Concerning Jarmusch
I will be playing solo, but rocking Poland very hard – napisał mi w odpowiedzi artysta, który niebawem odwiedzi Polskę. Nie, nie, nikt z Judas Priest ani Metalliki. Lutnista. Właściciel 24-strunowego barokowego instrumentu, który od lat próbuje „uwolnić”, czyli przybliżyć zwykłej publiczności małych sal koncertowych, klubów i sklepów muzycznych – ale raczej tych z szeroko rozumianą muzyką rozrywkową. Wystąpi 3 kwietnia w galerii Siłownia w Poznaniu, a dwa tygodnie temu wydał album w duecie z Jimem Jarmuschem. Kto to taki?
Jozef van Wissem oczywiście. A współpracę – o której piszę nieco szerzej w dzisiejszej papierowej „Polityce” – zwiastował już album „Joy That Never Ends” z Jarmuschem w roli gościa. Na nowej płycie „Concerning the Entrance Into Eternity” JJ czyta kilka wersów z pism mistyka Emanuela Swedenborga, a wcześniej „uczy się grać na gitarze w czasie rzeczywistym”, jak to ujęła moja koleżanka z działu. Rzeczywiście – między estetyką długich gitarowych dźwięków i dronów w tle a nawet tymi prostymi, ale technicznie nieskazitelnymi partiami lutni jest różnica. A nawet może pewien kontrast, który zresztą działa bardziej na korzyść niż na niekorzyść tej płyty. Tu bym mógł pojechać w jakiś esej na temat sacrum i profanum, ale mam za duży szacunek dla Czytelników niniejszego bloga, żeby brnąć w banalne interpretacje.
Z punktu widzenia Jarmuscha jest to równie prosta formuła: zafascynował się nagraniami z okolic Boris i Sunn O))) i ciągnie go w tym kierunku. Przy okazji filmu „The Limits of Control” chłonął dronową muzykę gitarową do tego stopnia, że sam wrócił do grania. I oto pierwszy większy efekt. Nagrywany korespondencyjnie, mimo że panowie poznali się na nowojorskiej ulicy i stale spotykają w tym mieście – no ale ani jeden, ani drugi nie wygląda mi na szczególnego ekstrawertyka. Niezbyt długi, bardzo dobrze skomponowany jako całość. Na tym etapie – nie mam wątpliwości – Jarmusch mógłby spróbować tak ważną dla siebie ścieżkę do „Truposza” nagrywać sam.
Zamysłu komercyjnego w tym nie ma – co potwierdza wybór Important Records, firmy publikującej solowe nagrania JvW. Całość ukazała się na kompakcie i – co piszę z kronikarskiego obowiązku oraz w nawiązaniu do bloga nr 2, czyli Wyżu Nisz – jest także wersja analogowa. 500 sztuk, z czego dwieście pierwszych na ślicznym białym winylu.
JOZEF VAN WISSEM & JIM JARMUSCH „Concerning the Entrance Into Eternity”
Important Records 2012
7/10
Trzeba posłuchać: utwór tytułowy i koda w postaci „He Is Hanging By His Shiny Arms…”.
Komentarze
Niestety jeszcze płyty nie słyszałem, bo postawiłem właśnie na winyl a Important w swej niszowości ostatnio też poszedł w spory chaos organizacyjny, więc czekam i czekam (także na Portraits z muzykami m.in. Barn Owl w składzie). Ale pozwolę sobie podlinkować:
– wywiad z Jozefem http://www.popupmusic.pl/no/31/artykuly/362/jozef-van-wissem-wywiad
– fotorelację z chyba pierwszego koncertu w Polsce, jaki zagrał we wrześniu w Warszawie http://www.popupmusic.pl/no/32/galerie/330/jozef-van-wissem
I polecam gorąco również poprzednią płytę Wissema, „The Joy That Never Ends”, pierwszą złożoną w całości z jego kompozycji (bez reinterpretacji baroku, jak na wcześniejszych), tam też po raz pierwszy gra z nim Jarmusch
@PopUp –> Do mnie dotarło także Portraits, choć chwilę trwało. Niezłe, ale po składzie spodziewałem się Bóg wie czego. Cóż, może jeszcze trzeba się wsłuchać. Chaos mają, ale za to wytwórnia ciekawie się rozwija. Dzięki za linki – i pełna zgoda co do „Joy That Never Ends”!
Witam serdecznie:-) Jeszcze Portraits nie przesłuchałem. W sprawie WISSEMA polecam również jego doskonały projekt, który tworzy wraz -James Blackshaw – Brethren Of The Free Spirit – nagrali dwa albumy. Jeden z nich „The Wolf Also Shall Dwell With The Lamb” wydała Important Records w 2008r.
Pozdrawiam
Aha..Jeszcze przypomniałem, że WISSEM nagrał ciekawy album z japońskim gitarzystą Tetuzi Akiyama w 2007r. „Hymn For A Fallen Angel” dla wytwórni Incunabulum.
Van Wissen współpracował z jednym z moich ulubionych gitarzystów Jamesem Blackshawem(polecam!). Bardzo ciekawa kolaboracja pod szyldem Brethern of Free Spirit.
@smallsatori
Pamiętam, jak Blackshaw supportował Swans i zbierał recenzje typu, że grał wprawki. Mnie osobiście się podobał, ale, hmm, może z lutnistą rzeczywiście wypadłby ciekawiej.
@Krasnal: Ja go pierwszy raz usłyszałem na Unsoundzie przed Johannem Johannssonem. Byłem zachwycony. Faktycznie, długo się stroi bo ze słuchu itd. ale koncert był wyśmienity. A jego płyty wymiatają, dla mnie to świetny minimalizm. Co do tego duetu z Wissemem, to muszę przyznać, że wolę ich solowo, ale i tak ciekawa współpraca.
Po raz kolejny przychodzi mi dziękować za przeciąg w głowie 🙂
Hej,
oczywiscie, Emanuel Swedenborg. mistyk rodem z Szwecji, inspirator wielu poetow, filozofow i muzykow m.in. Kanta, Dostojewskiego, Emersona czy Poe. Tak o Swededborgu pisal D.T.Suzuki ” For you Westerners, it is Swedenborg who is your Buddha, it is he who should be read and followed”… teraz Jarmusch, wiec OK.
PS
Wszystkim fanom Jacka White´a polecam jego europejskie koncerty juz chyba z koncem maja br a takze…..(!) jego support First Aid Kit , czyli siostry Joanna i Klara Söderberg.
http://www.youtube.com/watch?v=0D3oBTPmJpM
@smallsatori O Tak! Koncert na Unsoundzie był wyśmienity, bajeczny! Konferansjerkę miał też bardzo przyjemną. Zresztą i po koncercie rozmawiało się z nim bardzo sympatycznie. Skromny i utalentowany chłopak.
van Wissem zagra też w przyszłym tygodniu w Warszawie. Szczegóły http://www.popupmusic.pl/koncert/296/jozef-van-wissem Wstęp najprawdopodobniej wolny. Absolutnie warto pójść