Nie chcę już nowej płyty Kukiza
Nie dostałem nowej płyty Pawła Kukiza, co z każdym dniem boli mnie coraz mniej. Tym bardziej, że koledzy po innych redakcjach też nie podostawiali, a nawet do niektórych stacji radiowych materiał nie dotarł – może z obawy przed tym, że wyraziłyby zainteresowanie, ochotę grania, a już broń Boże złożyłyby oferty patronatów? Trudno by się było wtedy poskarżyć całemu światu, że się jest szykanowanym. I chociaż skarżenie się na brak promocji nie jest ani silne, ani honorowe, w promocji albumu „Siła i honor” może się przydać. Zatem szczerze wyznaję: nie chcę już w ogóle tej płyty słuchać, bo po ponad tygodniu maglowania tematu we wszelkich możliwych mediach jestem do niej trochę uprzedzony.
Z drugiej strony, taka powszechna nieznajomość płyty artysty, o którym cały czas się rozmawia i pisze (vide najnowszy „Newsweek”), może dodawać tym rozmowom pikanterii. Po co sobie skrzywiać perspektywę, słuchając jakiegoś nagrania, to tylko utrudnia sformułowanie w pełni nieobciążonej jakimikolwiek faktami opinii. A to mogłoby się nie sprawdzić w praktyce. Włączam na przykład radio dziś rano, słyszę politycznych komentatorów usiłujących się pokłócić o album, którego nie słyszał żaden z nich – i od razu uświadamiam sobie, że ignorancja jest fundamentem dyskusji publicystycznej. Jest tylko jedna rzecz zabawniejsza od politycznych komentatorów rozmawiających w porannej audycji radiowej o sporcie – polityczni komentatorzy rozmawiający w porannej audycji radiowej o muzyce. Szczególnie gdy całość spuentowana zostaje nie fragmentem płyty „Siła i honor” (po co sobie zaburzać perspektywę), tylko znajomym refrenem „Bo tutaj jest jak jest, po prostu”.
Potraktuję więc Pawła Kukiza (jest artystą i na szczęście ma na koncie parę lepszych rzeczy niż płyta z Borysewiczem, więc zakładam, że zrozumie ten patent) jako trampolinę dla zupełnie innej sprawy. Bo tutaj – czyli na tym blogu – tak jest. Po prostu.
Trochę mi wstyd, że BNNT po raz pierwszy usłyszałem w czasie niedawnego Off Festivalu, kiedy robili to, co zwykle na masowych imprezach kulturalnych – jeździli swoim wyposażonym w aparaturę nagłośnieniową wozem i atakowali z zaskoczenia różne przestrzenie miasta i grupy przypadkowej publiczności mocną, agresywną muzyką. Pojawia się gdzieś w tle termin „sound bombing”, który jednym kojarzy się (jak cała formacja) trochę militarnie lub partyzancko, ale mnie – bardziej z bombingiem znanym z graffiti. Czyli tak samo jak bombarduje się ściany malowidłami, tak można przestrzeń zbombardować dźwiękiem. Wejść z zaskoczenia, zaingerować, zakłócić porządek (zdarzały się na takich zaimprowizowanych koncertach grupy interwencje policji). Przesterowaną gitarą barytonową Konrada Smoleńskiego o przedziwnym, futurystycznym kształcie i perkusją Daniela Szweda z Woody Alien. Nie potrzeba Lightning Bolt (ale wszelkie skojarzenia bardzo dobre i dość oczywiste).
Płyta rozszerza skład (wibrafon, instrumenty dęte, głos – kto gra, sprawdzicie tutaj) i przenosi tę muzykę do sfery trochę bardziej poukładanej i wyrafinowanej, jest mniej noise’u, więcej psychodelii, ale ciężkiej jak zły sen, mnóstwo dronowych przesterów na niskich rejestrach (disclaimer: osoby z problemami gastrycznymi najpierw czytają to – zresztą nazwa zespołu pochodzi od terminu Brown Note). Są też mówione wstawki filmowe, które w kilku wypadkach bym sobie darował, i mocne, czasem nawet drastyczne tytuły nagrań („Barzan Ibrahim Al-Tikriti Head Separated From His Body”), układanych konsekwentnie na wzór podpisów pod agencyjnymi zdjęciami z wojen i aktów terroru. Jeśli zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów, to tutaj mamy każdorazowo same tylko słowa i muzykę, która wypełnia lej po całej reszcie. W tym płytowym wydaniu BNNT bombardują więc już nie przestrzeń naszych miast, tylko raczej świat mediów. Może byłoby więc o czym rozmawiać w tym poranku radiowym?
Smoleński to kolejny (po Wojciechu Bąkowskim, z którym zresztą występował w grupie KOT i którego słychać tu w jednym z nagrań) członek grupy Penerstwo, którego nazwisko warto sobie zanotować lub zapamiętać. Zresztą on sam wam pewnie nie da zapomnieć. Może nie tak jak Kukiz. I idę o zakład, że suma summarum radia będą go ignorować w znacznie większym stopniu. A tak się składa, że choć „Siły i honoru” nie posiadam, mam dobrze wyprodukowaną dźwiękowo i ładnie wydaną (warto kupić dla samych zdjęć dokumentujących akcje BNNT i designu kojarzącego się ze starym winylowym singlem) płytę BNNT, uznałem więc, że nie tylko ciekawiej, ale i bezpieczniej będzie się powymądrzać na jej temat. Jeśli Kukiz śpiewa o tym, o czym się domyślam, że śpiewa, to Smoleński i Szwed są w pewnym stopniu jego antytezą (chociaż pewnie i on podpisałby się pod tego rodzaju akcjami społecznymi). Choć prawdę mówiąc po kolejnym odsłuchu zapomniałem, że w ogóle zaczynałem dzisiejszy wpis od zupełnie innej płyty. Czego to ja nie chciałem, bo zapomniałem?
BNNT „Bnnt”
Qulturap 2012
8/10
Trzeba posłuchać: „Ethiopian-backed Somali Gvernment Troops Surrounded Mogadishu”, „Joseph Kony, a Former Catholic Altar Boy From Northern Uganda”, „Operation Diesel: British Troops Have Taken Afghan Heroin factory”. Tutaj być może dowiecie się, kiedy grają w waszym mieście.
Komentarze
Oł, je, widziałem ich prawie dwa lata temu, ale nadal są tak samo piękni 🙂 Przy czymś takim mogę się odprężyć. Jeszcze tylko nie wiem, czy to jest album do wielokrotnego słuchania. Momentami, np. „Explosion…”, zdecydowanie nadaje się do zabawy, gdy jest się pod wpływem czegoś. „Joseph Kony…” – gdy człowiek już lekko z sił opada i wpada w trans. Gdyby materiału było więcej, całonocna impreza miałaby niezły soundtrack.
Gdyby Kukiz napisał piosenki o Holokauście z Polakami w roli głównej, eksponując zwierzęcy polski antysemityzm, pan Chaciński przebierałby nóżkami żeby dostać płytę, Garlicki napisałby, że materiał jest „smakowity”, a Basia Engelking podsumowałaby, że to „ważny głos młodego pokolenia w dziele odkłamywania prawdy historycznej”. Kukiz niestety napisał coś na nutę patriotyczną, znaczy faszysta.
@ kiziamizia: Dlaczego blog zajmujacy się sprawami muzycznymi oraz szerokopojętą popkulturą zaśmiecasz jakimś parapolitycznym gównem? Czy ktoś tu insynuuje komuś faszyzm? Chyba jestes kolejnym nawiedzonym obrońcą polskości, tzw. „prawdziwym patriotą i polakiem” (pisownia z małej litery celowa). I bardzo dobrze, że jesteś, takie twoje prawo, ale proszę, swoje kompleksy i utyskiwania niezwiazane z muzyką zafunduj sobie w domu, gdy bedziesz pouczał swoich wnuków, jak piekną historie posiada nasz ojczyzna i jak wspaniale Chopin ją opisuje w swojej muzyce.
@kiziamizia –> O, witamy komentatorów politycznych. No, chyba że to druga fala kampanii promocyjnej płyty adresowana do konkretnych dziennikarzy? 😉
Panie Bartku, ja strasznie chcaiałabym pogadać tylko o muzyce, ale ona nie wiedzieć czemu przeplata się w naszym grajdołku z polityką. To w końcu nie ja, tylko Piotr Metz (człowiek, który ten rynek zna od podszewki) powiedział, że radia Kukiza nie grają przez „kontrowersyjne” poglądy. Nie wiątpię, że również Pan, po linii redakcyjnej, przejawy tradycyjnego patriotyzmu uważa za kontrowersyjne (patriota = naziol), w przeciwieństwie do niespotykanego nigdzie indziej samobiczowania.
@kiziamizia –> Polecam rzadziej zaglądać do głów innych ludzi, a częściej do własnej, bo to Pani postawiła właśnie znak równości między patriotyzmem a faszyzmem, czego sam bym nigdy nie zrobił. A jedna wypowiedź Metza nie jest w tym wypadku dla mnie twierdzeniem niepodważalnym, tym bardziej, że kontakt z radiem mam sam, od jakichś osiemnastu lat, a cały czas – jeszcze raz podkreślam – rozmawiamy o płycie, której nie znamy.
szkoda, że rozmowa zeszła na temat, który zdawał się być zakończonym w tekście Bartka.
Kukiz jest moim zdaniem upupiony tak bardzo, że sam w to uwierzył najbardziej, choć jego zwolnnicy z-bożej-łaski starają się wszystkim wokół udowodnić, że to oni wiedzą jeszcze lepiej niż sam Kukiz.
paranoja
a to, ze nie wiemy nawet jak kiepską płytę nagrał utwierdza nas w przekonaniu, że musimy jej posłuchać, i to jest smutny finał
to jaka jest w końcu ta płyta Kukiza? ktoś się odważy jej posłuchać?
(panie B., pewnie na chomiku jest, może warto wypróbować przed ewentualnym zakupem?)
a BNNT bomba.
Tak sobie pomyślałem, że tytuł płyty jest podwójnie znaczący. Zawołaniem i pozdrowieniem byłych i aktualnych żołnierzy GROM-u jest właśnie „Siła i honor”. O ile mi wiadomo, Paweł Kukiz znał się dobrze (lub może nawet przyjaźnił się) ze zmarłym niedawno gen. Petelickim.
A ja proponuję skupić się jednak na płycie BNNT. Bo warto.
Panie Gospodarzu,
czy to ten Kukiz, którego Michnik z Sewkiem Blumsztajnem tak krzywdza? : ). Poor boy : (
KUKiz – dla tych co znają szwedzki, czyli nä „tri bukwy”
………………..
nie znam gościa muzyki, ale to co mówi to bełkot ….
@kiziamizia – a ile można o tym patriotyźmie? Czy naprawdę nasza nacja znajduje się w jakimś niebezpieczeństwie, że bez przerwy mamy słuchać wynurzeń o tym, jak to panowie w stylu Kukiza kochają swój kraj i że w razie potrzeby stanęliby na barykadach uzbrojeni w rzeczoną „siłę i honor”? (w co zresztą bardzo wątpię, bo pan Kukiz nie jest w stanie nawet stanąć twarzą w twarz z reprezentacją polskich środowisk LGBT, które z takim honorem co i rusz obraża)
hm… „Polityka” jest chyba z założenia magazynem… politycznym. muzyka jest dodatkiem, a my próbujemy odwrócić te proporcje 🙂 no, tak? 🙂