The Beatles po raz pierwszy w Polsce (przez dwie minuty)
The Beatles rzeczywiście byli w Warszawie. Nie wierzycie? Już tłumaczę. Zmaterializowali się dokładnie na dwie i pół minuty jedynego w programie utworu The Beatles, który w oryginale wykonywał solo Paul McCartney. Tu, na scenie, też zagrał go w pojedynkę. Choć była to 1/4 legendarnego składu, to jednocześnie był to zarazem pełny skład The Beatles w tym oryginalnym nagraniu na „Białym albumie”. W Warszawie „Blackbird” – bo o tym utworze mowa – stał się nie tylko jednym z najlepszych momentów koncertu (i bezwzględnie – ze względu na prostotę aranżacji – najlepiej brzmiącym utworem w Studni Narodowej), ale też tak naprawdę jego najbardziej symbolicznym fragmentem.
O różnych aspektach w sumie dość udanego (ale jak zwykle na Narodowym dalekiego od choćby akceptowalnego poziomu nagłośnienia – a zwiedzałem różne miejsca na obiekcie) koncertu McCartneya pisałem dość ogólnie w komentarzu na stronie Polityka.pl, tu jeszcze zupełnie inny wątek.
Najpierw jednak, skoro się rzekło, wzmiankowany „Blackbird”, który ma nawet lekkie przełożenie na Afrykę i wszelkiego rodzaju zamieszki i rewolucje, także te z ostatnich miesięcy.
Nie wiem, jak długo Apple pozostawi to nagranie w YT, więc trzeba się spieszyć z oglądaniem. Nagrywających było oczywiście co niemiara, więc będą się pojawiać kolejne i kolejne wersje. Zauważyłem też na koncercie wiele osób fotografujących dach obiektu – i dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, dlaczego to robią: był zamknięty.
DIRTMUSIC „Troubles”
Glitterbeat 2013
Trzeba posłuchać: „Up To Us”, „Troubles”, „La Paix”.
Dobra, niech spada klikalność i niech się wpis zamieni w magazyn wieloskładnikowy, ale musi się dziś pojawić trzeci odcinek serii afrykańskiej. A to dlatego, że niemiecki (znowu!) Glitterhouse otworzył właśnie nowy sublabel Glitterbeat i od razu rzucił na rynek dwie bardzo ciekawe nowe płyty. Pierwsza to nowe wydawnictwo Dirtmusic – supergrupy kierowanej przez Chrisa Eckmana (Walkabouts) i Hugo Race’a (Bad Seeds itd.), już bez Chrisa Brokawa z Codeine, ale za to z całym szeregiem afrykańskich gości. To potężne zaskoczenie in plus i – nie waham się ani chwili po wielu odsłuchach – jedna z najlepszych afrykańskich płyt, jakie się ukazały w ostatnich miesiącach, bijąca na głowę poprzedniczkę, „BKO”. Album „Troubles”, nagrywany w Bamako podczas wojny domowej i wprowadzający do tych tradycyjnie pozytywnie kojarzących się malijskich brzmień sporo niepokoju, zarówno za sprawą gitar, jak i ciekawie wykorzystanej elektroniki. Jest bardzo różnorodny, także dzięki zmieniającym się wokalistom. Świetna płyta, w sumie daleko wychodząca poza format opowieści o Afryce.
SAMBA TOURE „Albala”
Glitterbeat 2013
Trzeba posłuchać: „Aye Go Mila”, „Bana”.
I jeszcze coś dla tych, którzy stęsknili się za bluesowymi malijskimi nagraniami w tradycji Ali Farka Tourego. Samba Toure nosi to samo nazwisko, ale nie jest kolejnym synem mistrza (choć pokoleniowo wszystko by się zgadzało), raczej wychowankiem, grywał z nim w przeszłości. Gra na gitarach i śpiewa, wspomaga go gościnnie m.in. Hugo Race, wszystko zresztą wskazuje na to, że płytę nagrywano w tym samym czasie, co opisany wyżej Dirtmusic. „Albala” też niesie w sobie element niepokoju wywołanego trudną sytuacją kraju, ale rozmiękczonego tu pustynną melancholią.
Komentarze
Pierwszy zagraniczny koncert The Beatles
________________________
Niech bedzie z tym pierwszym w Polsce wystepem The Beatles.;) Swoj pierwszy zagraniczny koncert grupa miala w…Szwecjii, m.in. w Göteborgu miescie mego zamieszkania a takze byli w takich „szwedzkm Piotrkowie Trybunalskim” czyli Borås. A bylo to w pazdzierniku 1963, jeszcze wowczas to nie byl ten „the 4 Fab” ale juz nastepny wystep rok pozniej w Sztokholmie (Jaohanneshov) to byla histeria nastolatkow. W 1963 tutejsze gwiazdy pop byly bardziej popularne i mlodziez wiecej uwagi poswiecila np.Jerry’emu Williamasowi (Szwed) niz czworce z Liverpoola. Ogladalem czarnobiale fotki z koncertu The Beatles z 1963 roku zrobione przez znajomego Szweda, ktory na koncert jako 14 latek wybral sie z kolegami rowerem. The Beatles za nagrania dla radia i tv szwedzkiego otrzymali 3000 Skr (1963) i Brian Epstein i pozostali byli ukontentowani.
PS w krolestwie szwedzkim mamy pewnego Beatlemana, ktory (chyba sie nie pomyle) ma jeden z najciekawszych w Europie zbiorow pamiatek po grupie. Wygral niegdys teleturniej o The Beatles w poznych latach 60 i od tego czasu gromadzi wszystko o zespole. Wie wszystko o The Beatles.W programie tv o tym fanie wypowidal sie Ringo Starr: jesli nie wiem czegos o sobie, to dzwonie do niego…rzeczywiscie imponujacy zbior, istne varia o czworce z Liverpoola.
Przypuszczam, że w Borås była lepsza akustyka niż na Narodowym – nawet na głośniczkach z laptopa słychać, jak źle brzmi ten „Blackbird”… 😉
Narodowy ma tak, że trzeba wiedzieć gdzie usiąść żeby było dobrze słychać, ale sam Maca fantastyczny
50 lat temu THE BEATLES w Sztokholmie w programie muzycznym „Drop in” (1963)
__________________________
http://www.youtube.com/watch?v=kBfSwJqU8Kg
Szwedzi wowczas, lata 60, produkowali dobre gitary ( Kent, Standard 80) i wzmacniacze firmy Hagström (Elvis gral)
Chyba „Yesterday” zabrzmiało jeszcze dość sensownie. Ale to co szybciej i mocniej – „Back In U.S.S.R”, „Get Back” i „Helter Skelter” – nie do uratowania.
Świetny Dirtmusic, rzeczywiście czołówka.
Dirtmusic widziałem trzy lata temu w polskim Cieszynie, wystąpił razem z Tamikrest. Rzucało się w oczy, że Eckman jest szczerze zajawiony afrykańskim graniem. Można było przypuszczać, że tę malijską przygodę będzie kontynuował, choć nie sądziłem, że na dłużej wkręci w to Race’a i będą tak zdeterminowani by nagrywać w kraju ogarniętym wojną. Ale efekt – rewelacyjny! A ”Troubles” to ponoć dopiero pierwsza część zarejestrowanego podczas tej sesji materiału. :))
ja stałem pod stadionem
i było dobrze słychać,jakby trochę cichawo ale czysto,nie było studni
wytrzymałem 3 pieśni i pojechałem rowerkiem na jakieś pink uk floyd
panie bartku co są te dziwne mieszanki pf.słyszałem że taki jeden
gra na torwarze co roku i pełna sala,a bilety 20 dziekanek nawet sobie liczą,
może jakiś felietonik w tej sprawie.
a ha pf uk to syf.