Najszybsze płyty roku 2015

Spieszmy się przeglądać zestawienia najlepszych płyt roku – tak szybko ulatują, przechodząc do historii. Pierwsze zestawienia prasowe płyt roku 2015 jak zwykle przyszły jeszcze przed końcem listopada. Przekonują, że rok w muzyce był świetny – oczywiście samo w sobie żadne przegłosowane w redakcji zestawienie tego nie udowodni, ale widać to zwykle po powtarzających się tytułach w czołówce. A te pierwsze listy brytyjskich magazynów „Mojo”, „Q” i „Uncut” mówią wyjątkowo wręcz jednogłośnie, że najlepsi byli…

Płyty roku 2015 wg MOJO:

1. Julia Holter – Have You In My Wilderness
2. Kendrick Lamar – To Pimp a Butterfly
3. New Order – Music Complete
4. Tame Impala – Currents
5. Jim O’Rourke – Simple Songs
6. Bill Ryder-Jones – West Kirby Country Primary
7. Songhoy Blues – Music In Exile
8. Mbongwana Star – From Kinshasa
9. Sleaford Mods – Key Markets
10. Sufjan Stevens – Carrie & Lowell

Płyty roku 2015 wg Q:

1. Tame Impala – Currents
2. Julia Holter – Have You In My Wilderness
3. Jamie XX – In Colour
4. Blur – The Magic Whip
5. New Order – Music Complete
6. Courtney Barnett – Sometimes I Sit and Think and Sometimes I Just Sit
7. Kurt Vile – B’lieve I’m Goin’ Down
8. Laura Marling – Short Movie
9. Kendrick Lamar – To Pimp a Butterfly
10. Florence + The Machine – How Big, How Blue, How Beautiful

Płyty roku wg UNCUT:

1. Julia Holter – Have You In My Wilderness
2. Kendrick Lamar – To Pimp a Butterfly
3. Sufjan Stevens – Carrie & Lowell
4. Ryley Walker – Primrose Garden
5. Father John Misty – I Love You, Honeybear
6. Tame Impala – Currents
7. Courtney Barnett – Sometimes I Sit and Think and Sometimes I Just Sit
8. Natalie Prass – Natalie Prass
9. Sleaford Mods – Key Markets
10. New Order – Music Complete

Jest oczywiście jeszcze jedna metoda sprawdzenia, że to był znakomity rok: przyjrzeć się powyższym zestawieniom kolorowej prasy brytyjskiej pod kątem tego, czego w nich brakuje. Wtedy okaże się, że mieliśmy jeszcze mnóstwo innych płyt zasługujących na szerszą uwagę, może nawet cały alternatywny zestaw. Postaram się samemu odnotowywać to w najbliższych tygodniach, uzupełniając pewne zaległości na blogu. Jak zwykle zresztą.
Zachęcam – też jak zwykle – do lektury nowych numerów wymienionych wyżej gazet, bo prasa papierowa to dobra rzecz. I mam nadzieję, że doczekamy się ciekawego podsumowania polskiej sceny muzycznej w roku 2015 (sceny po raz kolejny niewiele mniej ciekawej niż brytyjska czy amerykańska) w periodyku, który właśnie zbiera pieniądze poprzez serwisu Polak Potrafi, czyli w „Gazecie Magnetofonowej”.

Dziś w Nokturnie (Dwójka, 23.35) uzupełniać będziemy z kolei informacje o innym fonograficznym wydarzeniu roku – ukazaniu się boksu Complete Works niemieckiej grupy Harmonia. Wydawnictwo na zdjęciach wygląda pięknie. Nie ma go chyba jeszcze fizycznie w Polsce (nie ma na przykład w nowootwartym stacjonarnym sklepie z płytami AsfaltShop w Warszawie – choć poza tym wybór jest tam imponujący, a byłem wczoraj, widziałem i zrobiłem pierwsze zakupy!), poza tym jest piekielnie drogi, a dużą część zawartości już mam na różnych nośnikach. Kupiłem sobie jednak wydane osobno na winylu i kasecie Documents 1975, czyli piątą płytę zestawu – same bonusy. Wczesne studyjne wersje dwóch nagrań Harmonii z okresu Deluxe oraz dwa świetne utwory koncertowe.

Pamiętam jak Michael Rother – zdaje się na łamach „The Wire” – mówił kiedyś, że te późne nagrania koncertowe (zespół działał oryginalnie w latach 1973-1976) były najlepszymi, jakie Harmonia po sobie pozostawiła. Ale ogólnie rzecz biorąc trio – z nim oraz muzykami elektronicznego, eksperymentalnego duetu Cluster: Hansem-Joachimem Roedeliusem i zmarłym w lipcu br. Dieterem Moebiusem – było formacją o bardzo skondensowanym, ciekawym dorobku i intensywnym życiorysie. Dość powiedzieć, że choć w psychodelicznej motoryce bliscy Neu!, łączyli ten wątek ze świetnym syntezatorowym know-how Moebiusa i Roedeliusa, a w końcowym okresie – także z wkładem pochłoniętego wówczas ideą ambientu Briana Eno. Bo dla tego ostatniego Harmonia była punktem lądowania w okresie fascynacji sceną niemiecką, co więcej – inspiracją do wspólnych działań z Davidem Bowiem. Formuła rockowa Harmonii była nieco bardziej swobodna niż matematyka nagrań Neu!, a zarazem odnosiła się do nurtu, który w latach 70. dałoby się zidentyfikować jako kontynentalna europejska psychodelia. Bo gdyby szukać nagrań bliskich duchem do koncertowej części Documents 1973, to należałoby się rozglądać w okolicach francuskiego Gongu z jego angielskim liderem Steve’em Hillage’em. Szczególnie słychać to w kończącym zestaw utworze z hamburskiego klubu Fabrik (towarzyszy tu grupie Mani Neumaier z Guru Guru na perkusji). Całość, jeśli jest trochę niesatysfakcjonująca, to dlatego, że miesza wątki sceniczne i studyjne – przydałoby się szersze archiwum zarówno odrzutów z sesji nagraniowych, jak i nagrań z występów. Ale być może wytwórnia Groenland szykuje je na jakiś kolejny jubileusz lub inną okazję.

HARMONIA Documents 1975 (dostępna także w boksie Complete Works), Groenland 2015, 8/10