Ewangelia według św. Kanyego

Tym razem – być może z pomocą Bożą – udało się Kanyemu Westowi dostarczyć obiecaną płytę na czas, zgodnie z zapowiedzią. W pierwszy dzień Świąt pojawił się w sieci album zatytułowany stosownie Jesus Is Born, a West dołączył do licznych twórców nowej ewangelii, obok abp. Marka Jędraszewskiego (z jego antyekologizmem), tyle że jednak w postaci chyba znacząco mniej szkodliwej, brzmiącej mniej fałszywie i bardziej przystającej do standardów show biznesu. Wypada nawet uwierzyć w moc tej duchowej przemiany Westa, skoro jego pierwszy album z muzyką stricte religijną (poprzedzający ten album Jesus Is King był w tym znaczeniu rodzajem zapowiedzi, formy przejściowej), okazuje się od razu dłuższy niż dwie poprzednie płyty tego artysty razem wzięte. W dodatku jest to pierwsza w jego dyskografii płyta, w której chowa się za nazwą stworzonego przez siebie Sunday Service Choir, grupy sformowanej niemal rok temu z myślą o cyklicznych, niedzielnych występach. Ale jest najważniejszym członkiem tej grupy – obok chóru The Sample, który śpiewa tu z krystaliczną czystością i siłą dwudziestu Beyonce.       

Ponieważ rzecz jest naprawdę długa, a muzyka gospel ma swoją dość monotonną na dalszą metę konwencję, podpowiem od razu kilka potencjalnych punktów startowych. Najwspanialszy utwór na płycie to Rain – piosenka neosoulowego tria SWV, pod którą podpisał się m.in. Jaco Pastorius, tu w wersji chóralnej, całkiem zgrabnej i nietracącej wiele z ducha oryginału. Duże wrażenie dynamiką tego chóralnego śpiewania robi też od razu startowe Count Your Blessings, zdecydowanie warto posłuchać rozbudowanego Follow Me – Faith oraz kilku utworów z albumu The Life Of Pablo w zupełnie nowych wersjach, spośród których wyróżnia się Father Stretch, no i wreszcie ogniste, utrzymane w bluesowym duchu Satan, We’re Gonna Tear Your Kingdom Down pod koniec płyty. Jakkolwiek jednak ciekawych fragmentów – w tym takich, które rozsadzają konwencję, jak ten syntezatorowy fragment w Follow Me… – jest tu niemało, trudno się słucha całego albumu ze świdrująco przenikliwymi wokalizami przez 84 minuty. Tak jak trudno by było jeść specyficzne wigilijne potrawy przez całe trzy świąteczne dni. Nie należy też zapominać, że to piosenka religijna – od pierwszych alleluja, aż po ostatnie amen, długo skądinąd przeciągane w Total Praise (coś jak Final Death na płytach metalowych, tylko dokładnie odwrotnie). I że jednym zawartość liryczna albumu przypasuje idealnie, szczególnie w tym świątecznym okresie. A innych pozostawi w kompletnej niewrażliwości.  

Jest na albumie chóru Westa energia i nadzieja, jest też współczesna produkcja, bo wprawdzie jak na płyty hiphopowe czy R&B Jesus Is Born zostało zmiksowane delikatnie i całkiem „luźno”, to jednak w porównaniu ze starymi nagraniami gospel jest albumem bardzo krzykliwym i być może jednak trochę przesadzonym. A jest z czym go porównywać. Bo oczywiście nie tylko nie jest West pierwszym amerykańskim artystą, który z chórami gospel stale współpracował, to jeszcze nawet dziś ma w obrębie tej stylistyki pewną konkurencję. W 2019 r. ukazało się też gospelowe Testimony niegdysiejszej diwy disco Glorii Gaynor, a przede wszystkim wytwórnia Luaka Bop wypuściła na rynek część drugą kompilacji World Spirituality Classics, na której znakomicie słychać naturalny trans muzyki ze złotej ery gospel – czyli między II wojną światową a końcem lat 60. – ale też jej, równie naturalne, powinowactwo z rodzącym się R&B i soulem. Ogólnodostępnych archiwaliów jest więcej – przebierać można choćby w ofercie rewelacyjnego labelu Numero Group. Jeśli West przyczyni się do choćby krótkotrwałego renesansu tych staroci, to może sobie wpisać bożonarodzeniowy dobry uczynek. 

W sumie rzecz naprawdę wygląda na spontaniczny i płynący prosto z duszy pomysł. I wprawdzie rymuje się trochę z manią wielkości Kanyego Westa, ale tylko na takiej zasadzie, na jakie działa znany dowcip o tym, jak udowodnić, że Jezus był czarnoskóry: ciągle zwracał się do innych per bracie, interesował się gospel* i sądy wydawały w jego sprawie niesprawiedliwe wyroki. 

W styczniu koncert Sunday Service Choir ozdobi wielki zjazd chrześcijańskiej młodzieży Strength to Stand Conference w Tennessee – zwolniło się bowiem okienko w programie tej wielkiej imprezy po tym, jak chrześcijański showman John Crist został oskarżony o wykorzystywanie młodych kobiet. Nie chciałem już tej dzisiejszej notki zamykać jakąś zjadliwą klamrą, ale różne współczesne opowieści z życia chrześcijan zmierzają ostatnio często do podobnej puenty.

SUNDAY SERVICE Jesus Is Born, INC 2019, 6/10 

*ang. gospel – ewangelia