Ryszard rwie serce

Do zmowy niemieckich mediów niedługo trzeba będzie dodać zmowę serwisów skandynawskich. Inaczej nie wytłumaczę fenomenu piosenki Kocham lato, która na antenach Polskiego Radia rozbrzmiewała już wielokrotnie, a mimo to na Spotify nie przebiła jeszcze bariery tysiąca odtworzeń. Tymczasem jej bohater to satyryk uhonorowany w tym roku brązowym medalem „Zasłużony dla Kultury Gloria Artis” przez ministra Glińskiego, współtwórca programu Studio Yayo. I autor wielu wiekopomnych satyrycznych tweetów w rodzaju:

Większość kolegów odradzała mi zajmowanie się tą płytą, sądząc pewnie, że moje kompetencje będą niewystarczające do tego, by oceniać tak wybitną postać narodowej kultury. Ale wierzę w to, że szerokie horyzonty intelektualne i poczucie humoru autora piosenki Pakuj się, Bronek zapewniają mu odpowiedni dystans. I jako że płyta jest za pieniądze publiczne wydana i za publiczne pieniądze promowana na antenie radiowej, postanowiłem dać jej szansę. Przesłuchałem i stwierdzam, co następuje:

1. Z tekstów najmocniej utkwiła mi w pamięci nota PR: Opracowanie materiału przez twórców młodszego pokolenia sprawiło, że piosenki są w formacie obowiązującym obecnie w rozgłośniach radiowych. Dodajmy, że jest to format wypracowany mniej więcej w połowie lat 90. Stęskniony za Elektrycznymi Gitarami, ale raczej bez prądu i bardzo serio. Ryszard Makowski postanowił się tu pozbawić swoich dwóch największych atutów, czyli (1) bezbłędnego dowcipu i (2) niezależnej myśli politycznej.

2. Cieszę się, że Paweł Kukiz – zrównoważony profesjonalista w każdym calu, a przy tym wielki dżentelmen i mądry satyryk – dostał na Polifonii 2/10 i że zostawiłem przy tytule tamtej notki znak zapytania, pozostawiając przestrzeń do dalszej dyskusji. Tym bardziej, że podejście Makowskiego do disco polo (Lubi to) jednak wydaje mi się odrobinę mniej udane.

3. Weszła żona (zaniepokojona) i zapytała: Czego ty słuchasz? Taka sytuacja zmusza człowieka do budowania szybkich definicji, więc palnąłem: Ten nieśmieszny z kabaretu OT.TO. Na to żona, pozbawiając mnie złudzeń i wybijając z ironii: Ktoś taką płytę kupi w ogóle? I tak sobie pomyślałem, że byłoby to nawet zabawne, gdyby ktoś kupił. A najbardziej zabawne byłoby, gdyby bracia Karnowscy, mocno zaangażowani w promocję dzieła, wykupili cały nakład na prezenty gwiazdkowe dla młodszych Karnowskich i Karnowskich seniorów, dla przyjaciół Karnowskich i senatora Biereckiego (choć jego akurat stać na to, żeby samemu kupić), a na koniec zostawili po prezencie dla siebie wzajemnie – od brata dla brata.

4. A propos Karnowskich: tak, teraz już dobrze wiem, po co im naprawdę to Radio Zet.

5. A propos żony: musiałem ją w to zdradziecko wciągnąć jako świadka. Inaczej nikt by mi nie uwierzył, że przesłuchałem.

6. A propos samej płyty: gdzie jest Auto-tune, kiedy jest naprawdę potrzebny?

7. Dosłuchałbym jeszcze parę szczegółów, bo od razu wszystko zapomniałem, ale boję się wracać.

8. Z plusów: dzięki tej płycie mam wreszcie długo oczekiwaną pierwszą jedynkę na Polifonii.

9. Gwiazdka przyszła wcześniej. Ale Mikołaj przyniósł rózgę.

10. Ostatecznej puenty nie będzie, bo sami widzicie, że wszystko zmierza ku jednej. A dziś dzień bez przekleństw.

RYSZARD MAKOWSKI Ryszard Makowski, Polskie Radio 2018, 1/10

[EDIT]

PS Ciąg dalszy nastąpił, jak się można było spodziewać, dostałem po głowie „tandetnym lewackim hejtem”, deser już tylko dla koneserów: