Zagraj to jeszcze raz, prymitywie
A może „prymitywisto” zabrzmiałoby jednak lepiej? Tylko że sami oceńcie, jak przetłumaczylibyście „American primitive” bez wiedzy o muzycznym kontekście. Mniej więcej jak „American psycho”, tylko w stronę skrajnej prostoty, surowości, a nie horroru.
Hasło „American primitive” z góry wydaje się eliminować muzyków z Europy. Ale poza Amerykanami (John Fahey, Jack Rose) instrumentalną muzykę na gitarę solo, wychodzącą od najprostszych folkowych technik i zamieniającą je z akompaniatorskich w solowe, z powodzeniem grywało się i gdzie indziej. Szczególnie w Wielkiej Brytanii – wypadek Michaela Chapmana to jedno z największych zauroczeń końca ubiegłego roku, jakie przeżyłem. Szczególnie przepiękny utwór „Caddo Lake” poświęcony miejscu urodzin Leadbelly’ego, autobiograficzny „Thurston’s House” odnoszący się do znajomości z gitarzystą Sonic Youth, który Chapmana przypomniał w ubiegłym roku wydając mu również nowy materiał w swojej wytwórni („The Resurrection and Revenge of the Clayton Peacock”, niebawem wznowienie tego materiału na CD). Albo efektowne techniczne sztuczki – np. zwalnianie przypominające zmianę obrotów płyty winylowej w „Fahey’s Flag”.
Najważniejsze jednak jest dla mnie w świeżo odkrywanej twórczości Chapmana to, jak wiele zawdzięcza mu nie tylko grupa Sonic Youth jako taka, ale Jim O’Rourke – także w swoich solowych nagraniach gitarowych. Dzisiejszy sygnał – kierowany do tych, którzy być może jeszcze nie zetknęli się z albumem „Trainsong” (płyta jest de facto przeglądem kariery Chapmana – tyle że wszystkie kompozycje z różnych lat zarejestrował od nowa, czym mi – jako 71-latek – zaimponował) – będzie dopiero początkiem tego wątku na Polifonii. Ja włączam repeat dla tej wewnętrznie zapętlającej się niezwykłej muzyki.
MICHAEL CHAPMAN „Trainsong: Guitar Compositions 1967-2010” 2CD
Tompkins Square 2011
8/10
Trzeba posłuchać: „Caddo Lake”!
Komentarze
Primitive można tłumaczyć jako prosty, nieskomplikowany. To można znaleźć w słowniku 🙂 „Amerykańska prostota” nie pasuje?
@Anoda –> Pasuje. Choć i tu wchodzimy na grząski grunt – bo takiego muzyka można by było z rozpędu tytułować „amerykańskim prostakiem”. 😉