Walczmy o prawo do zabawy

Beztroska zabawa. Tego nam najbardziej brakuje przy święcie niepodległości. Będziemy mieli uroczystą mszę na otwarcie Świątyni Opatrzności Bożej, później uroczystości państwowe, telewizja pokaże dramatyczny dokument o więzieniu opozycji za świętowanie 11 listopada w czasach PRL. W TVP po Wiadomościach dzieło Michała Lorenca na 1050-lecie chrztu Polski, poza tym pieśni patriotyczne, filmy o wybuchach powstań narodowych, fabuła o losach zesłańców, trochę pogadanek historycznych i piosenek wojskowych. Na ulicach pochody, marsze między Piłsudskim a Dmowskim, no i – w najlepszym razie (Wrocław) – parady. Groźba zniszczeń, starć i dużo, dużo policji. Wychodzić na ulicę w święto niepodległości jest w najgorszym razie niebezpiecznie, a w najlepszym – smutno. Nie przyjmowały się pomysły w rodzaju tego ze starej „Machiny”, gdy Bogna Świątkowska – nasza ówczesna naczelna – próbowała wylansować akcję przyklejania sobie wąsów przez cały naród. A kiedy Francuzi w latach 90. urządzali w ramach swojego święta narodowego potańcówki na warszawskiej starówce, duża część mieszkańców patrzyła na to zjawisko jak na lądowanie UFO. W okazywaniu radości z wolności jesteśmy, moi drodzy, sto lat za Afryką.

Tej ostatniej uwagi nie rzuciłem jako argumentu bez pokrycia. Kraje Afryki Zachodniej, uzyskując niepodległość w latach 50. i 60. szukały nowej muzyki, przy której można by się było bawić. Inwestowanie w orkiestry stało się w tym rejonie częścią poważnych działań nowych rządów. Władze Trynidadu i Tobago po wywalczeniu niepodległości w roku 1962 zorganizowały konkurs na najlepsze niepodległościowe calypso, którego zwycięzcy, Lorda Brynera i jego Independence Calypso, posłuchać można powyżej. Gdyby Jamajka nie uzyskała niepodległości w roku 1962, rozbujane i oparte na sekcji dętej ska nie stałoby się oficjalną muzyką pomagającą świętować ten fakt i budować wspólnotę. A potem nie przekształciłoby się w reggae i nie wytworzyło kultury ulicznych soundsystemów, która wpłynęła na całą dzisiejszą muzykę rozrywkową, z hip-hopem na czele. Takie są fakty.

Fakty są również takie, że 14 lipca w każdym większym francuskim mieście witany jest zabawą. Coś, co u nas spotyka się czasem przy okazji świąt miast, tam jest powszechnym ludowym zwyczajem, uwznioślonym dzięki temu, że spoiwem są nie lokalne więzi, tylko Piąta Republika. Świąteczny schemat na francuskiej prowincji to rodzinny piknik, wspólna kolacja przy długich stołach, wreszcie występ jakiejś rodzimej gwiazdy pop lub chanson – byle się dało przy tym potańczyć – i sztuczne ognie. Kiedy w lipcu tego roku zamachowiec wjechał w tłum w Nicei, byłem akurat we Francji, na lokalnym święcie w regionie Poitou-Charentes, nota bene nieźle pilnowanym przez żandarmerię. I pierwsze komentarze, jakie wywołało to zdarzenie, nie brzmiały wcale „Mamy problem z uchodźcami”, tylko „Nie damy sobie odebrać święta”. 14 lipca 207 roku Francja będzie się dalej zbierać na potańcówkach, bo takie jest DNA ich narodowego dnia.

Oczywiście, mamy sporo piosenek poświęconych zabawie. Zwykle jednak mają charakter sentymentalny (Gdzie się podziały tamte prywatki), a jeśli już opowiadają o potrzebie imprezowania (Zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt), to musi być w tym sugestia jakiegoś zaburzenia – wykonawcy tej ostatniej występowali w końcu pod nazwą Oddział Zamknięty. Jest też sporo – potencjalnie imprezowych – songów o Polsce. Ten hiphopowy, autorstwa O.S.T.R.-a, jest jednak dość smutny (Biorę, co los da, życie made in Polska), wcale nie weselsze było Nie pytaj o Polskę Ciechowskiego (To nie kochanka, ale sypiam z nią, choć śmieją ze mnie się i drwią). W tym ostatnim mamy mało atrakcyjną wizję balu, takiego trochę pod przymusem (jak – nie przymierzając – w ponurym Niech żyje bal Rodowicz do słów Osieckiej): To nie karnawał, ale tańczyć chcę i będę tańczyć z nią po dzień / To nie zabawa, ale bawię się: bezsenne noce, senne dnie – śpiewa Obywatel GC zbolałym głosem. O następstwach tej zabawy w Polsce śpiewał Kult (Po sobotnich balach chodniki zarzygane). U T. Love (Ojczyznę kochać trzeba i szanować / Nie deptać trawy i nie pluć na godło) w piosence, którą teraz linkują sobie internauci w geście patriotyzmu, tkwi wyraźna ironia, tekst odnosi się zresztą do specyficznego patriotycznego wychowania w czasach PRL, a sam utwór To wychowanie nagrany został w roku 1988. Spłaszczenie tego do potańcówkowego songu mogłoby być ciekawe, ale łatwe nie jest. Poza tym muzycznie zwyczajnie smutne są te piosenki o Polsce. Z pominięciem może Bayer Full (Wszyscy Polacy to jedna rodzina), bo to disco-polo, niestety nurt syntetyczny brzmieniowo i kaleki muzycznie, było jedyną formą rodzimej muzyki niepodległości.

IMG_20161009_170740_edit

Na niedawnym Kongresie Kultury wśród wielu zacnych postulatów i rekomendacji pojawiło się zupełnie poważnie hasło „równego dostępu do zabawy”. Dyskutanci ustalili, że wobec proponowanej kultury sadystycznej afirmacji smutku dobrze byłoby włączyć prawa do zabawy i uśmiechu do podstawowych praw obywatelskich (por. zdjęcie slajdu powyżej – update: autorką tej kongresowej propozycji jest Zuzanna Janin). Coś w tym jest. Nie chcę przy święcie wchodzić w afirmację smutku – choć ekshumacja głowy państwa prawie nam wchodzi w święto – ale jeśli się nie nauczymy bawić przy tym święcie, będzie ono dla nas utrapieniem, ciężarem i mozołem. Powinienem teraz poprosić z tego miejsca ministra kultury, żeby jakąś sumę pieniędzy przeznaczył na piosenki, które nas zaproszą do zabawy, zainwestował w kreację nowych zjawisk związanych z radosnymi formami celebry. Ale chyba nie ma sensu – wystarczy mi, żeby się minister sam od święta uśmiechnął. Z resztą to my już sobie poradzimy na własną rękę – na razie ostrożnie, trochę jak w stanie wojennym, każdy w swoim domu. A może kiedyś bawiących się będzie tylu, że postanowią się ujawnić i z tego swojego prywatnego podziemia wyjść na ulicę.

Nie ma takiej płyty, którą mógłbym dołączyć do dzisiejszego wpisu, ale bawcie się dobrze przy tym, co macie w domu. W końcu w przeciwieństwie do 1 sierpnia, 1 września czy 13 grudnia mamy do czynienia z bardzo radosną rocznicą i jednoznacznie pozytywnym świętem. Protestujcie, walczcie – owszem, ale w pierwszej kolejności o prawo do zabawy.