6 płyt na tydzień (4): Jeśli nie Błoto, to to
Tydzień był dość szalony – do tego stopnia, że zebrałem tylko sześć z siedmiu proponowanych zwykle pozycji albumowych. Siódmą zapewne będzie Chat Pile, ale jeszcze jedno – odpowiednio głośne – podejście do ich płyty planuję w weekend. No i oczywiście Błoto okazało się płytą jeszcze ważniejszą, niż się to z punktu widzenia piątku wydawało. Poniższa szóstka to – poza jedną dość oczywistą pozycją – raczej zestaw pełen zaskoczeń.
CHARLI XCX Brat and It’s Completely Different but Also Still Brat, Atlantic 2024
Brat jest płytą roku muzycznego środka, rzadkim wśród albumów z muzyką przykładem wiralowego medium i nie bardzo widać na horyzoncie jakieś zagrożenie, a teraz jeszcze ma brata w postaci płyty z remiksami. Można nie lubić muzyki opartej na dość sterylnej cyfrowej produkcji, ale A.G. Cook wykonał w tej dziedzinie robotę koronkową, Charli nagrała zestaw hitów, w których można przebierać. Remiksy nie do końca i nie zawsze zepsuły oryginalny materiał, co bywa przecież utrapieniem przy takich serialowych propozycjach. A obsada jest gwiazdorska i częściowo nawet robi wrażenie. Czyli mniej zaskakujące niż Brat, ale ciągle Brat.
CHINO AMOBI Eroica, Chino Amobi 2024
Wśród wielu zaskoczeń związanych z Eroicą największym jest niewielki szum wokół tej płyty. Może dlatego, że nie ma jej w streamingu? Pojawiła się na pewno na Bandcampie i sam nie wiem, czym jest w stosunku do książki o tym samym tytule, którą można zamówić na Amazonie (autorem jest Chino Amobi; może ktoś z Czytelników wie?), w ogóle niewiele z tego rozumiem, ale jest to chyba najlepsza rzecz w wykonaniu tego muzyka i producenta.
ELUCID Revelator, Fat Possum 2024
Był Elucid u Billy’ego Woodsa, byli razem w Armand Hammer, teraz Woods w gościach u Elucida i jak zwykle dużo się tu dzieje rzeczy fenomenalnie zaskakujących. Jest rap, dużo opowiadania, kapitalna produkcja (również gości – jak Saint Abdullah czy Alan Dugga z Gilla Band), niespieszne tempo i tony nawiązań do złotej ery abstract hip-hopu.
NATE MERCEREAU Excellent Traveler, Moon Glyph 2024
Sława Mercereau jako gitarowego sidemana jest udowodniona na wiele sposobów (sesje z Lizzo, Johnem Legendem itd.), jego środowiskowe znaczenie opisuje z kolei to, kto zgodził się udostępnić mu partie swoich sampli (Andre 3000, Shabaka, Kamasi, Laraaji, Idris Ackamoor – to początek listy). Najważniejsze jest jednak to, że Kalifornijczyk nagrał płytę gitarową inną od innych, trochę w geście znudzonego muzyka, który odda techniczne zagrywki za stary syntezator gitarowy, żeby tylko wykombinować coś, co zaskoczy słuchacza. I ta płyta zaskakuje niejeden raz.
SNAKESKIN They Kept Our Photographs, Mais Um 2024
Jeszcze jedna płyta, która nie doczekała się jakiejś wielkiej dyskusji, a warto na nią zwrócić uwagę. Nie tylko dlatego, że Julia Sabra i Fadi Tabbal działają w Bejrucie, choć na ten album – mimo jego electropopowego, teoretycznie lekkiego charakteru – mocno wpłynęły śledzone przez duet podczas produkcji materiału doniesienia ze Strefy Gazy. Słychać fascynację Broadcast, azymut wcale nie jest tak bardzo przesiąknięty tradycją, jak by się należało spodziewać po formacji z Bliskiego Wschodu. W praktyce jest to więc rzecz dla każdego, choć bez wątpienia znacznie bardziej refleksyjna niż Charli XCX.
TUCKER ZIMMERMAN Dance of Love, 4AD 2024
83-letni muzyk ma historię człowieka z talentem, któremu historia podstawiła nogę. Wszechstronnie wykształcony instrumentalnie, uzdolniony jako kompozytor i tekściarz, wszedł na scenę w czasach hipisowskich, gdy od songwriterów było gęsto. Przed poborem do Wietnamu uciekł na stypendium kompozytorskie do Rzymu, z powrotem do kraju były już problemy. W końcu osiadł w Belgii, ojczyźnie Marie Claire, którą poznał w Rzymie – i która pojawia się co rusz w jego nagraniach, tutaj wokalnie i na okładce. Najgłośniejszy fakt z każdej biografii Zimmermana (a czasem jedyny) to zakwalifikowanie jego debiutu Ten Songs (nagrany w Anglii, wydany w 1969 r.) do 25 płyt wszech czasów wybranych przez Davida Bowiego dla „Vanity Fair”. Powrót do USA odbył się teraz – muzyk wrócić na sesje do studia folk-rockowej grupy Big Thief. Na jej zaproszenie napisał zestaw nowych piosenek, które w tych dość skromnych aranżacjach brzmią świetnie. Warto by było przesłuchać Dance of Love już dla partii gitarowych i wokalnych Adrianne Lenker, a to nie wszystkie walory albumu.