Rok 2015 w muzyce: 10 uwag końcowych

Dziś (jak zwykle pod koniec grudnia) najdłuższy i najbardziej gęsty wpis roku. Przeczytacie w nim o tym, co się w mojej opinii liczyło szczególnie jako muzyczne zjawisko w ciągu ostatnich 12 miesięcy, co mnie zaskoczyło, co zdenerwowało, jakie dobre i złe wiadomości przyniósł ten rok dla fanów winylu czy fizycznych nośników w ogóle. W jaki sposób gry wideo splotły się z muzyką, z jaką mocą wracał PRL, a wreszcie: jak często czytano wpisy na tym blogu i które najchętniej. A już tej nocy wielkie podsumowanie radiowe w HCH na antenie radiowej Trójki.

1. Oni docenili nas
Najpierw jednak my doceniliśmy siebie – nowej poszukującej i alternatywnej muzyki z Polski słucha się na koncertach, z kupowaniem płyt bywa różnie, ale we wszelkich podsumowaniach (polecam płyty roku według słuchaczy HCH dziś w nocy!) zaczynają rywalizować ze światowymi na równych prawach. No i przyszło dość szerokie uznanie dla polskiej sceny za granicą, w bardzo już poważnych sferach i poważnych zestawieniach. Trochę już o tym ostatnio pisałem, więc dziś tylko cytaty:
Większość coverów Coltrane’a zawodzi. Rogińskiemu udaje się oddać fizyczność jego muzyki – to Brian Morton w „The Wire” o płycie Raphaela Rogińskiego (sklasyfikowanej wysoko w podsumowaniu roku tego magazynu).
Kuba Ziołek ma niezwykłą rękę muzycznego mistrza, a »Zamknęły się oczy ziemi« to jego Kaplica Sykstyńska, szerokie stylistycznie i głębokie arcydzieło, którego każdą minutę warto chłonąć – to Tristan Bath z The Quietus (Stara Rzeka w czołówce rocznego podsumowania).
Jeden z najlepszych zespołów rockowych pochodzi z Gdańska – to z kolei Sasha Frere-Jones o grupie Trupa Trupa, którą wskazał jako autorów jednej z najciekawszych płyt roku.
Mało? Hm, poczekajmy.

2. PRL-bis
Tym razem nic o polityce. Tak się po prostu złożyło, że muzyczni bohaterowie czasów PRL też mieli niezły rok. Pisałem w POLITYCE o tym, że wracamy do starego popu z tamtej epoki. Potwierdzeniem tego były sukcesy na Liście Przebojów Trójki wspólnego projektu Zbigniewa Wodeckiego i grupy Mitch & Mitch. Była również nieźle przyjęta płyta Albo inaczej z „postarzonymi” (m.in. przez Andrzeja Dąbrowskiego i Krystynę Prońko) wersjami klasyków współczesnego polskiego hip-hopu. Jeszcze ważniejsze wydają się jednak peregrynacje samplowe coraz popularniejszego Pro8l3mu oraz bardzo, bardzo udana seria The Very Polish Cut Outs, no i towarzyszący jej album duetu Ptaki. Przy klubowych wersjach polskich przebojów z lat 70. i 80. będzie się tańczyć i w czasie tego karnawału. A oglądać się będzie świętujący 40-lecie serial 07 zgłoś się z właśnie wydaną przez GAD Records (tu przypomnieć trzeba stałą działalność wznowieniową tej firmy) po raz pierwszy muzyką z tego serialu. Polskie Nagrania z archiwum kilkudziesięciu tysięcy piosenek zostały w roku 2015 ostatecznie sprzedane Warnerowi, który na przyszły rok zapowiada restart serii Polish Jazz – wreszcie w całości i w oryginalnej szacie graficznej.

adele-25

3. Tama w strumieniu?
Pisałem wielokrotnie o tym, że rynki muzyczne są dziś dwa: ten koneserski, skupiony na muzyce, płytach, często nośnikach fizycznych, i ten użytkowy, bazujący na streamingu i szybkim, szerokim dostępie, skupiony na nagraniach. Ten drugi rynek po raz pierwszy od paru lat dynamicznego rozwoju napotkał tamę. Pod koniec 2014 roku ze Spotify uciekła Taylor Swift, teraz Adele, która z pewnością zakończy rok z największą, być może rekordową sprzedażą płyty 25, pokazała streamingowi środkowy palec, przynajmniej na pewien czas nie umieszczając w Spotify całego albumu. Na pewno nie zatrzyma to tej cyfrowej formy sprzedaży, ale jest ewidentną próbą przytrzymania słuchaczy przy premierze albumu jako pewnym wydarzeniu nie tylko wirtualnym i przy nawyku kupowania płyt. W wypadku obu tych bardzo popularnych wokalistek jest też na pewno próbą wyśrubowania wyników sprzedaży. Co przyniosą te ruchy? Patrzę na to z ciekawością, ale i ze spokojem: cokolwiek to będzie, nie zaszkodzi rynkowi koneserskiemu, którym zajmuję się na Polifonii w pierwszej kolejności.

4. Turbo-archiwa
Kto zdążył przesłuchać wszystkie spośród setek nagrań Aphex Twina wrzucanych do internetu za darmo via Soundcloud pod tajemniczym szyldem user48736353001? Bo gdy już milczący przez lata artysta zaczął w końcu opróżniać archiwa, to przeszło to w jakąś nerwicę natręctw – i prawdę mówiąc znieczuliło mnie na utwory AP na jakiś czas. Z kolei duet Autechre udostępnił w przystępnej cenie aż dziewięć swoich występów, w tym koncert z zeszłorocznego festiwalu Sacrum Profanum w Krakowie i tegoroczny koncert z Katowic (Festiwal Nowa Muzyka). Sprawdzałem na przykładzie dobrze ocenianego Krakowa: to specyficzne, proste nagranie oddające perspektywę słuchacza w tłumie, aż poczułem tamtą klaustrofobiczną atmosferę… Tylko kiedy tego wszystkiego posłuchać?

5. Afro-eksplozja
Tym razem nie chodzi tylko o hip-hop, nawet nie tylko o muzykę. Rok, który dla wielu osób rozpoczął się od przesłuchania wydanego w ostatnich tygodniach 2014 r. albumu Black Messiah D’Angelo, okazał się czasem wielkich przewag czarnej kultury, co odnotowywaliśmy w POLITYCE (do wymienionych w tekście przykładów dodać trzeba np. bardzo popularny serial Empire), a zakończył się w sposób równie symboliczny – przyznaniem Oscara za całokształt twórczości Spike’owi Lee. Od dawna nie było takiej zgody co do albumu roku. W większości podsumowań krytyków faworyt był ten sam: Kendrick Lamar. Werdykt ten jest też wyjątkowo zgodny z typami akademii przyznającej Grammy – Lamar dostał aż 11 nominacji do nagrody. Jednocześnie bardzo silny był nurt powracający do afroamerykańskiego spiritual jazzu, na czele z Kamasim Washingtonem, saksofonistą gościnnie grywającym u Lamara, autorem monstrualnego The Epic. Ciągle żywą legendę Sun Ra przypominano na kolejnych reedycjach i kompilacjach (Gilles Peterson), wielu artystów, w tym ponownie Rob Mazurek (album Galactic Parables: Volume One), bardzo poważnie traktowało nawiązania do działań Sun Ra.

6. Kalifornia über alles
Nie można uwag z powyższego punktu pozostawić bez dopowiedzenia: dużą część spośród najlepszych płyt roku nagrało to samo grono muzyków, związanych z wytwórnią Brainfeeder i przez lata odnajdujących się choćby na płyta Flying Lotusa. Chodzi oczywiście o wspomnianego Kamasiego Washingtona, ale też o samego Steve’a Ellisona (FlyLo – też pojawia się na albumie Lamara), ale też Stephena Brunera (Thundercat), który wydał świetną solową EP-kę, a wreszcie jego brata Ronalda Brunera jr., perkusistę, który gra na The Epic. W Kalifornii odległości między gatunkami wydawały się w roku 2015 mało znaczące, a różnice między sceną jazzową i elektroniczną – zaniedbywalne.

pink_mancini

7. Winyl: złe i dobre wiadomości
W ubiegłym roku pisałem o tym, że kult winylu zamienił się w winylmanię. W roku 2015 poszło już w winylowe szaleństwo na całkiem masową skalę. Nie ma jeszcze wyników sprzedaży (z pewnością wyższych niż rok wcześniej), ale wiemy, że popyt przerósł podaż wielokrotnie i zamówienia całkowicie sparaliżowały w roku 2015 tłocznie winyli. Zwracałem na to uwagę przy okazji Record Store Day, kiedy niezależni musieli tłoczenia swoich wydawnictw zamawiać z czteromiesięcznym wyprzedzeniem, a i tak nie byli pewni, czy odbiorą je na czas. Rynek oczywiście zareagował. Był to zarazem rok uruchomienia pierwszej w Polsce – po długich latach posuchy – tłoczni winyli otwartej przez GM Records w Warszawie, wprawdzie bez studia masteringowego, ale zawsze. Był to również rok, gdy – rzutem na taśmę, w ostatnich miesiącach – uruchomiono produkcję maszyn do tłoczenia winyli, co oznacza, że będzie lepiej i ruszy się cała przemysłowa machina. A zimą, dzięki nakręconemu pod okiem Martina Scorsese i Micka Jaggera serialu HBO Vinyl, będzie można powspominać złotą erę nośnika.

8. Wspominanie na ekranie
Za nami rok bardzo ciekawy dla dokumentów o muzyce. Premier było co niemiara – od niszowego filmu o Slowdive (Souvlaki) i bardzo ciekawej historii Billa Drummonda z KLF (Imagine Waking Up Tomorrow and All Music Has Disappearedtrochę na jej temat pisałem), po dość masowy film o Janis Joplin (Little Girl Blue). Najważniejsze jednak wydawały się te dwa opisywane już przeze mnie w POLITYCE w ostatnich miesiącach: Montage of Heck opowiadający historię Kurta Cobaina ścinkami z kręconych amatorsko rodzinnych filmów oraz Amy o Amy Winehouse, też posiłkujący się nieznanymi dotąd archiwalnymi materiałami. To zupełnie nowa era dla twórców ekranowych biografii wielkich muzyków. Era, gdy reżyser staje się – jak miałem okazję pisać – bardziej montażystą masy dostępnych materiałów wideo. W Polsce mieliśmy ciekawą i nieźle przyjętą próbę muzycznego dokumentu w 15 stronach świata o Eugeniuszu Rudniku.

9. Muzyka w grze
Albo raczej: muzyka z gier w grze. Fizycznego wydania (i licznych pochwał) doczekała się w tym roku niepozorna ścieżka dźwiękowa do gry Minecraft autorstwa Daniela Rosenfelda podpisującego się jako C418. Furorę – na fali wciąż niesłabnącej sympatii dla ośmiobitowych brzmień w muzyce – zrobiła muzyka z Undertale, niezależnej gry Toby’ego „Radiation” Foxa (napisał też soundtrack). Oczywiście na tyle, na ile można zrobić furorę wielogatunkową muzyką nagraną w MIDI – chyba że to ciekawy bieda-trend na najbliższe miesiące? W każdym razie w tych rejonach ciekawie nachodzą na siebie niezależne rynki gier i muzyki, którym wróżę wspólną przyszłość. Z kolei wytwórnia Data Discs dokonała wznowień – na winylach! – starych i kultowych ścieżek dźwiękowych do gier Streets of Rage (muzyka Yuzo Koshiro) i Shenmue. No i nie mówcie, że nie oglądaliście hitu filmowego roku, o którym milczą jakoś krytycy z tej branży w swoich podsumowaniach, czyli udostępnionego za darmo, a inspirowanego 8-bitowymi grami filmu King Fury z piosenką… Davida Hasselhoffa.

10. Rok z Polifonią
To 927. wpis opublikowany na tym blogu od momentu jego powstania. W roku 2015 Polifonia miała 103 tys. unikalnych użytkowników i ponad 550 tys. odsłon. Najpopularniejsze wpisy roku:
1. To jest recenzja nowej płyty Adele.
2. Gdyby RMF wymyślił disco polo.
3. Dlaczego Lewandowski nie słucha Starej Rzeki.
Życzyłbym sobie kolejnych takich lat, dość energii do redagowania tego bloga i jeszcze więcej takich Czytelników. Publikując kolejne podsumowania (w najbliższych dniach zagraniczne i krajowe albumy roku oraz archiwalia), dziękuję Wam wszystkim za uwagę w roku 2015 i zapraszam do dalszej lektury. I niezmiennie: miłego słuchania!