Asfalt sięgnął ideału

Chcecie success story po polsku? I jeszcze pewnie taką, która przeżyła dłużej niż parę sezonów? A może jeszcze taką, o której wszyscy na początku mówili: nie, to się nie sprzeda, to jakiś off, by na koniec uznać, że zasadniczo to już jednak środek drogi? To bardzo proszę. Nieźle pamiętam, jaka atmosfera wokół hiphopowego biznesu była dwadzieścia lat temu – planowanie czegokolwiek z paroletnim wyprzedzeniem było absurdem, a standardy przedsiębiorczości opłakane. Tytus był na początku jednoosobową firmą, trzymał się w cieniu, startował ostrożnie. Gdy opowiadał mi do jednego z tekstów o rapowym biznesie, w ogóle nie chciał się afiszować ze swoją obecnością w artykule. Ale przez pierwsze pięć lat istnienia wytwórni dobrał z tą charakterystyczną dla siebie ostrożnością grono artystów, z którymi można było budować coś długoterminowo: Fisz/Emade, Łona i Webber, O.S.T.R. Na solidnych podstawach, z nogami na ziemi, czyli – w warunkach miejskich – na asfalcie. I tak – setki tysięcy egzemplarzy płyt, garść różnych nagród i blisko milion subskrypcji na YouTube później – jego Asfalt Records, świętująca właśnie 20-lecie, jest właśnie tą historią sukcesu.

Najkrócej można by było historię Asfaltu opowiedzieć historią warszawskiego metra. Zaczyna się od Bla Bla Bla Fisza, w którym podmiot liryczny wsiada do wagonu i nasłuchuje, o czym ci ludzie ze sobą rozmawiają. Metro dojeżdża wtedy z jego Kabat do Centrum, właśnie otworzyli nową stację. Można też dojechać na stację Politechnika, tuż obok aktualnej siedziby „Machiny” na Śniadeckich, gdzie drukujemy jedne z pierwszych tekstów o braciach Waglewskich. A kończy się na stacji Młociny, dokąd jedzie 15 lat później Taco Hemingway na urodziny (Jarzyny) w Następnej stacji. Linia się wydłuża, Warszawa ożywa, bohaterowie zmieniają, nakłady rosną, a obecność Asfaltu – który w międzyczasie staje się ważnym dystrybutorem i otwiera sklep w internecie, a potem w realu – staje się coraz trudniejsza do przeoczenia. Napisałem „kończy się”? Nic z tych rzeczy, w rozmowie z Jackiem Balińskim (To nie jest hip-hop. Rozmowy) Tytus wyraża nadzieję, że przed nimi kolejnych dwadzieścia lat: Wierzę, że największe sukcesy Asfaltu dopiero nadejdą.

Można oczywiście tę historię próbować opowiedzieć muzyką – czego próbą jest w pewnym sensie kompilacja, a właściwie mixtape DJ-a Haema zatytułowany po prostu Asfalt 20. Mamy tu z jednej strony zgrabnie zmiksowany przegląd asfaltowego oldschoolu i nuschoolu, a także wyraźny sygnał, że nie da się historii Asfaltu opowiedzieć bez wypadu na łódzkie Bałuty. Bo to O.S.T.R. został – nieoczekiwanie, biorąc pod uwagę skromne początki – osią dla rosnącej firmy. Z drugiej strony mamy tu teksty, które najwyraźniej mają nam podsunąć drugie dno, background tej success story. Polska. Nowa moda, gówno sezonowe, wtórność / Trudniej w burdelu o dziwkę, niż o umowę z wytwórnią – relacjonuje O.S.T.R. warunki startowe w show biznesie w utworze Garri Kasparov. A Meek, Oh Why? – jeden z młodszych nabytków Asfaltu, notabene najświeższa premiera – kreśli sytuację, w której mogliby się odnaleźć ci wszyscy, którzy na sukces Asfaltu pracowali od początku albo od początku się mu przysłuchiwali: I nagle ranek przywitał mnie znienacka / Lekko zdziwiony obudziłem się w ciele czterdziestolatka. Bo jest to opowieść o czasach, wydobywająca różnice, ale i podobieństwa – w specjalnej, niepublikowanej dotąd wersji utworu SumieNIE spotykają się Otsochodzi, Ras, O.S.T.R. i Taco. Wiadomo: Jeden track – trzy pokolenia Asfaltu. W całym programie albumu – także reszta największych gwiazd wytwórni.

Można wreszcie tę historię opowiedzieć zmiennością stylów. Asfalt przez chwilę miał wizerunek wytwórni hh dla wrażliwców i inteligentów, ale okazał się labelem wielonurtowym. Szukającym nowego stylu rapu, wyjścia w jazz, wykorzystującym funk i disco, wchodzącym w opowieść o ulicy, a z drugiej strony – w narrację satyryczno-literacką, a wreszcie odnajdującym się w nowym obliczu komercyjnego, imprezowego hip-hopu (skądinąd – klimat do imprezowania jest coraz lepszy, a oficjalne wydarzenie 20-latki będzie, w Warszawie, 15 grudnia w klubie Progresja). Z punktu widzenia tego ostatniego i dużych sukcesów wykonawców trafiających do młodej publiczności – takich jak Otsochodzi, Adi Nowak czy Taco – wydaje się, że te 20 lat nie tylko minęło nadzwyczaj szybko, ale być może nie jest nawet jakimś odczuwalnym balastem. Chciałoby się w tym miejscu życzyć Asfaltowi, żeby nasze dzieci rozpoznawały tę markę równie dobrze co my. Ale wygląda na to, że te życzenia są trochę bez sensu w momencie, gdy znane mi dorastające dzieci ludzi z mojego pokolenia znają katalog lepiej niż my.

RÓŻNI WYKONAWCY / DJ HAEM Asfalt 20, Asfalt Records