Miejcie oko na Maroko

Tak, wiem, że to się robi nudne – dużo wpisów jednego dnia. Ale postaram się udowodnić, że aż tak dużo się dzieje. Off Festival, którego informacje dostaję w ramach patronackiej współpracy z pewnym wyprzedzeniem, ogłasza właśnie kolejnych wykonawców. Pierwszym jest William Basinski, który zaprezentuje swój hołd dla Davida Bowiego. I wszystko wskazuje na to, że nie będą to dźwięki szumu z niszczejących odrzutów z taśm ze studia zmarłego w tym roku artysty, tylko pełnoprawna kompozycja na jego cześć (no, może jakaś taśma się zaplątała): A Shadow in Time / For David Robert Jones. Dystansuję się trochę do Basinskiego między innymi dlatego, że dla mnie ważniejszą atrakcją są goście z Maroka, których odnalazł tam niegdyś kompozytor i pisarz z kręgu tzw. beat generation.

morocco

Wykorzystam moment, by wspomnieć o kompilacji Music of Morocco. From the Library of Congress. Recorder by Paul Bowles 1959 (Dust-to-Digital 2016, 9/10). Pięknie wydanego albumu – dla mnie to jedne z najlepiej wydanych pieniędzy w tym roku – nawet nie spróbuję w tej chwili recenzować, bo na czterech płytach mamy cały potężny wstęp do procesu poznawania przez Zachód kultury muzycznej północnej Afryki. W szczególności różnych transowych tradycji związanych z muzyką marokańską, które tak bardzo inspirowały później rockmanów (Brian Jones z The Rolling Stones) czy jazzmanów (Ornette Coleman). Piszę o niej ze względu na osobę Bowlesa – owszem, autora Pod osłoną nieba, ale też dzienników, które dokumentują ten wczesny moment obustronnej muzycznej fascynacji. Bo to jego nagrania terenowe realizowane w roku 1959 (mieszkał w Tangerze od końca lat 40.) za grant z fundacji Rockefellera pozwoliły mu nawiązać znajomości wśród miejscowych muzyków. I wprawdzie na tym czteropłytowym albumie nie znajdziemy nagrań Master Musicians of Jajouka, to jednak właśnie Paul Bowles był prawdopodobnie pierwszym przybyszem z Zachodu, który ich muzykę poznał, zafascynował się nią, a później poznawał z ówczesnym liderem formacji (El Hadj Abdesalam el Attar, ojciec Bachira Attara obecnie prowadzącego grupę) swoich artystycznych znajomych: Briona Gysina i Williama Burroughsa, który nazwał Marokańczyków „Grupą rock’n’rollową o 4000 lat tradycji”.

W tej chwili na świecie grają dwie grupy o podobnej nazwie (druga to Master Musicians of Joujouka), co świadczy o dużym zainteresowaniu Marokańczykami z jednej górskiej wioski. Jest popyt, to mamy większą podaż. W każdym razie – jeśli dobrze to oceniam z warszawskiej perspektywy – goście Off Festivalu (ci pod wodzą Bachira Attara) uważają się za pierwszych kontynuatorów tradycji zespołu, który kiedyś, niedługo przed swoją tragiczną śmiercią nagrywał Brian Jones dla Rolling Stones Records (1968 r.). Niby minęło już prawie pół wieku od tamtych nagrań, ale biorąc pod uwagę te 4000 lat tradycji – nieznaczący epizod. Biorąc pod uwagę 1050 lat historii Polski i kilka wieków Katowic, przyjadą tu trochę jak stary rockman z pokolenia Stonesów do świeżo otwartego klubu.

Program uzupełni polsko-australijskie trio Lottopisałem niedawno o tym, w jak znakomitej są formie – oraz grupa Księżyc. Aż trudno uwierzyć w to, że ta ostatnia jeszcze na katowickiej imprezie nie grała. Zespół Komety zagra utwory Partii. Oprócz tego pojawią się: perkusista-improwizator Adam Gołębiewski, grupa The Feral Trees, JAAA!, Żółte Kalendarze (recenzowaliśmy ich album w „Polityce”), Lauda (czyli Błażej Król i Iwona Król – tu więcej), a do tego Heroiny (Piotr Kurek) i bardzo ciekawa formacja Jesień. Więcej informacji o imprezie jak zwykle – na oficjalnej stronie. Mam nadzieję, że powyższa imponująca lista artystów zrekompensuje Czytelnikom Polifonii trudy czytania kolejnej notki tego samego dnia. Mnie na pewno zrekompensowała jego pisanie.