Lato Hemingway
Zaległości pourlopowe w głównym nurcie newsów były przykre i oczywiste, bo tu zawsze wychodzą złe wiadomości: za co bili w Białymstoku, kim był Dawidek i ile lotów do Rzeszowa na mój koszt odbył marszałek sejmu. Za to w muzyce coś zaskakującego, proszę tylko spojrzeć: Batushka bije na OLiSie Eda Sheerana (co w USA nie udało się nawet Beyonce), O.S.T.R. wspiera polski socjalizm w klipie promocyjnym Piłsudskiego (tytuł piosenki To nie miało prawa się stać doprecyzowany refrenem To nie miało prawa się udać obśmiano już wielokrotnie) i jeszcze Taco Hemingway – wobec ewidentnego braku przeboju wakacji – wjeżdża jak zawsze na białym koniu i robi ten przebój wakacji, przynajmniej w streamingach, przyspieszoną i wydaną jak zwykle w środku lata płytą Pocztówka z WWA, lato ’19. No i singlem, którym komunikuje, wspólnie z kolegą Dawidem, że w piątki leży w wannie. Sądząc z okładki, wanna jest duża, a autor, który na tym albumie ewidentnie próbuje wrócić do źródeł i opowiedzieć o swoim otoczeniu, chyba nie zauważył, że przeskalowało się trochę i odseparowało od całej reszty to otoczenie.
Mała dygresja. Zwykle o tej porze, w środku lata, do działów kultury redakcji – dowolnych redakcji, pracowałem w kilku – raz w roku zagląda przerażony deficytem tematów naczelny i zadaje sakramentalne pytanie: a macież wy tam jakiś przebój wakacji w tej kulturze? Na takie właśnie pytanie odpowiada Taco Hemingway, w dodatku wprowadzając je cytatami ze starych filmów (w czym szczególnej konsekwencji nie wyczuwam), więc wypowiedź ta idealnie współgra z duchem mediów, jakie znam.
Taco jest dziś trochę turystą we własnym mieście. To jasne po tej wstawce z antysmogową maską w bagażu podręcznym. Samolot nie leci już pewnie z Brukseli, tylko z Londynu, perspektywa się zmienia, zakładam, że i metro na miejscu raczej nie wchodzi w grę. Tłum ludzi kojarzących autora tego materiału na ulicy z pewnością nie pomaga. Najlepszą obserwacją, jaką na tej płycie znalazłem, jest więc ta z Sanatorium: Bardzo lubię, kiedy masz warszawski chód / Ciężko to opisać, to jest taki dziarski trucht / Slalom wokół źle zaparkowanych samochodów, skądinąd najlepszego utworu na płycie, nagranego z udziałem Dawida Podsiadły i Rosalie, i do najlepszego beatu (Pham). Ciekawe są subtelne dość odniesienia do Grzegorza Ciechowskiego – prawie cytat z Nie pytaj o Polskę w Sanatorium, a później podobna do GC ekspresja w Alert RCB (z Schafterem – sprytny ruch, bo to potencjalny następca na listach bestsellerów, choć zarazem ruch dość niebezpieczny, bo wywołuje porównania). Chodzi o fragment: Więc modlę się o deszcz / Jak młodzieniec, który modli się o seks / Jak poeta, który modli się o wers. Więc może Taco nie słuchał, jak podpowiada na tej płycie, tylko Maanamu. Co do tego, czego słuchał i czytał – dużo się dowiemy. Że Future, że Masłowska. I że czeka na Yandhi.
Cała płyta jest leciutka, co czyni z niej dość naturalną ścieżkę dźwiękową wakacji. Ale nie jest to lekkość beztroskiej zabawy – to raczej ilustracja okresu, kiedy już nie można się bawić tak, jak przedtem, a jeszcze się całkiem nie ustatkowało i się za tym tęskni. Wydaje się przy tym wycofana, zdystansowana do skrajności. Przesiąknięta nostalgią (od Majki Jeżowskiej po RTL7). I sprawia przy okazji, także za sprawą beatów, wrażenie rozcieńczonej. To, co mi najbardziej przeszkadza, to fakt, że jest przy tym jakby pozbawiona ciekawości (Niby po co znowu iść nad Wisłę / Widziałem wszystko co było i będzie itd.), niemal demonstracyjnie komunikuje od pierwszych linijek, że nic się tu wielkiego nie wydarzy, proszę się rozejść. Większe emocje i zaangażowanie pojawią się dopiero w końcówce Kabrioletów. Z drugiej strony: może to nawet zachęcające w lato, da się słuchać w upały, łatwo rozmywa się w tle, więc decyzja o przesunięciu premiery z pewnością słuszna. Jest w tym coś dobrego – rzecz sprawia wrażenie nagranej od niechcenia. Ale i gorszy aspekt – bo jeśli ją porównać z poprzednimi, wypada momentami blado.
Teraz co do obecności Podsiadły, który jest pewnie wywołującym największą ciekawość gościem spośród wielu (z niewymienionych są jeszcze Pezet, Ras i Kizo) na płycie: gra siebie, powtarza ton ze swojej ostatniej płyty, czyli zgrabne uwagi na temat popularności i stosunku otoczenia do jego osoby: Pojechali moim samochodem (nie oddali) / Awantura pod całodobowym (słyszę „Dawid!”). Jest to jakoś kompatybilne z doświadczeniami, o których opowiada Taco, nie wiem, czy bardziej doświadczony, ale starszy – trochę jak starszy brat. No i zapowiadają te dwa duety wspólny koncert na Narodowym, którego sprzedaż przypomina o uwadze Podsiadły z gali Paszportów: Jest jeszcze parę rekordów do pobicia. Lekko niby ironicznej, ale…
Co zostanie po tym wszystkim? Na pewno to w piątki leżę w wannie. Z tym będzie się dalej mierzyć autor Pocztówki. A cały stadion (to już taka bardzo duża wanna) będzie się tego domagał.
TACO HEMINGWAY Pocztówka z WWA, lato ’19, Taco Corp 2019, 5/10