Na Offie: 10 powodów, by zobaczyć Kury
W ramach ulubionej ostatnio konkurencji festiwali muzyki alternatywnej, czyli odgrywania starych płyt w całości, na Offie zabrzmi w tym roku „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” grupy Kury, album sprzed 13 lat. Dlaczego warto na to wykonanie zwrócić uwagę?
1. Paradoksalnie – choć to album zapuszczający się na terytorium jazzu tylko momentami – „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” jest opus magnum yassu. Może po prostu taką symboliczną płytą dla sceny, która poczucie humoru prezentowała od początku, mógł być tylko totalny pastisz. Poza tym pojawia się tu yassowe credo – w utworze „Mój dżez”, który ma notabene dość konkretnego domyślnego adresata.
2. Płyta Kur wyjątkowo dobrze się starzeje pod względem mentalnym. Miałem okazję pisać o niej, gdy wyszła, i wtedy była odbierana przez pryzmat żartu z disco-polo. Dziś wydaje się dość uniwersalnym pastiszem zbierającym prawie wszystkie najgorsze wady pojawiające się w różnych dekadach w polskiej muzyce: chamstwo sąsiadujące z romantyzmem, pijackie fałsze sąsiadujące z prostacką wirtuozerią, pseudointelektualizm.
3. Pod względem muzycznym nie jest wiele gorzej. Pojawia się tu wszak spora część najlepszych yassowców. Supersprawne kotleciarskie sola jednego z grających tu muzyków stały się w pewnym sensie nawet zapowiedzią tego, jak polski rynek może mu zepsuć karierę.
4. Klimat. Nie dziwię się, że przy „Weselu” Wojciech Smarzowski zatrudnił Tymona Tymańskiego. Ścieżka z tego filmu to już nie to samo co płyta z 1998 roku, ale całość jest przecież poniekąd wizualnym odbiciem tamtego starego albumu Kur.
5. „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” wydaje się niemożliwy do odtworzenia na żywo. Nie chodzi mi nawet o to, że nie żyje perkusista Kur Jacek Olter, ale jeśli ktoś widział koncerty tej grupy pod koniec lat 90., pamięta pewnie, że grali materiał z płyty w sposób całkowicie przetworzony. Występ składał się z 5-6 utworów wydłużonych w długie improwizacje i z parodii wychodził w rejony całkiem poważne, psychodeliczne, bardzo mocne rytmicznie i nafaszerowane efektami. Album „Na żywo w Pstrągu” sygnalizuje mniej więcej, o co wtedy chodziło. Tym bardziej jestem ciekaw, co się wydarzy, bo CAŁA płyta w pełnym tego słowa znaczeniu nie była jeszcze grywana.
6. Tymon tworzył wtedy z kapitalnym dystansem do telewizji – świata, który cały yass mógł spokojnie i wiarygodnie kontestować. Każde zderzenie skutkowało dowcipem. Teraz sam pokazuje się w TV jako współautor programów kulturalnych we wcale nie lepszych dla niej czasach. No to będzie dalej iskrzyło?
7. Płyta przynosi mnóstwo brzydkich wyrazów i potoczystych fraz potocznych, które zostały wyjątkowo trafnie – jak na polskie teksty piosenek – wykorzystane.
8. Taki koncert i reaktywacja Kur to dla mnie wyjątkowa okazja zobaczenia Piotra Pawlaka bujającego się na efektach gitarowych i obserwowania jak na bardzo ważną dla polskiej sceny alternatywnej (współproducent „Statku kosmicznego” Ścianki!) pada znów snop światła. Liczę też na to, że zobaczę na scenie Olafa Deriglasoffa, człowieka, którego poczucie humoru perfekcyjnie się splotło z pomysłami Tymona i dla którego to był też chyba szczyt formy pod każdym względem.
9. „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” to również jeden z największych hitów polskiej sceny alternatywnej – i znów paradoksalnie, chociaż sprzedało się tej płyty ponoć grubo ponad 20 tysięcy sztuk, to ciągle trudno ją znaleźć w sklepie. Na Serpencie w każdym razie mają.
10. Kury zostały dobrze obsadzone w programie Off Festivalu. W tym samym czasie gra tylko dość średni duet Yacht. Owszem, zawsze jest możliwość, że Amerykanie kompletnie mnie zaskoczą i będę musiał odszczekiwać swoje słowa, ale bądźmy realistami: niewielkie są szanse, że zawitam na Trójkową Scenę Prezydencji w czasie koncertu Kur.
A Kury na Offie grają: 6.08, godz. 19.40 Scena mBank
KURY „P.O.L.O.V.I.R.U.S.”
Biodro 1998
9/10
Trzeba posłuchać: po całości.
Komentarze
Dla mnie symbolem yassu pozostają wydane rok wcześniej „Rozmowy s catem”. Trochę smutnym, bo uważam, że przez współpracę z Mazzollem Kazikowi za bardzo się pomieszało w głowie – większości jego późniejszych nagrań nie trawię. Tymona za to nigdy nie trawiłem. Chociaż muzyków na POLO miał świetnych. Za mistrzostwo pastiszu uznaję jednak pierwszą El Dupę (nie yass, ale poetyka zlewu – jak najbardziej).
Oj, dla mnie El Dupa nie istnieje w żadnej kategorii, taniej chyba nigdy u nas nie było. Do zobaczenia w kurniku.
Płyta rewelacyjna i faktycznie bardziej uniwersalna, niż się wydawało w pierwszym momencie, a koncerty pod koniec lat 90tych były doskonałe. Ale przez te wszystkie „dżoby”, jakie lider i bardziej medialni współpracownicy (-k) zrobili (-ił) od tamtego czasu, jestem przed tym koncertem bardzo sceptyczny. Gdyby to było parę lat temu, np. na pierwszym Offie, to bym się nie zastanawiał czy iść, ale teraz, zwłaszcza po tej „reaktywacji Miłości”, na którą aż było przykro patrzeć, mocno się obawiam kolejnej kompromitacji, a co najmniej smutnej autoparodii
święte słowa, panie Bartku! zdecydowanie Kury zamiast gejowatego Yachtu!
oneida
http://vimeo.com/6825863
Wiadomo w jakim składzie? Marzy mi się skład Kury + goście. Przecież o sile płyty stanowiły też takie postaci jak Możdżer czy Mazzoll.
Znając życie, stawiam na Staruszkiewicza na perkusji i Wojtczaka na klarnecie i saksofonie
Ta wyjątkowa płyta rzeczywiście wydaje się nie tylko nie do odtworzenia na żywo, ale w ogóle już dziś nie do odtworzenia, to była petarda tamtego czasu, jakiś wybuch na styku kilku dużych muzycznych osobowości. A „Lemur” to juz dla mnie czysta poezja…
…ognie Elma poprzez bielma cień Magneta wywołują
ma przy Jawie pedał gazu (Śmietanowy szpetny pazur)
ciągnie z gardła lord Vanilla, a na śniegu leży puzdrum
w nim kubraczek z eks-librisem i relacja dziecko – lalka…:)
najlepszy kawałek na płycie.
2 lata temu grali w trio: tymański – pawlak – staruszkiewicz
przy okazji warto się zastanowić jakie odgrywanie płyt miało by większy sens
fajnie byłoby zobaczyć coś z tego:
electromouvement ewy braun
dni wiatru ścianki
fudo mapy
Na EB idę na kolanach, wspaniały pomysł.
wrzucam zupełnie off topic [ale off ;)]. bardzo ciekawa inicjatywa czołówki pewnej sceny. absolutnie free:
http://labelloveworldwide.bandcamp.com/album/label-love-vol-3
http://labelloveworldwide.bandcamp.com/download?enc=flac&from=ether&id=2957999184&payment_id=2351826054&sig=240166b4d9de2c0bd59a255fcf40a3bc&type=album
części są już trzy.
albo „Jedli z dołków, pili z dziurek” grupy 3 Metry. Ktoś to jeszcze pamięta? Tu hit dla przypomnienia lub zapoznania się http://www.youtube.com/watch?v=Rrx1Rm-z4Vs
bez Pawlaka Kury to nie Kury, wystarczy zobaczyć co ten gość robi na gitarze…
W trzyosobowym składzie jednak trudno będzie oddać klimat tej płyty. Nie mówiąc już o „gadkach” 🙂
Mam nadzieje, ze bedziesz musial odszczekac, Bartku. Rozumiem jednak, ze nie ma wyboru. Jestem wielkim fanem Piotra. On nie buja sie na efektach gitarowych. On surfuje po dzwieku. Przy niewystarczajacym naglosnieniu jest doskonalym gitarzysta, gdy jednak, warunki na to pozwalaja, a jestem przekonany ze na Off’ie pozwola, gdy glosniki wywolaja fale, on wskakuje na swa deske (patrz gitara, mysle ze wciaz uzywa tej „drewnianej”) To jest nie do zapomnienia dla mnie!
Yacht, jednak, to energia, ktorej nigdy nie zawiele w Polsce. Moze inaczej, Yacht to wolnosc umyslu, ktorej potrzeba bardzo w Polszy.
Slowo imponujacy ma spore wymaganie, ale mysle ze w idealny sposob oddaje Line Up Off’a. To bardzo swiatowy line up. Cos tam slyszalem wczesniej kto gra, ale dopiero poznalem calosc, linkujac z Twojego bloga. Wow! Szacunek!
Niestety, Olaf tego dnia ma swój 20-minutowy występ na imprezie Męskie Granie w Lublinie co uniemożliwia jego występ w Katowicach. Jak mówił niedawno w Trójce – telefon od Tymona zadzwonił za późno, a próby przeniesienia koncertu Kur na Offie na inny dzień się nie powiodły.
Lepszej puenty nawet najbardziej złośliwy sceptyk by nie wymyślił
Kurdę, ale żenada… rekonstruowanie Kur to w tym wypadku jeszcze trudniejsze zadanie dla Tymona niż mało udana próba rekonstrukcji Miłości, która – nie oszukujmy się – powinna była zagrać raczej jako Tymański-Możdzer Ansambl.
A ponieważ u nas polityki nigdy nie za dużo, to mam taki pomysł, żeby partia, która poparła kiboli w przepychankach z rządem zamiast hymnu na zjazdach śpiewała „sztany, glany…”, taki wykon obejrzałbym z przyjemnością.
@Bartek –> Niezły pomysł. 🙂
Panie Bartku, odnosząc się do pkt 10 czas odszczekać tamte słowa. Mimo że w w czasie drugiej czy 3 piosenki zgasły wszystkie światła w namiocie to koncert zaliczam do najlepszych na tegorocznym OFFie. Bardzo energetyzujący, wciągający w zabawę, odlotowy i bez grama zadęcia. Muzycy zostali wywołani na scenę po koncercie a publiczność wychodziła z namiotu w śpiewającym nastroju – dosłownie, wszyscy śpiewali refren „Psychic city”.
W prasie nie będzie wiele relacji z tego koncertu, bo pewnie media były na koncercie Kur – a szkoda…
@yo –> Było trochę mediów na Yacht i słyszałem przychylne opinie. A więc publicznie odszczekuje – chociaż może powinienem odgdakać 🙂
no właśnie, musisz odszczekać, koncert yachtu jest dla mnie zdecydowanie jednym z dwóch najlepszych występów soboty (drugi to polvo, niestety bardzo opóźnione). energia, moc i taniec, zagrali fenomenalnie, a i byli zdziwieni, że namiot pęka w szwach, bo jak przyznała wokalistka ze sceny, spodziewali się z 20 osób.
@yo – tak, część mediów wybrała yacht, a nie kury i nie żałuje 😉
Żałuję, ze poszedłem na Kury, co z tego, że „to legenda”, czy „płyta się dobrze starzeje” skoro koncert zupełnie zwyczajny. Nic więcej niż kawałki, które śmieszyły mnie i moich kolegów, gdy mieliśmy 14 lat, równie dobrze mogłem puścić je sobie z youtuba. ;/