Przepraszam, czy możemy porozmawiać o Nicku Cavie?
„Przepraszam, czy chce pan(i) porozmawiać o Biblii?” – to jest to pytanie, które z Nickiem Cave’em kojarzy mi się najmocniej. Od lat to jeden z najbardziej charakterystycznych głosów na rockowej scenie, ale w czasach sztucznej inteligencji – zapewne jeden z tych, które najłatwiej udawać. Słychać to w tekstach z nowej płyty Wild God, zaliczających po kolei znane już z jego nagrań bazy: jeśli jest Bóg, to pewnie będzie też śmierć – lub przynajmniej ból, a jeśli ból, to i miłość. Można więc algorytmicznie ustalać zależności i poziom prawdopodobieństwa. Na tle liryki Cave’a najdziwniejsza była zapewne – jak pod każdym innym względem – płyta Skeleton Tree. Ale nowy album stanowi powrót do „mainstreamu” równych, zazwyczaj co najmniej ciekawych wydawnictw, które z czasem zrobiły z australijskiego outsidera postać centralną sceny rockowej, a z każdej jego płyty – wydarzenie. Pod tym względem ta nowa nie zaskakuje.
Jest jeszcze drugi paradoks związany z Cave’em – choć z czasem sam jest coraz mocniej wysunięty na pierwszy plan, a dziś niektórzy patrzą na niego już jako samotnego geniusza, jego najmocniejszą stroną pozostaje otaczanie się zdolnymi ludźmi. I Wild God to udowadnia – jest zespołowe do tego stopnia, że wydawca próbował nawet nakierować promocję prasową na portretowanie innych muzyków, poza Cave’em. Po dwóch kombinowanych, choć wyjątkowych płytach – kameralnym Skeleton… oraz pandemicznym Ghosteen – mamy tu muzykę o bardzo żywym, zespołowym charakterze, niektórzy słyszą w tym nawet (nie bez przyczyny) niezłe oddanie koncertowego brzmienia The Bad Seeds. Warren Ellis stworzył jedne z najlepszych swoich aranżacji – na zespół, orkiestrę i chór, wchodzący tu stosownie w stylistykę gospel, a zamykający album cytatem z regularnego hymnu. Spore znaczenie ma też miks Dave’a Fridmanna, który już w otwierającym album utworze Song of the Lake wprowadza straceńczy rozmach charakterystyczny dla The Flaming Lips (z którymi pewnie Cave miałby do omówienia więcej niż tylko doświadczenia heroinowe). A później ten potężny aparat wykonawczy podciąga do granicy przesady, wyciągając z niego 110 proc. emocji.
Taka też jest to płyta – niby sumująca dorobek Cave’a, ale też próbująca go przedstawić w wersji nieco zliftingowanej, wyrazistszej Z wyróżniającymi się fragmentami w postaci tych singlowych (Wild God, Frogs) oraz Conversion. Bez wspomnianych już zaskoczeń – poza może szczyptą autotune’a, która wyraźnie jest naddatkiem, niekoniecznym, dorzuconym nie na etapie koncepcji, tylko kombinowania w studiu. Zrobione jest to tym razem nie tyle sercem i po omacku – jak przy Skeleton Tree – ale z głową i jednak pewną dozą kalkulacji, która powinna sprowadzić do obozu Cave’a trochę młodszej publiczności zafascynowanej wsobną, trudną do ogarnięcia metaforyką, no i charyzmą, jakiej mu przez lata nie ubywa.
Tym, którzy tak wyrazistego obrazka nie chcą, a opowieść woleliby też poetycką, ale bardziej zrozumiałą, proponuję posłuchać dziś nowej płyty Laurie Anderson Amelia. Wychodzi w mocnym cieniu Cave’a, a jest przygotowaną z równym rozmachem (orkiestra, trio smyczkowe, Anohni gościnnie na wokalu, Ribot na gitarze), ale jednak bardziej powściągniętym i kontrolowanym, opowieścią o przerwanym locie Amelii Earhart, pionierki amerykańskiego lotnictwa. Anderson ładnie kreśli obraz tajemnicy (samolot z pilotką zagubił się podczas lotu dookoła świata gdzieś na Oceanie Spokojnym, w 1937 r. stwierdzono jej zaginięcie, ciała oficjalnie nigdy nie odnaleziono – ale są przeróżne teorie), napięcie buduje delikatnie, prowadzi tę zwartą narrację swoim jak zwykle lekko zdziwionym tonem. Nie wychodzi przed historię, tworząc na bazie zapisków i telegramów amerykańskiej bohaterki rodzaj bardzo dopracowanego muzycznego audiobooka. To biegunowo odległe od pasji i pewności siebie bijącej ze stwierdzeń Cave’a. Zresztą – kawa nie wyklucza herbaty. Tudzież kilku ciekawych krajowych albumów wyszczególnionych na poniższej liście.
NICK CAVE & THE BAD SEEDS Wild God, PIAS 2024
LAURIE ANDERSON Amelia, Nonesuch 2024
PREMIERY PŁYTOWE TYGODNIA
24.08 Baby Meelo & Konera Klincz EP, BAS
28.08 Doskocz / Kurek Wrrr, Antenna Non Grata
29.08 Kulczycki + Mazzoll Od kuchni, Antenna Non Grata
29.08 Päfgens Aspects of What, Mappa
30.08 Aerial M The Peel Sessions, Drag City
30.08 Andrew Tuttle, Michael Chapman Another Tide, Another Fish, Basin Rock
30.08 Asher Gamedze & The Black Lungs Constitution, International Anthem
30.08 Barker / Parker / Irabagon Bakunawa, Out Of Your Head
30.08 Buzz’ Ayaz Buzz’ Ayaz, Glitterbeat
30.08 C6Fe2RN6 C6Fe2RN6, Astral Spirits
30.08 Che Sayso Says
30.08 Chelsea Wolfe Undone EP, Loma Vista
30.08 Coco & Clair Clair Girl Nice, Girl World
30.08 Concrete Winds Concrete Winds, Sepulchral Voice
30.08 Dorothy Carter Troubadour, Drag City
30.08 Duster In Dreams, Numero
30.08 Ellen Reid Big Majestic, New Amsterdam
30.08 Franciska Modfase, Warm Winters Ltd.
30.08 Galliano Halfway Somewhere, Brownswood
30.08 Gonçalo F. Cardoso Exotic Immensity, Discrepant
30.08 gyrofield These Heavens EP, XL
30.08 Jan Esbra Suspended in a Breath, Phantom Limb
30.08 Jon Hopkins Ritual, Domino
30.08 Jónsi First Light, Lakeshore
30.08 Keanu Nelson Wilurarrakutu, Mississippi
30.08 Kehlani Big Sean
30.08 Laurie Anderson Amelia, Nonesuch
30.08 Leprous Melodies of Atonement, InsideOut
30.08 Lia Kohl Normal Sounds, Moon Glyph
30.08 Loren Connors & David Grubbs Evening Air, Room40
30.08 Maruja The Vault
30.08 Maya Ongaku Electronic Phantoms, Guruguru Brain
30.08 Merzbow + Nicolas Horvath Pia-Noise, Sub Rosa
30.08 Mother Mallard’s Portable Masterpiece Co. / David Borden Make Way for Mother Mallard: 50 Years of Music, Cuneiform
30.08 Nails Every Bridge Burning, Nuclear Blast
30.08 Nick Cave & The Bad Seeds Wild God, PIAS
30.08 Oasis Definitely Maybe (30th Anniversary Deluxe Edition), Big Brother
30.08 Paris Paloma Cacophony, Nettwerk
30.08 Seefeel Everything Squared, Warp
30.08 Steve Wynn Make It Right, Fire
30.08 That’s How I Fight Movement Three, Zoharum
30.08 The Bug Club On the Intricate Inner Workings of the System, Sub Pop
30.08 Tristwch Y Fenywod Tristwch Y Fenywod
30.08 Ty Segall Love Rudiments, Drag City
30.08 Tymek Papior Rugs / Carpets Coastline, Northern Cuts
30.08 VA Synthesizing the Silk Roads: Uzbek Disco, Tajik Folktronica, Uyghur Rock & Tatar Jazz from 1980s Soviet Central Asia, Ostinato
30.08 Vasco Trilla The Bell Slept Long In Its Tower, Thanatosis
30.08 William Fowler Collins The Devil And The River, Volume One, Karlrecords
30.08 Wunderhorse Midas, Communion
30.08 Yannis & The Yaw Lagos Paris London, Transgressive
30.08 Yuko Araki Zenjitsutan 前日譚, Room40
Komentarze
Bądźcie cierpliwi, a będzie Wam wynagrodzone – chciałoby się powiedzieć po wielokrotnym przesłuchaniu nowego albumu Cave’a. Z każdym kolejnym odsłania on coś nowego, z każdym kolejnym zyskuje, każąc zwątpić w te wszystkie pochopnie wydawane opinie już w dniu premiery. To nie jest płyta na miarę najwybitniejszych dzieł Australijczyka, ale są w niej życie, światło, zespołowe granie i kilka przepięknych numerów. Bez kolejnych opowieści Nicka świat muzyczny byłby znacznie uboższy. A „Wild God” wymaga od nas uwagi i skupienia. Potem to wynagradza z nawiązką!