Pierwszy poważniejszy kryzys to ten moment, gdy wskutek przychodzących masowo maili pracy ciągle przybywa zamiast ubywać. Rzucacie okiem za okno. Gdyby dziś była niedziela na tym, dajmy na to, Żoliborzu, toby nie trzeba było tu siedzieć. Można by było iść … Czytaj dalej