Święty

Urodził się biedny, umarł bogaty i nie zaszkodził nikomu po drodze – powiedział Duke Ellington. Równo 40 lat temu zmarł bohater tych słów, czyli Louis Armstrong. Jedna z pierwszych wielkich gwiazd muzyki rozrywkowej, bawił ludzi dziesiątki lat, choć uchwycony w jednym z ostatnich momentów swojego życia, przed koncertem w Las Vegas, nie wyglądał na tę branżę. Puśćcie sobie, co tam chcecie, w tle – ciekawe jest to, że „What a Wonderful World” pasuje tak samo dobrze jak „When the Saints Go Marching In”, a „We Have All the Time in the World” też nie najgorzej. Twórca linkowanego wyżej zdjęcia, Eddie Adams, też już nie żyje od siedmiu lat. Mój kolega od Stopklatki Kuba Dąbrowski opowiedziałby na pewno tę historię lepiej, ale ja mogę za to zamieścić link.