Najbliżej Steely Dan jak się da
Trudno się gra jak Steely Dan. Wprawdzie można sobie w tych czasach bez większego problemu kupić gitarę sygnowaną przez Larry’ego Carltona (tania i niezłej jakości), a studio w domu stało się zjawiskiem powszechnym, to jednak coś spowalnia proces powszechnej steelydanizacji. Choć jest to – jak wiadomo – jeden z najwyższych poziomów ewolucji w muzyce rozrywkowej. Jak można podejrzewać, nie chodzi tylko o to, że muzyka grupy Donalda Fagena jest taka trudna. Bardziej prawdopodobny powód jest prostszy: to również muzyka, która za słabo się sprzedaje. Na początku roku zacząłem budować – z początku utajnioną – playlistę pod roboczym tytułem Najbliżej Steely Dan jak się da, próbując na nią odkładać kawałki, które jakoś tam przypominają ten amerykański zespół z przecięcia soft rocka, soulu i jazzu. A to liniami wokalnymi, a to zagęszczeniem zmian akordowych, a to znów dopracowanymi aranżacjami. Nie zebrałem tego dużo, stąd lista pozostawała utajniona. Ale gdy wrzuciłem na sobotnią taśmę tygodnia utwór Ashley Goudeau grupy Raze Regal & White Denim Inc. z komentarzem o podobieństwie i posypały się komentarze, ośmieliłem się na tyle, żeby dodać playlistę do profilu na Spotify i zwrócić się z apelem o uzupełnienia. A przy okazji kilka słów o RR&WDInc., czyli jednej z najmniej kuszących nazw tygodnia, za którą kryje się jedno z najbardziej kuszących wydawnictw ostatnich dni.
Ashley Goudeau oczywiście nieco zniekształca odbiór płyty. Partia wokalna brzmi jak Fagen, intro gitary sugeruje wręcz obecność nieodżałowanego Waltera Beckera, jednego z najbardziej progresywnie myślących gitarzystów. Tu się też zaczęło od spotkania wokalisty z gitarzystą. I to członków zespołów mocno drugoplanowych. Psychodeliczno-rockowa formacja White Denim z Austin pod wodzą wokalisty Jamesa Petralliego grała koncerty w towarzystwie grupy Once & Future Band, która elementy jazzu łączyła z rockiem progresywnym. Ta druga miała w składzie gitarzystę Raze’a Regala, który okazał się brakującym ogniwem – na nowej płycie dołączył do White Denim i z dwóch drugoplanowych grup zrobił się zespół może nieco wtórny, ale grający rewelacyjnie.
Funkujące singlowe Dislocation ani Blood, nieco lżejszy singiel w eklektycznym klimacie, w którym Tame Impala spotyka stare granie R&B, nie zapowiadały w pełni klimatu tego albumu. Uzupełnił ten obraz Tivoli, trzeci utwór promujący płytę, który jeden ze słuchaczy taśmy tygodnia zidentyfikował jako bliski Foals, a który czerpie inspirację wprost z estetyki The Cars, trochę ją wzbogacając o elementy funku i czarnej muzyki lat 70. Z kolei The Hustle Line z ładną linią wokalu w tym aranżu przypomina wręcz utwory Steviego Wondera. Tak jakby zespół wyznaczał sobie cele związane z najbardziej złożonymi stylami w historii światowego popu. Owszem, wraca Steely Dan – na pełnej w Don’t Laff, które mogłoby wskoczyć z miejsca do programu płyty Pretzel Logic. Choć bezpośrednią inspiracją dla albumu były, jak wiemy, dwie inne płyty żonglujące stylistykami retro i odnoszące się wprost do różnych znanych wykonawców. Pierwsza to The Turtles Present the Battle of the Bands grupy The Turtles. Druga to szalony i genialnie zrealizowany pomysł brytyjskich XTC, by przebrać się w szaty starych zespołów psychodeliczno-popowych i nagrywać jako The Dukes of Stratosphear (dziś inspirujący dla wielu wykonawców, wśród których z pewnością znajdziemy Tame Impala). Niezależnie od całej tej listy odniesień płyty słucha się miło także na czysto, bez analizowania, co jest tu czyje.
W czasie, gdy członkowie Raze Regal & White Denim zastanawiają się pewnie, jak zainwestować pieniądze, których nie zarobili na tej płycie – a sądząc po liczbie odtworzeń na Spotify nie rozbili banku – ja postanowiłem w końcu opublikować playlistę i otworzyć się na podpowiedzi. Jesienna hossa wydawnicza powoli się kończy, co widać, słychać i czuć – warto zebrać to, co umknęło nam w poprzednich miesiącach. A – uwaga! – Sen Morimoto czy Laura Groves (skądinąd też nagrywająca dla Bella Union) to wykonawcy, do których na pewno warto wrócić. Przydadzą się w różnych alternatywnych zestawieniach lekkich albumów wydanych w 2023 r. Podobnie jak Heaven Is a Junkyard Youth Lagoon, o którym przypomniał mi inny z czytelników (dobry moment, żeby za te wszystkie podpowiedzi czytelnicze podziękować!). To czas, kiedy coś z tych albumów można jeszcze znaleźć na nośnikach, zanim przywalą je te wielkie podsumowania roczne z tymi najbardziej znanymi wykonawcami. Ja w każdym razie pieniądze, których nie zarobiłem na tym wpisie, wydałem na album Raze Regal & White Denim Inc.
RAZE REGAL & WHITE DENIM INC. Raze Regal & White Denim Inc., Bella Union 2023