Ostatnia płyta roku

Uwaga, będę chwalił. Sprawcę zamieszania miałem okazję poznać dawno temu w sytuacji bardziej dziennikarskiej niż artystycznej. Muzycznie mam jednak duże zaległości. Do płyty FASRAT Compilation #1 podchodziłem na spokojnie, może dlatego, że wpadła mi w ręce w ostatnich tygodniach roku. Poza tym faktyczna data wydania przypadła – jak mi się zdaje – już na okres międzyświąteczny, więc w mediach trochę przepadła – bardzo niesłusznie. Zdążyłem docenić w ostatnich miesiącach pełnowymiarowy debiut duetu Ptaki, a powinienem dawno już zwrócić na Polifonii uwagę na to, co w tym samym czasie robił – na nie gorszym poziomie – Maciek Sienkiewicz, prowadząc przez ostatni rok wytwórnię Father And Son Records And Tapes, czyli właśnie FASRAT.

Świat muzyczny lubi zbiegi okoliczności. Więc jeśli posłuchacie sobie ponownie pierwszej winylowej EP-ki z serii The Very Polish Cut-Outs, tej przypominającej w nowych i nowoczesnych wariacjach krajowe brzmienia z lat 70. czy 80., to przecież mieliśmy na niej z jednej strony Ptaki (utwory Krystyna i Marek), a z drugiej – właśnie Sienkiewicza. Jego strona – nieco inna – kojarzy mi się dziś równie miło. Przede wszystkim za sprawą świetnej Syntetycznej Kobiety Lux – nienachalnymi rejonami muzyki syntezatorowej przywodzącymi na myśl Pye Corner Audio, w które wyprowadził Sienkiewicza szlagier Jacka Skubikowskiego. No i dzięki harfowej wariacji na temat polskiego spiritual jazzu wyjętej z Song for Mohindar Niemena i Kulpowicza. Z bajecznymi początkiem i trochę słabszym finałem, który jednak mimo wszystko pozostawił mnie w dobrym nastroju

To była świetny sposób, by sobie przypomnieć o Maćku Sienkiewiczu, jakiego w czasach naszego pierwszego kontaktu (prawie 20 lat temu) znać nie mogłem, bo też w jego muzycznym życiorysie dużo się pozmieniało. FASRAT stał się dla niego w ostatnich miesiącach platformą – jak to się niezgrabnie mówi – do pokazywania światu muzyki właśnie z tej drugiej strony zarysowanych wyżej rejonów, w tym swoich własnych nagrań. Mamy więc w pewnym sensie label siostrzany dla Transatlantyka i świadectwo rozwoju sceny. Wydaną właśnie Compilation #1 – czyli składankowy wgląd w świat FASRAT – opublikowała Requiem Records w nowej serii o nazwie przypominającej, że parkiet niekoniecznie się dziś łączy z beztroską i hedonizmem: Requiem For Disco. Zestaw obejmuje 12 utworów (w tym 10 premierowych) wydanych na CD umieszczonym w tekturowym opakowaniu przypominającym 7-calowy singiel. Lubię ten format, więc szybko się oswoiłem. Z muzyką zostałem na dłużej i dziś trafia do mnie większość utworów z kompilacji.

Cały zestaw częściowo przypomina pewne nadzieje związane już wcześniej z FASRAT-em, częściowo odkrywa nowe terytoria, ale łącznie jest elektroniczną kompilacją taneczną o kreatywnej sile, jakiej dawno w Polsce nie słyszałem. Tempa mamy tu raczej wolne, a pole eksploracji po części zazębia się z tym, które znamy z wydawnictw The Very Polish Cut-Outs. Jazxing z Gdańska (tu więcej muzyki) znam z jednej remiksu na TVPCO, a w umieszczonym na kompilacji Sienkiewicza You Rock Me budują kapitalny groove na charakterystycznym ejtisowym basie w stylu Tkaczyka i z motywem melodycznym z przesamplowanej (?) sekcji dętej. W nieco podobnych rejonach porusza się Selvy (tu więcej nagrań), szczególnie w utworze Toucan.

W nagraniu Naphty – utalentowanego wrocławianina (więcej tutaj) pod mrocznym house’owym beatem słychać afrykańską polirytmię, z jakimiś odniesieniami do tamtejszych współczesnych nurtów w rodzaju choćby kuduro. Das Komplex z Koszalina (tutaj więcej) typowany jako duża nadzieja FASRAT (wydane wcześniej Kaczeńce) w Hairbrush w bardzo atrakcyjny sposób nawiązuje do deep house’u, dubu i stylistyki bliskiej Toro y Moi. A sam Maciek Sienkiewicz (tu więcej) błyszczy przede wszystkim w The White Sheik – neodyskotekowym utworze odwołującym się do krajowych tradycji elektronicznych, z mocnym basowym ostinato i ładną modulacją w syntezatorowym refrenie. A to jeszcze nie wszystko – tracklistę kompilacji uzupełniają bardziej różnorodne wycieczki w stronę techno i acid house’u (DJ Sajko, czyli Paweł Bartnik) czy nowej fali (choć muzycy grupy Niemoc – tu w remiksie Sajko i Filipa Kalinowskiego – szufladkują się jako post-wave). W sumie Compilation #1 jest więc może ostatnią płytą zakończonego niedawno roku, ale na pewno nie najgorszą. Przeciwnie. Jedną z lepiej rokujących na przyszłość.

RÓŻNI WYKONAWCY FASRAT Compilation #1, Requiem for Disco 2015, 8/10