Baaba vs Kulka
Prawie jednocześnie wyszły dwie polskie płyty wykonawców, którzy nie tak dawno nagrywali i występowali głównie wspólnie. Obie są też odbiciami specjalnych projektów zrealizowanych przy okazji ciekawych festiwali. Baaba pokazuje „The Wrong Vampire” – impresję na temat tematów Krzysztofa Komedy do filmu „Nieustraszeni pogromcy wampirów” Romana Polańskiego przygotowaną po raz pierwszy na krakowski Unsound (teraz będą to grali także na nowojorskiej edycji festiwalu), a Gaba Kulka, wspólnie z Olem Walickim – The Saintbox przygotowany na gdański Jazz Jantar. Jedna i druga mają silnie związaną ze sobą identyfikację wizualną. And the winner is…
A. Baaba. Bo wybór mniej znanej – mimo wszystko – ścieżki dźwiękowej Komedy już sam w sobie jest zwycięstwem. Była dołączona do muzyki z „Dziecka Rosemary” w 19. części dzieł wszystkich publikowanych kiedyś przez Polonia Records – a potem wydała ją specjalizująca się w soundtrackach brytyjska firma Harkit. Oryginał jest świetny i chwilami zaskakujący dla fanów polskiego kompozytora, pełen napięcia i co i rusz wybuchający energią. Bartosz Weber i jego grupa, w składzie powiększonym tu m.in. o Natalię Przybysz z Sistars oraz klawesynistkę Małgorzatę Sarbak, wykorzystuje i przenosi dość wiernie sowizdrzalskie, lekkie elementy „Pogromców”, a te co bardziej dramatyczne podkręca odpowiednio, dając pograć choćby Piotrowi Zabrodzkiemu, który lubi i dobrze czuje ekstrema. Dlatego fani Baaby Kulki znajdą tu króciutkie wycieczki w stronę metalu, ale stylistycznie jeszcze dalsze niż na zeszłorocznej płycie z coverami Iron Maiden. „The Wrong Vampire” to płyta zabawna, a zarazem okrutnie różnorodna. Bardzo blisko ilustracji do filmu – i to jedyny szkopuł, bo idealnie by było, gdyby ją odbierać razem z nim, a nie osobno. Przydałaby się też oryginalna ścieżka jako załącznik do tej 34-minutowej całości.
BAABA „The Wrong Vampire”
Lado ABC 2012
6/10
Trzeba posłuchać: „Vampir Corners”, „Alfred Hears Electro”.
B. The Saintbox. Bo Gaba Kulka odeszła raz jeszcze od tego, co do tej pory robiła, a Olo Walicki pozostał w kręgu muzyki teatralnej i filmowej, tworząc niesłychanie sugestywny soundtrack do jej partii wokalnych. To też w pewnym sensie muzyka ilustracyjna (w założeniu rzecz jest projektem trzyosobowym z twórcą wizualnym Maćkiem Szupicą) – tyle że już raczej do mglistego świtu niż do mrocznej wampirycznej nocy. Trochę skandynawskich klimatów w muzyce i wokalach, momentami okolice Bjork z co bardziej awangardowych fragmentów ostatnich wydawnictw. Wszystko razem w przestrzeni między folkiem, jazzem a klasyką, która to przestrzeń jest oczywiście gigantyczna, więc precyzyjne definiowanie można sobie darować. „The Saintbox” świetnie słucha się w całości. To cykl swobodnych piosenek, które rozwijają się w zupełnie niesinglowym tempie. Zero przebojów – to pewien szkopuł, owszem, ale nie dla fanów Gaby Kulki, którzy znajdą ją tutaj w najlepszej formie. Ogólnie jak widać – remis ze wskazaniem.
THE SAINTBOX „The Saintbox”
Mystic 2012
7/10
Trzeba posłuchać: „Eulalia”, „Fiolet”, „Comfort Credit Image”.
PS Baaba Kulka nie rozdzieliła się do końca. Na obu płytach gra Macio Moretti.
Komentarze
Po przesłuchaniu tych próbek – zachęcające.
Hmm, Baaba jakby przesączyło oryginał przez jazzowe oblicze Franka Zappy (poza metalową wstawką) i „Kołysankę” z „Dziecka Rosemary” (wokaliza tylko na jeden, żeński głos), więc nawiązania do Komedy wykraczają poza ten film. I widzę, że Baaba znało Polańskiego, zanim dostał Oscara 😉 A swoją drogą ciekawie się tego słucha po „Tańcu wampirów”, który muzycznie poszedł w inną stronę.
Gaba Kulka nigdy nie budziła mojego zaufania,czuję w jej twórczości pewną pretensjonalność i sztuczność podobnie jak w wątpliwych „dokonaniach” Nosowskiej.Zastanawiam się na ile pomogło jej znane nazwisko bo jakoś trudno mi racjonalnie zrozumieć fenomen jej popularności.
Unsoundowy koncert Baaby miał momenty, ale jakoś drażniła mnie w nim Natalia Przybysz. Mniejsza o jej wokalizy, bo te sprawdziły się wyśmienicie np jako dodatek do Tomasza Stańki podczas wspólnego koncertu na 750 lecie lokacji Krakowa, ale jej gra na wiolonczeli była nader irytująca 🙂 Baaba jednak najlepsza jest sauté. Nie zapomnę koncertu z OFFa 2010 roku.
A ja się w The Saintbox właśnie zakochałem. Po pierwszym pełnym przesłuchaniu dałbym 8/10.
http://thesaintbox.bandcamp.com/album/the-saintbox