Kaz Wawa

Disclaimery będą cztery. Po pierwsze, wiadomo, że najczęściej się tu nad polskim rapem pastwię – często, w opinii koleżanek i kolegów, przesadnie. Po drugie, zebrałem już upomnienie środowiskowe, którego już nie będę linkował, ale zawsze w takiej sytuacji przypominam, bo wydających je kolegów szanuję. Po trzecie, wiadomo, że hip-hop nie jest w centrum mojego świata – zresztą mogę polecić blog Marcina Flinta, jest po sąsiedzku, nie trzeba się nawet zbytnio oddalać. Po czwarte i ostatnie, nawet gdyby założyć, że mam coś do dodania w temacie, metryka ciąży: pierwszy rapowy Kaz, jakiego pamiętam, to Maxi Kaz. I nie byłem już wtedy od dawna dzieciakiem, chociaż słuchałem niejeden raz. Z Kazem Bałagane się pewnie czytelnikom nie kojarzę, choć głośno o nim w Warszawie. Ale cóż poradzić, że nagrał ciekawy materiał o tym mieście. 

Miasto to zawsze dobry temat łączący różne sfery. Słuchanie B&B Warsaw – zestawu spiętego klamrą warszawskiej geografii, co nie jest pomysłem zupełnie nowym, ale zrealizowanym tu dość konsekwentnie – to dla mnie doświadczenie porównywalne z podsłuchiwaniem miasta we wszystkich jego aspektach: tych mniej i bardziej lubianych. Miasto dziś gada trochę mniej, częściej milczy, wysyłając wiadomości i przewijając relacje na smartfonach, taka płyta jest więc dość rozsądnym zamiennikiem sytuacji, które zdarzały się częściej kronikarzom pionierskich lat polskiego rapu, bohaterom bardzo przydatnej i kompetentnie napisanej książki Filipa Kalinowskiego Niechciani, nielubiani. Dziś stołeczny raper pisze zasadniczo kolejny rozdział tej historii, którą dziennikarz Newonce przeprowadził w książce przez całe lata 90. Od wątków historycznych związanych z mieszkaniem w bloku pośrodku żydowskiego Getta, przez obsikane klatki, nocną pracę, która pcha bohatera z jednego brzegu Wisły na drugi, stare miasto, które wygląda jak nowe, plac Zbawiciela z przemocą domową jak w filmie Krauzego, aż po Dworzec Centralny. 

Jest w tym sporo gawędziarstwa na żwawych, tanecznych beatach i dużo różnorodności. Kaz Bałagane ma do opowiedzenia coś więcej niż tylko własną historię, nie zapętla się, często też błyszczy słuchem i spostrzegawczością na poziomie Sokoła, choć styl inny. Typ zajebany jak rower z komunii – rapuje w Nad Wisełką, a w Numerze o spodenkach krótkich (jeden z lepszych na płycie) opisuje mimochodem: Ten chodnik widział już sporo, to jest rzyg, czy był tu Pollock? Znane już z singla Jak żyć w WWA to niezły obrazek z rachunkiem aspiracji stołecznej klasy średniej, coś na styku małego realizmu i satyry. Cichym hitem jest dla mnie Cukier – trochę o tanich pochlebstwach, ale z wkręcającym opisem dłodyczy: Więcej słodyczy ja zjadłem od Wedla /  Niż motorheadzi pierdolnęli ścierwa / Coś tam mi gada, że zamów pudełka / Właśnie bajeczny skończony w trzech kęsach.  Oczywiście częściej pcha Kaza w rejony relacji narkotykowych lub seksualnych niż kulinarnych, bywa wulgarnie, ale czy przekracza to poziom dialogów z modnej Sukcesji, gdzie groźba gwałtu strap-onem pojawia się w pogrążonym w żałobie korporacyjnym salonie? Poza tym te dwie kulturalne sfery łączy fakt, że i jedna, i druga mnie ciekawi, bo dotyczą sposobu bycia i przeżyć innych niż te, które prowadzę i mam. Wiem, że tożsamościowy odbiór jest ważny, ale ogląda się i czyta, a w tym wypadku także słucha, często z ciekawości, a nie z potrzeby identyfikacji z bohaterem. Dlatego na B&B Warsaw stosunkowo mało mi przeszkadza fakt, że jest nierówne – a znajdziemy tu trochę słabszych utworów, szczególnie na początku (Dzwon). Kaz bywa bardzo nierówny, ale za to jak jest dobry, to od razu najlepszy. 

KAZ BAŁAGANE B&B Warsaw, Narkopop 2023