Czy 700 000 ludzi* może mieć rację?
Kompletuję najnowsze wyroby ze spółdzielni Lado ABC, jest zresztą jeszcze kilka polskich płyt do odpisania, ale w piątek miło zarekomendować coś zupełnie dla wszystkich i w tej sytuacji muszę tu dać słówko o płycie Junip, która w Polsce ukazała się w tym tygodniu.
Właściwie powinienem zacząć od tego, że różnie można wyjść na występie w reklamie na krótką metę, ale na dłuższą najczęściej będzie źle. W wypadku mojego podejścia do szwedzkiego Argentyńczyka José Gonzáleza sukces jego piosenki (a właściwie – jego wersji piosenki The Knife) z reklamówki Sony –
Jose Gonzalez – Heartbeats by tallulla
– sprawił, że usłyszałem o nim i polubiłem jego muzykę, a nawet zainteresowałem się resztą ówczesnej sceny folkowej ze Szwecji. Ale potem przestałem wierzyć, że będzie w stanie przebić „Heartbeats”.
Mimo że pozytywnie zaskakiwał w różnych momentach. A to bezbłędną wersją „Cello Song” Nicka Drake’a na płycie „Dark Was the Night” wydanej przez 4AD:
The Books w. Jose Gonzalez – Cello Song by bbor62
A to pojawieniem się na ścieżce dźwiękowej kowbojskiej gry „Red Dead Redemption”:
02 Far Away – Jose Gonzalez by theHoffice
Niesłusznie straciłem wiarę w siłę wypromowanego przez reklamę Sony Gonzáleza. Kiedy już wreszcie skończył pierwszy album tria Junip (działającego od 11 lat!), okazuje się, że po siedmiu latach od kolorowych piłeczek ma bardzo dużo do powiedzenia. Tyle że akcenty na tej płycie nieco się przesunęły. To już nie jest nowa wersja duetu Simon & Garfunkel (poza harmoniami wokalnymi, które się ostały). Nawet z muzyki Nicka Drake’a, z którym można było zderzać solowego Gonzáleza, nie zostało wiele (poza sposobem śpiewania). Jest za to Donovan XXI wieku. Jest bardziej przystępny Arthur Russell z akustycznego okresu. Są wreszcie syntezatory, które nadają tej płycie psychodeliczny, odrealniony charakter, pięknie zniekształcone akustyczne gitary na pierwszym planie i przetworzone przez tremolo organy w tle. Dostajemy wielopoziomową, ładnie wyprodukowaną płytę, która udowadnia, że chociaż Gonzalez doczekał się już dokumentu o sobie, to jeszcze nie przewróciło mu się w głowie i nie spoczął na laurach. Jak miło stwierdzić, że czasem sukces komercyjny nie niszczy wrażliwemu artyście kariery. Koniecznie i dla każdego!
JUNIP „”Fields”
City Slang/Sound Improvement 2010
8/10
Trzeba posłuchać: „In Every Direction”, „Without You”, ‚Don’t Let It Pass”, „Tide”. Cała płyta do posłuchania tutaj.
* Tyle osób sięgnęło dotąd po debiutancką płytę Jose Gonzaleza.
Komentarze
Junip bardzo, bardzo mi sie podobal, ale obawialelem sie ze to troche wstyd sluchac Gonzalesa. Dzieki 🙂
Udało mi sie wysłuchać tej płyty w sieci i powiem,że jestem pod dużym wrażeniem. 11 lat? I tylko a może aż tyle? Gonzalez to nie był nigdy mój faworyt ale ta płyta jest zwyczjnie bardzo dobra. Słuchać Gonzaleza to nie wstyd!!! Może Off Festiwal 2011 panie Arturze R.?
Bardzo przyjemna płyta z drugim dnem. I pewnie będzie trochę niedoceniona przez „alternatywę” z powodu tego skojarzenia z Heartbeats.
Ostatnio widzialem GONZALEZA na otwarciu festiwalu filmowego w Göteborgu (24 stycznia 2010, w kinie Draken); byl film o nim jak i on sam. Sympatyczny muzyk i takoz muzyka. Chyba nic wiecej z mojej strony. Podobnie jak kolega Gonzaleza, nagrywajacy dla tejze samej wytworni plytowej (Imperial Recordings) czyli MELPO MENE alias Erik Mattiasson. Dla porownania, prosze posluchac albumu „Bring The Lions Out” (Imperial Recordings, 2008) a na niej tez utwor-reklama Volvo
„I Adore You”. Ale, w gruncie rzeczy muzyka przyjemna i da sie ja lubic.
Jednakowoz powracam raczej do niezyjacego Elliota Smitha, ktory raczej
byl bardziej interesujacym pierwowzorem dla Gonzaleza. Oczywiscie, moge sie mylic, tak jak 700 000.
suplement:
Alez napadalo sniegu….bialo, pieknie, moje swierki wokol domu oczapione….ale boje sie, ze szybko zniknie, bo temperatura tuz powyzej zera
PS
zamiast Gonzaleza mam na „tapecie” Last Days of April
http://www.ldoa.com
nagrywa dla Bad Taste records
Polecam
Jeśli chodzi o szwedzko-śnieżne folkowe aranżacje z samotnością wplecioną w pięciolinię, to z całego ciepłego serca polecam genialną płytę: Promise and the Monster – Transparent Knives, którą z resztą Gonzales odkrył i wypromował 🙂 tu o niej pisałem daaawno temu: http://headphonesporno.wordpress.com/2008/06/13/promise-and-the-monster-transparent-knives/
Red Dead Redemption @ a jak Redaktor ocenia?
@iammacio –> Bardzo mi się spodobało na początku, ale po dwóch tygodniach grania (które oznacza u mnie maks. godzinę, może półtorej – i to raz na dwa dni), że prawie każda misja wygląda w sumie dość podobnie, dość schematyczne się to robi. Świetnie jest to wszystko zrobione, ale trochę straciłem ochotę do zabawy. Z drugiej strony – już tu nawet chyba pisałem w komentarzach, że samo jeżdżenie na koniu po świecie RDR to przyjemność.
Przy okazji – dzięki za link ze Slate’a pod poprzednim tekstem, niezły artykuł. 🙂
ja ledwie RDR liznąłem, ale bakcyla złapałem. link do Slate’a courtesy of Paul Morley.
A z offtopów: dooglądałeś już całość Breaking Bad, a jeśli tak, to czy wstałeś już kolan? Bo ja wciąż klęczę.
@Pablo Renato –> Tak, już obejrzany do końca. Mistrzostwo, jeśli chodzi o rozwój serii. Na początku nie dałbym temu pomysłowi dwóch sezonów, a zakończenie trzeciego najlepsze z dotychczasowych. 🙂
Breaking Bad—–tutaj (Szwecja, kanal 8) serial „nie chwycil”; bezkonkurencyjne sa „Two and an Half man” i „The Big Bang Theory” (Chuck Lorre jeden z wspolautorow obu).
@ ozzy
„tutaj (Szwecja, kanal 8) serial “nie chwycil”;”
Tutaj też nie chwycił. Oglądamy via ekino i tym podobne 🙂
„bezkonkurencyjne sa “Two and an Half man””
No ba. Fajnie rozwinął się ten serial i zmienił charakter: od familijnej komedii po pikantny, wielowątkowy sitcom. A takiego duetu, jak Cryer-Sheen chyba jeszcze w TV nie było. Zwłaszcza Cryer okazał się piekielnie zdolnym gościem (obserwuję jego karierę od czasów „Partnerów”
@ Bartek
A dla porównania oglądam ostatni sezon Dextera i mina mi rzednie. Niby wciąż to ten sam serial, ale zdarzają się wpadki logiczne i, co gorsza, postaci tracą psychologiczną spójność.