Sen na Jawie

Nie ma szczepionki na COVID-19 oddanej do wolnej dystrybucji, jest za to płyta, którą na równych prawach opublikowało ponad 40 wydawnictw z całego świata. W tym głównie małe, undergroundowe oficyny spoza obszaru zachodniego. Puścił ją w obieg indonezyjski duet Senyawa – Wukir Suryadi i Rully Shabara – i nie jest to jakiś akademicki eksperyment, tylko celnie mierzony, konkretny i dobrze zrealizowany pomysł na przebicie się do szerszej świadomości już istotnych artystów z Dalekiego Wschodu. Yogyakarta na indonezyjskiej Jawie nie jest szczególnie uprzywilejowanym miejscem muzycznego startu, ale temu duetowi udało się już samą muzyką zdobyć niemały rozgłos, a dzisiejszy ruch wygląda logicznie: album opowiadający o przetrwaniu w postapokaliptycznym świecie sam jest idealnie dostosowany formą – kompletna decentralizacja tego wydania rzeczywiście może mu pomóc przetrwać w najróżniejszych zakątkach globu. 

Senyawę z jej wyjątkowymi koncertami – minimalistycznymi, choć gęsto tkanymi brzmieniowo i nieprzypominającymi niczego innego – znamy już w Polsce nie najgorzej. Parokrotnie można było ich zobaczyć w Polsce – m.in. na Unsoundzie i minifestiwalu Radio Azja. Mamy więc i skalę porównawczą. Muzycznie materiał z Alkisah, choć momentami oczywiście hałaśliwy, ekstatyczny, przynoszący niegitarowe (Suryadi wykorzystuje konstruowane przez siebie instrumenty) elementy noise’u i metalu, wydaje się zarazem od pierwszych taktów bardziej refleksyjny i teatralny niż poprzedni Sujud. Spójnie zaprojektowany jest jako jedna opowieść, jak zwykle w wypadku Indonezyjczyków łączącą tradycję z nowoczesnością, osnutą  wokół dwuczęściowej kompozycji tytułowej. I ma ostatecznie nieco inny kształt w każdym wydaniu – różnice dotyczą dodatków, remiksów, nośników (kasety, winyle itd.), ewentualnych pomysłów edytorskich, wśród których znajdziemy także np. składniki kulinarne indonezyjskiej kuchni. Wprawdzie nie ma wersji polskiej albumu, to jednak u nas (na łamach „Glissanda”, dostępnego także w wersji angielskiej) ukazał się pewnie jeden z najbardziej kompleksowych opisów całego przedsięwzięcia w tekście Marianny Lis. A popularyzujący od lat muzykę Dalekiego Wschodu Krzysztof Dziuba poświęcił temu pomysłowi znaczną część niedawnej audycji w radiowej Dwójce

Pomysł na Alkisah nie jest zupełnie nowy. Były już płyty publikowane na otwartych licencjach, choćby opisywany tu przed trzema laty Polygondwanaland Australijczyków King Gizzard & The Lizard Wizard. Lecz ten dzisiejszy w ciekawszy sposób wciąga do wspólnego działania nie tylko wydawców, ale też lokalnych artystów odpowiadających za zmieniającą się stronę wizualną albumu, dając im też poczucie współdziałania na równych zasadach w bardziej zdecentralizowanym świecie. Zwraca też uwagę – co niebagatelne – na marginalizowane niezależne wytwórnie spoza obszaru zachodniego. W warunkach ostatnich tygodni sama ta historia i wielomiesięczny, zakończony sukcesem proces przygotowań Alkisah z miejsca robi z tego indonezyjskiego albumu najważniejsze, co się na rynku wydawniczym wydarzyło – i w tym sensie jest to ten moment, gdy idealistyczny sen zamienia się w jawę.    

SENYAWA Alkisah, Dekorder, Phantom Limb, Communion (i 41 innych wydawców) 2021, 7-8/10