniędzy miasta Warszawa. mimo wszystko bilety są po 35 zł.
ja próbowałem zorganizować koncert Darkstar (4 osobowy skład) w innym klubie w ramach Warsaw Music Week, gdzie oczekiwano mojego nie takiego znowu małego wkładu finansowego, a bilety miały być po 20 zł. wychodziło na to, że przy absolutnym sukcesie imprezy, musiałbym jeszcze troszeczkę dołożyć do tego gigu.
niech żyją wspaniałe polskie kluby! wszyscy je przecież kochamy 🙂
a nowa płyta Toro y Moi jest słabiutka. oj słabiutka.
a tu proszę świeża recenzja płyty Nicolasa Jaara – Space Is Only Noise z pitchforka:
http://pitchfork.com/reviews/albums/15122-space-is-only-noise/
nota: 8.4, kategoria: best new music.
z Mariuszem Hermą pisaliśmy o tym z tydzień temu.
i taka dygresja: nawet wspaniałe Powiększenie zaczyna już odgrzewać stare kotlety za pieniądze podatników miasta Warszawa, a przy wyłącznie prywatnym zysku. robi się smutno.
sorki, jestem dziś mocno wkurzony.
Zgadzam się się z „Sosnowskim”,nowy TyM jest słabiutki. Natomiast Nicolas Jaar i jego „Space Is Only Noise” to jedna z najlepszych rzeczy jakie słyszałem w 2011 roku. MILES MILES MILES!!! Bitches Brew to obok Kind of Blue i A Love Supreme Coltrane`a moje ukochane albumy jazzowe wszechczasów.Ale „nowego” Milesa nie kupię bo to już jakaś wydawnicza nekrofilia (vide „najnowszy” Michael Jackson). Money money money!!!
@ Wojtzek
dzięki bardzo! dodajesz mi dzisiaj dużej otuchy 🙂
dodam jeszcze: proponowałem Borkowi z Powiększenia załatwienie i dofinansowanie Darkstar na Warsaw Music Week. Darkstar nigdy nie byli w Polsce. razem ze wspólnikiem mieliśmy kontrakt w kieszeni. Powiększenie wybrało odgrzewanego kotleta, chociaż nie ponosi ŻADNEGO ryzyka finansowego! Toro y Moi nagrał jedną dobrą płytę, a druga to kompletna wtopa. teraz już wiem, kto się nie bał i zaprosił Darkstar. okaże się w lato 🙂
przygotowujemy więc koncert czegoś naprawdę interesującego w czerwcu, w Warszawie, w dobrze rokującym miejscu. świetny zespół, który nigdy nie był w Polsce, a za chwilę wyda drugą doskonałą płytę. na skutek pewnego zbiegu okoliczności, zablokowaliśmy (wspólnie z innym miastem) prawdopodobnie ich booking na letnie festiwale. to koncert w 6 osobowym składzie na scenie. i jeżeli za chwilę nie zjedzą nas koszty biletów lotniczych, dopiero takie wydarzenie może wejść w obieg walki o Europejską Stolicę Kultury, a nie darmowe zapyziałe kotlety na Warsaw Music Week.
jak Borek to przeczyta, może nie będzie mnie lubił 😉 ale mnie i tak bliżej do kogoś innego z Powiększenia. szanuję faceta bardzo za niszowy koncert The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble w listopadzie w Powiększeniu i uważam, że miał jaja, żeby ich zrobić. koncert był świetny i ludzi full. jak przeczytałem, że ma się odbyć, spadłem z krzesła. 🙂
@ Sosnowski
doszły mnie pogłoski że Darkstar na Tauronie mają być, możesz potwierdzić?
@Bartek Chacinski
O wspomnianym NORDIC MUSIC PRIZE pisalem niegdys; moim faworytem
jest grupa DUNGEN http://www.dungen-music.com; Jack White uczestniczyl w jednej sesji nagraniowej grupy Dungen.
http://www.youtube.com/watch?v=Qt5PRQTh1K4
(z albumu „Skit i allt”)
…………………………….
NEWPORT JAZZ FESTIVAL …szanowna instytucja, caly panteon muzyki jazzowej i nie tylko goscil na tym festiwalu; dla mnie osobiscie to rok 1960 i live album Muddy Watersa „At Newport 1960” (MCA/Chess)zapisany na tejze imprezie; razem Watersem grali Otis Spann, James Cotton i Pat Hare
NEWPORT to takze FOLK FESTIVAL (1959) zainicjowany przez Pete Seegera; na tymze festiwalu zadebiutowall „elektrycznie” Bob Dylan (1965)
gral m.in. z Michalem Bloomfieldem (Highway 61 Revisited)
————————-
Soundtrack SONIC YOUTH do filmu „Simon Werner à disparu” (rez. Fabrice Gobert) bardzo eteryczny i bardzo przystepny sluchaczom i widzom
tego filmu z konwencji thrillera. Jak mniemam ten soundtrack-album bardziej jest dla widza, anizeli odbiorcy samej plyty. „Théme d´Alice” bardzo sympatyczna sciezka.
Sosnowski, eee, jak to ująć przed snem… Rozpieszczony stoik ze mnie i gdy w listopadzie Kilimanjaro Darkjazz Ensemble grało we Wrocławiu, to nie spadałem w krzesła, tylko od razu zająłem miejsce na podłodze i… eee… To o co Ci chodzi? Że to Powiększenie przez takie koncerty w końcu padnie? Ja oczywiście popieram jaja – po prostu nie czuję mocy, nie zrobiło na mnie wrażenia. Może zrobi, gdy Powiększenie padnie. Iii… się muszę wyspać. Oby nie padło. Branoc.
nie, Powiększenie nie padnie i wcale im tego nie życzę. uwielbiam Maję z Powiększenia. ale jak dostajesz pieniądze na rozwój kultury z budżetu miasta, a więc od podatników, warto zrobić coś naprawdę niepowtarzalnego w tym mieście, przynajmniej coś, czego nie było nigdzie w innym. fajnie było np. kiedyś zobaczyć Groove Armadę pod samym Pałacem Kultury, a więc w ścisłym centrum (nigdzie indziej tego nie uświadczysz), i to za darmo. sama koncepcja była już ciekawa.
druga sprawa to taka, że w Polsce, jak wszędzie na świecie, ludzie najchętniej ściągają muzykę z netu za darmo, ale już inaczej niż na świecie, nie chcą za żadne skarby wydać 20 EUR za koncert. najlepiej 10 zł. w Polsce muzyka schodzi do poziomu kulturalnego dziadostwa. stąd np. wydania płyt pt. „polska cena”. żaden teatr, który jest też „live” nie zrobi przedstawienia za 10 zł.
jak będziecie grzeczni 😉 mogę zrobić Wam koncert PJ Harvey, bo taki mam kaprys i mnie stać. ale jak już dojdzie do załatwiania spraw w Polsce, podłączy się tylu sępów, że bilety będą w tak wysokiej cenie, że mnie zabijecie 😉 a ja będę chciał jedynie wyjść na zero. TYLKO na ZERO.
bardzo fajnie, że ozzy pisze, jakie koncerty są w Szwecji. niech podaje jeszcze cenę biletów, proszę. kontrakt z artystą jest na taką samą kwotę, czy to Polska czy Szwecja czy USA. niedługo organizatorami koncertów w Polsce będą tylko browary i coca-cola.
a o Kilimanjaro Darkjazz Ensemble napisałem przecież, że to bardzo niszowy projekt i szacunek dla Borka, że się zdecydował i miał pełen klub. reszta to kwestia gustu. na Toro y Moi nie zamierzam w ogóle przychodzić, bo to dla mnie gwiazdka jednego sezonu, a ten jej sezon był w lutym zeszłego roku chyba. i trwał powiedzmy do jesieni 2010. teraz to tylko odcinanie kuponów. nowa płyta kompletnie do bani i jakby się recenzenci nie napinali, mnie nie przekonają. a coś, czego jeszcze w Polsce nie było, zawsze warto zobaczyć choćby z ciekawości, jeżeli kosztuje te 35 zł (chyba, że to dla kogoś kosmiczna cena, jak na zagraniczny KONCERT). taksówki do klubu mogą kosztować drożej, a rozumiem, że po browcu nikt nie prowadzi.
ostatnia myśl: jeżeli Borek robi w Powiększeniu koncerty po 50-60 zł, to jest to naprawdę uczciwa cena i za takie pieniądze zawsze przyjdę do tego klubu na koncert, który będzie mnie interesował. chyba, że po tych wpisach nigdy mnie już nie wpuści. 😉
Sosnowski, ale sobie monolog tutaj zrobiłeś, Darkstar był rok temu na OFF-ie, a w tym roku będzie na Tauronie. No i co do sezonowości Toro, to liczby mówią co innego, liczniki i statystyki u mnie na Niezalu aż trzeszczą od obecności Bundicka.
Sympatyczne jest Underneath the Pine swoją drogą, nie rozumiem szaleństwa, ale daleko mi też do odchyłu w drugą stronę. How I Know na pewno jedna z najlepszych tegorocznych piosenek.
o, jak był na OFF-ie, to akurat OFF-u nie prześledziłem. rozumiem, że był to koncert 4 osób składu Darkstar.
wobec tego WSZYSTKICH przepraszam, miałem zły dzień. i absolutnie nie przez muzykę.
to, że będzie na Tauronie, wiem od poniedziałku, bo sam z nimi rozmawiałem.
Dobra, Sosnowski, rozumiem, że masz z Powiększeniem mniej-więcej to samo, co ja jakieś dwa lata temu miałem z wrocławskim Firlejem. I jeszcze czasami miewam – gdy np. na koncert Dÿse przychodzi tam ok. 20 osób. Ale już się przyzwyczaiłem. Dlatego teraz Puzzle mogą ściągać niszowców typu KDjE, w CRK grają chyba tylko punkowe, postmetalowe i noise’owe kapele, w Falansterze jakieś zupełnie nieznane projekty – i dla mnie to jest norma. Żebym dostał ataku nieposiadanej astmy, to by mi tu trzeba ściągnąć King Crimson (bo na razie było tylko Earthworks Bruforda i Stickmen) lub Björk.
Kurczę, świat jest piękny 🙂
Jako organizator koncertów Toro Y Moi poczułem się wywołany do tablicy.
Nie sposób prześledzić wszystkich bzdur pisanych przez wszystkich ludzi w całym internecie. Nie wiem, ile ich pojawi się w temacie tych koncertów. Ale chciałem powiedzieć, że żaden Warsaw Music Week się ze mną nie kontaktował i koncert nie ma żadnego dofinansowania, sponsora i jest w całości finansowany przeze mnie. Owszem zostałem poinformowany, że WMW może być zainteresowany włączeniem tego koncertu w swoje ramy i wiąże się to wtedy promocją tego koncertu w ramach WMW.
Ocena płyty jest oceną subiektywną i z tym nie polemizuję. Mnie nie podobała się pierwsza, a podoba się ta.
Sosnowski – nie chcę jakoś specjalnie obniżać Twojej wiarygodności, ale Maja nie pracuje w Powiększeniu.
Krasnal Adamu –> dzięki za wyrozumiałość.
Darkstar mieliśmy w kieszeni od połowy stycznia. chodzi też o czas decyzyjności klubów. i na pewno Darkstar nie był w Polsce jako zespół 4 muzyków, może jako dj set lub live act, grający jeszcze dubstepy. teraz trochę się „przebranżowili” i grają koncerty z wokalistą. widzę, że wielu ludziom jest nadal wszystko jedno, czy ktoś puszcza muzykę z cudzych płyt, lub gra live act z laptopa czy robi koncert z instrumentami.
to już nie istotne. idę o 13 dopiąć coś z jednym klubem w Wawie, którego decyzyjność trwała jedynie 2 dni, co jest absolutnym mistrzostwem świata.
jak ktoś chce wiedzieć, festiwale, a na pewno Tauron, podpisują najchętniej kontrakty na tzw. exclusive gig, żeby wykonawca nie grał do czasu występu na festiwalu nigdzie indziej w Polsce, a później np. 2 miesiące po festiwalu.
tutaj macie wykaz upcoming shows pewnego artysty, który miał zagrać w Wawie wraz z 5-cio osobowym zespołem, ale nie zagra, bo bilety wychodziły najmarniej po 79 zł:
http://www.elasticartists.net/w/node/6?id=1145
gdybym miał zawodowo organizować koncerty, pewnie wyniósłbym się z Wawy i nie wiem czy właśnie nie do Wrocławia 🙂 całe szczęście moim podstawowym zawodem są nieruchomości, chociaż przez wiele lat byłem redaktorem magazynu muzycznego.
I jakkolwiek żałuję, że nie udało Ci się z Darkstar, to sam chyba powinienneś się cieszyć… Na pewno znalazłby się jakiś Sosnowski, który napisałby, że koncert robiony jest za pieniądze miasta a zarobek idzie do prywatnej kieszeni.
Nie mogłem być w zeszłym roku na Nowej Muzyce, więc na King Midas Sound pojechałem do Wrocławia. Ponieważ nie było mnie miesiąc, a do Wrocławia jechałem dwa dni przed wakacjami, oby wydarzeń nie mogło dzielić więcej niż 30 dni.
Sosnowski, nie wyruszam tu na jakąś krucjatę przeciw Tobie. Tylko ta nieskalana zawahaniem pewność siebie z jaką wypisujesz swoje uogólnienia…
@ Sosnowski
Wylałeś tych zmartwień i insynuacji tyle, że do wszystkiego się wręcz trudno odnieść. Więc rozważania o Darkstar i ciężkiej egzystencji promotora w Wawie zostawię na boku i się odniosę do Twoich uwag pod adresem Warsaw Music Week i Powiększenia. Nie jest prawdą to, od czego zacząłeś swoje ataki na Powiększenie – miasto nie pokrywa pełnych kosztów wydarzeń w ramach WMW, w szczególności nie pokrywa gaż wszystkich artystów. Nie robiło tego ani w roku 2010 ani w tym. W tamtym zresztą wywaliło mnóstwo kasy na Unkle (błąd, moim zdaniem), a pozostałe koncerty w dużej mierze zostały wpięte do programu imprezy bez dofinansowania, więc ich organizatorzy zyskali tylko na wspólnej promocji. Tak było też z koncertami w Powiększeniu (OffOnOff, Hanne Hukkelberg), które i tak miały się odbyć i odbyły się – gażę pokrywał organizator.
A zarzucać tutaj Powiększeniu, na podstawie insynuacji dotyczącej jednego koncertu, którego poziom artystyczny oceniasz nisko, że się sprzedało, po prostu nie przystoi. Bo wystarczy sprawdzać ich program, żeby zobaczyć, że ekipa tam robi konsekwentnie koncerty pod prąd. Akurat Kilimanjaro Darkjazz Ensemble daleko do niszowości, na tle innych koncertów, jakie tam się odbyły na przestrzeni ostatnich dwóch lat, co zresztą autor niniejszego bloga niejednokrotnie podkreślał. Raz na nich zarobi, raz wyjdzie na nich na zero, raz dołoży. Jak każdy.
Mniej jadu i odreagowywania na innych frustracji, że jakiś tam koncert nie wyszedł, byłoby wskazane.
@wszyscy –> Człowiek na 24 godziny odchodzi od Internetu, a tu taka dyskusja, trochę zbyt ognista momentami. Potwierdzam, że miasto – z tego, co wiem – nie pokrywa pełnych kosztów WMW (choć prawdę mówiąc nie byłoby źle, gdyby tak robiło).
Przepraszam osoby, których komentarze nie zostały zaakceptowane na czas – wszystko już się pojawiło. Wiecie, rozumiecie – system tak ma. A TyM – niezależnie od tego, że nowa płyta to już zupełnie inna historia – jest niezłym strzałem, jeśli chodzi o WMW. Tu podpisuję się pod tym, co napisał Warna. Zresztą czy temperatura tej dyskusji nie świadczy aby o tym, że to ważny projekt? 😉
To korzystając z tego, że moje wpisy już chyba nie będą wymagać akceptacji Bartka, który ma znacznie ciekawsze teraz rzeczy do roboty, dodam, że TyM nie jest żadnym strzałem pod WMW. Podobnie jak koncert, którego jeszcze nie ogłaszałem, a który odbędzie się dzień wcześniej i po prostu mieszcząc się w ramach czasowych WMW zostanie być może pod tę marketingową łatkę podpięty
Wrzucili na tube video Radiohead – Lotus Flower, w ciagu ostatnich 10 sieciu minut z 77 tys zrobilo sie 274 tys.
Laureatem NORDIC MUSIC PRIZE (Oslo, 18 luty) zostal JÒNSI z grupy
Sigur Rós. Jury uznalo, ze jego album solowy „Go” brzmi i niemalze ma aromat Islandii i tylko taka muzyka mogla powstac na najbardziej wysunietym na polnoc kraju nordyckim.
Organizatorzy norweskiego festiwalu By:larm wzorowali sie na brytyjskiej nagrodzie muzycznej Mercury Prize.
co do Poznania, to Pod Minogą jako cały dwupiętrowy klub nie jest szczególnie małe, ale niestety miejsce, gdzie zwykle są koncerty jest wielkości, co tu dużo powiedzieć większego salonu w kamienicy… w związku z tym już dziś chce zachaczyć do klubu i spytać o bilety, bo cena kusząca a fanów dużo. a co do Darkstar to nie prawdą jest, że nie byli w Polsce.
snorri, biletów w Mino jeszcze nie znajdziesz. Sprawdzaj last.fm, tam najprędzej pojawi się info o tym, że już są. Klub jest trochę większy od Powiększenia, ale nie mam zamiaru testować czy faktycznie weszłoby tam 300 osób, jak zapewnia właściciel. Myślę, że sprzedaż zostanie zamknięta po około 250 biletach.
Ciekawym zjawiskiem na rynku muzycznym Szwecji jest bez watpienia
ANDREAS KLEERUP
http://www.kleerup.com
i jego grupa ME AND MY ARMY
http://www.youtube.com/watch?v=CV8XeU-LBA0
Bardzo polecam do posłuchania i oczywiście obejrzenia „nową” wersję nowej piosenki PJ Harvey na You Tube – „PJ Harvey Let England Shake Andrew Marr Show 18th April 2010 „
moim zdaniem do klubu wejdzie lekko 250 osob, ale tak jak powiedzialem, to dwupiętrowa kamienica z dwoma parkietami. miejsce gdzie zwykle są koncerty pomieści moim zdaniem max maxów 100 osób, które cokolwiek zobaczą i nie umrą ze ścisku. dzięki za info o biletach!