Muzyka jako pogarszacz nastroju

Mark Kozelek jest idealnym soundtrackiem na jesień. A 1 września świetnie się nadaje w tym roku na progową datę (jest zimno i pada na to miejsce w środku Europy). Niezbyt wydumany projekt Kozelka Sun Kil Moon (w składzie: jego głos i jego gitara akustyczna z ciepłym brzmieniem nylonowych strun) ma parę znakomitych i jednakowo smutnych płyt na koncie. „Admiral Fell Promises” mimo wspaniałego „Ålesund” i nie gorszego „Half Moon Bay” nie jest najlepszą z nich. Pozostaję z szacunkiem dla błyskawicznie rozpoznawalnego stylu Kozelka, ale po paru tygodniach z tą płytą mam dość.

Może to wszystko dlatego, że posłuchałem dziś (!) Sun Kil Moon na początek dnia. I natychmiast poczułem się gorzej.

SUN KIL MOON „Admiral Fell Promises”
Caldo Verde 2010
6/10
Trzeba posłuchać
: „Ålesund”, a szczególnie „Half Moon Bay”.