7 płyt na tydzień (2)
W piątek tym razem wybierałem wyłącznie polskie płyty, nadrabiam z wydawnictwami zagranicznymi. Sporo muzyki elektronicznej w różnych odmianach, jazzu, szczypta popu i kapitalny krautrock po czesku.
DIALECT Atlas of Green, RVNG Intl.
Kolejny – ale za to chyba najdojrzalszy – z serii albumów Andrew PM Hunta, brytyjskiego producenta działającego na styku chłodnej, futurystycznej, cyfrowej sztuki dźwięku, zarazem jednak włączającego w swoje krótkie, głównie instrumentalne haiku, sporo organicznych brzmień. To niby tylko patchwork z zebranych reliktów różnego rodzaju, zgodnie z opisem. Ale momentami zachwyca.
JAMIE XX In Waves, Young 2024
Długo (nawet zaskakująco – to już 9 lat od poprzedniego albumu) oczekiwana autorska płyta członka The XX i jednego z najważniejszych brytyjskich producentów XXI wieku. Początkowo kojarzyła mi się z najnowszą płytą Floating Points – jako niezbyt duży krok dla twórcy, stylistycznie mocno zanurzony w muzyce tanecznej z końca lat 90. In Waves jest jednak nieco lżejsze, do tego bardziej urozmaicone – także za sprawą licznych gości. A do All You Children zrealizowanego we współpracy z The Avalanches mam na tyle dużą słabość, by spoglądać życzliwiej na całą resztę programu.
MORE EAZE Lacuna and Parlor, Mondoj 2024
O tym, że Americana świetnie się łączy z minimal music, już wiemy. Ale nie wiedziałem, że tak świetnie potrafi ten związek wykorzystywać More Eaze – prywatnie Mari Maurice – sypialniana producentka z San Antonio, często pracująca z Claire Rousay i tworząca utrzymane w bliskim jej klimacie intymne songi z wykorzystaniem autotune’a. Rozbudowana kameralna minisuita Blanking Intervals (tu gościnnie m.in. Wendy Eisenberg) już sama w sobie robi na tyle duże wrażenie, by się tym materiałem (zaskakująco mocnym jak na obfitą i pełną przypadkowości twórczość More Eaze) zainteresować.
NUBYA GARCIA Odyssey, Concord Jazz 2024
Aktualna wizytówka 33-letniej angielskiej saksofonistki, bardziej satysfakcjonująca niż chwalony wtedy album Source sprzed czterech lat. Odyssey to dostojna, poważna płyta usadowiona stylistycznie gdzieś między odświeżanym ostatnio spiritual jazzem a jazzowym mainstreamem. Ciągle z nutą R&B, do tego z orkiestrowymi aranżacjami, no i z gośćmi specjalnymi, bardziej może nawet gościniami – Esperanzą Spalding czy Georgią Anne Muldrow. Krok do przodu, choć brak mi tu ostatecznej demonstracji indywidualnego stylu, na jaką parokrotnie już zdobył się Shabaka, inny reprezentant tego samego pokolenia w angielskim jazzie.
PEARL & THE OYSTERS Planet Pearl, Stones Throw 2024
Ktokolwiek śledzi serię taśm tygodnia Polifonii, mógł obstawiać w ciemno pojawienie się tej płyty w tego rodzaju zestawieniu. Francuski duet działający w Kalifornii tworzy muzykę lekką i – wbrew przyklejanym im etykietom – bardziej zaprawioną jazzem niż psychodelią. Zaraźliwie melodyjna, funkująca, nadaje się idealnie na niedzielne popołudnie. I choć większość materiału nie osiąga poziomu pierwszych singli (Side Quest, Big Time), to duet pozostaje ciągle moim zdaniem na mapie muzycznej bytem bardzo niedocenionym.
SÝčEK IV, Poli5 2024
Wyjątkowo można nie tłumaczyć opisu autorów, czyli zespołu z kraju naszych południowych sąsiadów: motorické bicí, hypnotické melodie, repetitivní struktury, minimalistické texty. Czyli jak z czeską motoryzacją – blisko wzorca niemieckiego, w tym wypadku krautrockowego. Wszystko w hołdzie ginącemu gatunkowi ptaka, pójdźki. gatunku ptaka z rodziny puszczykowatych, niby niezagrożonego wyginięciem, ale w Polsce, podobnie jak w Czechach, bardzo rzadkiego. Świetny album.
TIM REAPER, KLOKE In Full Effect, Hyperdub 2024
Dwóch producentów – pierwszy z Anglii, drugi z Australii – to przedstawiciele współczesnej generacji twórców jungle. Nurt wydawał się kilkuletnią modą, ale w tym zakresie tempa nie doczekał się znaczącej konkurencji i wracał. Dziś przeżywa znów bardzo dobry moment i choć to płyta wybitnie gatunkowa, może nawet środowiskowa, reprezentuje go równie skutecznie co kiedyś Reprazent Roniego Size’a. Jednocześnie wplata w nowoczesną produkcję karaibskie brzmienia będące punktem wyjścia w ewolucji nurtu.