Wynik działania Eda Sheerana

To będzie krótkie rozszyfrowanie, choć bohater może się wydać nieco dziwny na Polifonii. Ale (1) powszechnie wiadomo, że Ed Sheeran jest artystą popularnym, (2) sprzedaje się tak dobrze, że w ramach promocji płyty założyli mu nawet specjalny pop-up store w Warszawie, (3) słuchają go dzieciaki, a sam mam dzieci. A poza tym zabawnie było obserwować, jak z zupełnie niczego robi hit na jakieś ciężkie miliony wyświetleń na smartfonach młodszej młodzieży: Złamałem nogę, gdy miałem sześć lat / Gonili mnie kumple brata i brat. Co go w tekście doprowadza do (tłumaczenie coraz bardziej wolne) refrenu: A teraz pruję 140 przez jakąś wąską drogę / Śpiewam z Eltonem Johnem, zapomnieć cię nie mogę. Zapewniam, że w oryginale nie jest to dużo bardziej zniuansowane, chociaż Sheerana uważa się w dzisiejszym popie za dość wyjątkowy talent. Ma już 26 lat (stąd pewnie to pierwsze uderzenie nostalgii), zgrywa starucha i jest idealnym bohaterem dla 13-letnich dziewcząt: Jesteśmy dzieciakami, a już tak zakochani / Zmagamy się z przeszkodami / Ale wiem, że wygramy (Perfect). Prawdę mówiąc, im dłużej słucham tej płyty, tym więcej odnajduję na niej tak zabawnych momentów: Grała na skrzypkach w zespole irlandzkim / Ale na koniec serce skradł jej Anglik (Galway Girl) – to z przymiarką do rapu i irlandzkim motywem skrzypcowym.

Znalazłem więc sposób, by słuchać Sheerana. Naturalnego wokalnego talentu z darem do pisania chwytliwych piosenek, rekordzisty list przebojów itd. Dlaczego? Bo na szczęście jest przy tym wszystkim ogromnie zabawnym w swej nieporadności autorem tekstów, co czyni z niego postać tragikomiczną, a do takich mam słabość. No więc słucham, gdy wtem… posłuchajcie tego (to prawda – utwór New Man, ten z wokalem prawie z okolic raggamuffin i skreczami na końcu) opisu gościa, który mu odebrał narzeczoną: Brwi po depilacji, odbyt wybielony / W domu komplet płyt Ministry kupionych / Plemienne tatuaże, choć nie kuma nic wcale / Ale cię uszczęśliwił, więc nie będę się żalił. Ileż tu wątków! Z jednej strony pytacie, czego to ta młodzież dziś nie robi. I zastanawiacie się, czy czasem nie chodziło o płyty Ministry of Sounds. I ile nowych reklam pokaże wam Google po przetłumaczeniu tej frazy. Z drugiej myślicie, że świat Sheerana bywa już może bardzo dorosły i skomplikowany, ale rysowany jest cały czas prostą kreską. Jeśli w tekście będzie o tym, że świeci słońce, to ktoś wam rękami zakreśli w powietrzu krąg, a jeśli bohater tekstu zje wołowinę, w aranżu zamuczy krowa. Nawet gdyby to miało zabrzmieć naiwnie. I paradoksalnie dzięki temu w całej tej dość natrętnie już podkręconej brzmieniowo (kompresja) superprodukcji na trzeciej płycie przetrwała choć odrobina naturalności.

Oczywiście nie piszę tego wszystkiego, żeby kogoś namawiać do słuchania Sheerana, ale tylko jako wstęp do rozszyfrowania tych symboli arytmetycznych działań z tytułów jego płyt, które zawsze intrygowały mnie znacznie bardziej niż muzyka (chociaż How Would You Feel i Supermarket Flowers na końcu to w sumie przyjemne ballady). Teraz już wiem wszystko: album + miał dodać Sheeranowi fanów, drugi, zatytułowany x miał ich pomnożyć, ale płyta ÷ może ich podzielić. Brakuje jeszcze czwartego z podstawowych działań. I choć oczywiście nie życzę młodemu Anglikowi niczego złego, to w ciągu siedmiu lat doszedł do takich wartości, że jest z czego odejmować.

ED SHEERAN ÷, Atlantic 2017, 3/10