I tylko po nas zostanie…

Wykorzystam chwilę technicznego postoju na stacji Pszczółki. Wprawdzie nie podróżuję współczesną Luxtorpedą (patrz poprzedni wpis o zespole Hańba!), tylko IC Sobieski na Wiedeń, to nietrudno się wczuć w sytuację roku 1943 w kolejnej czytance naszego czołowego podwórkowego teatrzyku historycznego. Skład kwartetu – Andrzej Zamenhof (bandżo, śpiew), Tadeusz Król (akordeon, klarnet, saksofon), Antoni Skwarło (bęben) i Ignacy Woland (suzafon) – uzupełniła tym razem gościnnie załoga kobieca (Maniucha Bikont i Sutari). A zaczyna się jak zwykle wtedy, gdy dobiegła końca poprzednia część opowieści. Tylko dlaczego – skoro wojna wygrana – wokoło tylu martwych poetów?

Głównym bohaterem płyty Kryzys jest autor tekstu najbardziej zjadliwie antyklerykalnej piosenki z Nikt nam nie zrobił nic, czyli zmarły w Auschwitz PPS-owski poeta Edward Szymański. To on jest autorem Pracy: I tylko po nas zostanie / coś, co zawsze się powraca: / wielkie, największe kochanie, / i prosta, najprostsza praca. A jego poezja – co za tym idzie – także motorem napędowym konceptu Kryzysu, który życie zwykłych ludzi, historię pracy i biedy (nie na darmo płyta ukazuje się 1 maja, dobrze jej zresztą teraz posłuchać) konfrontuje z wizjami religii czy odwołującej się do niej narodowej ideologii i wojny.  Od jarocińsko-punkowego Wiersza wigilijnego (Gdybyś tak się dziś narodził / w zwykły sposób, nie jakiś najświętszy / byłbyś czyjemś tam dzieckiem w Łodzi / w suterynie na czwartem piętrze), przez opisującą krajobraz przemysłowy Przemszę (Biała Przemsza – to stal i ołów /
Czarna Przemsza – węgiel i cynk), aż po okołowojenne 20 miljonów, które w warstwie muzycznej jest podwórkową odpowiedzią na London Calling.      

Wiersze Szymańskiego – społecznie kwalifikujące się jako lektury obowiązkowe na lekcjach historii – uzupełniają teksty Broniewskiego, ale też Jerzego Paczkowskiego, zmarłego w niemieckim obozie pracy redaktora „Cyrulika Warszawskiego” (przynosi rodzaj motta w Refleksji: Są dwa poważne powody, / Dla których Polska mi zbrzydła: / Za dużo święconej wody, / Za mało zwykłego mydła), a wreszcie Władysława Szlengla, bodaj najbardziej ze wszystkich znanego jako autora piosenek, w realnej wersji historii rozstrzelanego podczas powstania w getcie warszawskim niemal równo 80 lat temu. Wykonane wspólnie z członkiniami Sutari Cjankali dodaje też kolejny epizod obu tych równolegle opowiadanych historii, zaskakująco dokładnie wiążąc tę współczesną z tą przedwojenną – opublikowany w roku 1930 wiersz wpisuje się w dyskusję o legalizacji aborcji, także tę dzisiejszą: 

A gdy im się zabieg uda już
I płód odejdzie w cienie
Gdy strumień krwi z łona upłynie
“Występnie zabity” embrion zginie

Więzienie!

Wydziera się z tysiąca ust
I ślady znaczy krwawo
Okrzyk – pytanie, krzyczą kobiety
Bólem zmożone

Gdzie nasze prawo?!

Kryzys nie posuwa zbytnio do przodu muzycznej estetyki krakowskiej formacji. Pisałem już chyba, że nie będzie to łatwe ani wygodne. Ale ta szczególna rekonstrukcja historyczna nie będzie ciążyć dopóty, dopóki muzycy zespołu będą w stanie znaleźć dobry pomysł na swoją poetycko-muzealniczą formułę. Na razie z pozycji politycznych przesunęli się trochę na społeczne, ale na tym polu nie widać poważniejszego kryzysu. 

Tymczasem załoga naprawiła drzwi w Pszczółkach, Sobieski ruszył, pozdrowienia dla tych, którzy dziś w pracy. 

HAŃBA! Kryzys, Karoryfer Lecolds/Antena Krzyku 2023