Pępek świata w Lublinie

Zamówienia publiczne w muzyce chwilowo coraz słabiej działają. Utwory na jubileusze miast czy wydarzeń historycznych to zwykle po prostu forma inwestycji pieniędzy, które trzeba wydać. Zbieranie nagrań według patriotycznego lub geograficznego klucza to najczęściej zawracanie głowy. Ale za to jak miło się przekonać, że wszystkie te trzy zdania mogą być błędne – jednocześnie. A to właśnie pokazuje Pępek świata, zbiór utworów przygotowanych na 700-lecie Lublina. Niemożliwe się tu udało.

Od razu powiem, co tu działa: do dość ambitnie mierzonej muzyki dodano zręcznie kontekst – osobne, przedziwne, ciekawe i niesamowite opowieści z historiami konkretnych lublinian w tle. Te opowieści (zebrane z różnych archiwów, opracowane przez Dominikę Majuk i Bartosza Wójcika) dodają muzyce życia, to, co w niej najbardziej złożone, pozwalają osadzić w wyobraźni. Nadają eksperymentalnym brzmieniom ludzki wymiar, ułatwiają uchwycenie w tym emocji. Dlatego należy słuchać, czytając jednocześnie krótkie teksty w książeczce – w formacie cyfrowym (za darmo tutaj) lub fizycznym (ładny projekt Ludomira Franczaka). Połączenie jednego z drugim daje wprawdzie nie pocztówkę ani nie hit radiowy (Lublin często kojarzył się w polskiej muzyce popowo: Bajm, Budka Suflera, no i wiadomo: W kinie w Lublinie), ale za to układa się w dzieje miasta niezwykłego.

Zaczyna się ta antologia od intensywnej pieśni Antoniny Nowackiej (WIDT, kIRK) przypominającej muzycznie portret kolejnej kobiecej bohaterki (piszę „kolejnej”, bo to niejako ciąg dalszy korepetycji z herstorii), działaczki patriotycznej i uczestniczki powstania styczniowego Henryki Pustowójtówny, której – gdy wywoziły ją z Lublina carskie wojska – mieszkańcy rzucali kwiaty na jej powóz. Dalej jest Krzysztof Topolski opowiadającym transowym, perkusyjnym utworem Widzący – prosty pomysł dobrze zrealizowany – o odczytującym przyszłość lubelskim Żydzie Jakubie Icchaku Horowicu. Trio Mateusz Bąkała/Sebastian Mac/Sabah Al Ani podejmuje się równie trudnego zadania opowiedzenia o głośnym cudzie z 1949, kiedy to na obrazie Matki Boskiej dostrzeżono tytułowe krwawe łzy. W kontraście do utworu Topolskiego mamy tu jednak ekspresyjną, sonorystyczną improwizację.

Bardzo mocny utwór – jak na muzykę świetnie czującego ilustracyjność Patryka Zakrockiego, która co jakiś czas w różnych formach do nas trafia – towarzyszy opowieści o tornadzie, które przeszło przez Lubelszczyznę na początku lat 30. XX wieku. Agresywna elektroniczna pętla i gęstniejąca partia smyczkowa opowiadają tu historię dorożkarza porażonego prądem z zerwanych przewodów elektrycznych. Kamil Szuszkiewicz napisał z kolei nieco odrealniony, choć zarazem poruszający tren na śmierć poety – jego utwór towarzyszy opowieści o bombardowaniu Lublina, w którym – na samym początku wojny, we wrześniu 1939 roku – zginął Józef Czechowicz, jako przypadkowy klient zakładu fryzjerskiego. A także mniej już zapamiętana pracownica zakładu. Szuszkiewicz niczym w swoich słuchowiskowych pracach operuje rozbudowanym drugim planem dźwiękowym, jego styl gry na trąbce też jest błyskawicznie rozpoznawalny.

Esencję tej antologii przynosi Emiter w Mazaczach – mrocznej i tajemniczej historii o ludziach celowo roznoszących epidemię dżumy w XVIII-wiecznym Lublinie (oskarżonym – lokalnym grabarzom – zarzucano, że smarowali klamki domów maścią spreparowaną z wnętrzności trupów). Marcin Dymiter – który jako masteringowiec odpowiada też za finalne brzmienie całości – operuje tu w wyjątkowo ciemnych rejonach, kreśląc obrazek polskiego polowania na czarownice, jakże współczesnego szukania winnych tragedii, a może jednak relację z procesu słusznie oskarżonych zbrodniarzy z czasów tak odległych, że aż odpływających w świat fantazji. Kto wie?

Dalej mamy jeszcze Macieja Połynko – muzyka, ale i twórcę instrumentów oraz artystę teatralnego – w impresyjnej opowieści dźwiękowej o pracowniku ratusza miejskiego, który uratował resztę urzędników i petentów Magistratu przed bombą. A na koniec powraca gitarzysta Sebastian Mac w być może najbardziej spektakularnej, „dużej” dźwiękowo, opartej na glitchach i mocnych, intensywnych brzmieniach syntetycznych ilustracji historii o XVI-wiecznym pożarze Lublina, który rozpoczął się od smażenia placków na oleju. To również fragment, który chyba w największym stopniu próbuje dźwiękowo odtworzyć historię rozpoczynającą się banalnie, ale zmierzającą ku temu, by średniowieczne miasto przekształcić w renesansowe.

Dobrze, że pojawiła się ta płyta. Miło, że są inne (choćby Dźwiękowa historia Łodzi, którą muzycznie opowiada Suavas Lewy ze swoim zespołem – też warto zwrócić uwagę). Potrzebne nam są takie historie pokazujące proste początki wielkich wydarzeń, prawdziwych ludzi, z których okoliczności robią wielkich bohaterów i inne sytuacje działające na wyobraźnię i tożsamość, a zarazem nieprzydatne politycznie. Muzyczna formuła pomaga je tylko utrzymać w tej bezpiecznej sferze niedopowiedzenia.

RÓŻNI WYKONAWCY Pępek świata/Navel of the World
, Fundacja Kaisera Söze 2017, 7-8/10