Deprywacja sensoryczna w weekend

Ręka do góry, kto pamięta „Odmienne stany świadomości” Kena Russella ze sceną, w której młody naukowiec Eddie Jessup w ramach doświadczeń z deprywacją sensoryczną zamyka się w wypełnionej wodą kapsule? Film może trochę się zestarzał, ale temat ciągle interesujący – w jaki sposób odciąć się całkiem od bodźców zewnętrznych i jaki rodzaj wrażeń wywoła taki stan? Dobra, jeśli nie pamiętacie Jessupa, to na pewno chociaż doktora House’a z piątego sezonu, gdy (uwaga na spoiler!) próbuje zajrzeć w głąb własnej pamięci i dowiedzieć się, kto jeszcze jechał wraz z nim roztrzaskanym w wypadku autobusem. Tam też mamy komorę deprywacyjną – ciekaw jestem skądinąd, czy w Ameryce jest to-to na zwykłym wyposażeniu szpitalnym. Może ktoś wie?

Piszę o tym dlatego, że płyty Rafaela Antona Irisarriego działającego najczęściej pod szyldem The Sight Below dają – jak się domyślam – jakąś namiastkę doświadczenia deprywacji sensorycznej. Opisywanie ich jako „ambient”, czyli muzykę pasywną*, nie jest moim zdaniem najwłaściwsze – w pewnym sensie to, co robi The Sight Below, jest właśnie aktywne. Wyobraźmy sobie człowieka zamkniętego w metalowej komorze i skupiającego się na dźwiękach pracy własnego organizmu (tych nie można wyłączyć – m.in. dlatego nie ma czegoś takiego jak bezwzględna cisza), który słyszy dobiegające z zewnątrz kabiny dźwięki imprezy. Z drugiej strony – pomyślmy o muzyce, która w sposób idealny wybija nas z rytmu codzienności – obcowanie z tym albumem odbieranym na słuchawkach w tłumie na ruchliwej ulicy miasta to doświadczenie, w którym przestajemy w tym wszystkim uczestniczyć, stajemy się obserwatorem zjawisk dookoła. Coś podobnego jak z płytami Gas, po trosze może się to też kojarzyć z niektórymi nagraniami Williama Basinskiego. Te podobieństwa to zresztą jedyne utrapienie związane z tą drugą w dyskografii The Sight Below dużą płytą. Pierwsza („Glider”) oparta była w większości o przetwarzane, lecz wciąż jeszcze identyfikowalne dźwięki gitary – miała więc swój wyjątkowy charakter (inni powiedzą, że brzmieniowo była po prostu bliżej Fennesza). Na nowym albumie te elementy zniknęły.

Warto zwrócić uwagę – gdzieś pomiędzy coverem Joy Division („New Dawn Fades”) a długim „Stagger” – na kapitalne nagranie dostępne tylko w wersji cyfrowej albumu (a tę można kupić na przykład tutaj) – „Splénétique”. Jedno jest pewne: z tym albumem długi weekend wyda wam się jeszcze dłuższy.

THE SIGHT BELOW „If It Falls Apart”
Ghostly
7/10
Trzeba posłuchać:
„Burn Me Out From the Inside”, „Splénétique” oraz „New Down Fades” – cover nagrania Joy Division (patrz poniżej)

* Ambient w czystszej postaci Irisarri tworzy na płytach wydawanych pod własnym nazwiskiem – ostatnia z nich, „Reverie”, ukazała się również w tym roku – w kwietniu.

Więcej na temat samego zjawiska deprywacji sensorycznej w webzinie „Neurobot”, którego treści ciągle jeszcze (szczęśliwie) można znaleźć w wieci.