Wyjątkowo równy szczyt

Nie wiadomo kiedy staliśmy się potęgą w dziedzinie elektronicznego popu. Tak jak nie wiadomo kiedy specjalizująca się w klubowej muzyce elektronicznej wytwórnia U Know Me Records doczekała się kilkudziesięciu wydawnictw, w dodatku na zaskakująco równym poziomie (co właśnie sprawdziłem tutaj – słabych płyt w tym zestawie praktycznie nie było). W każdym razie jesień będzie u nas upływała pod znakiem rywalizacji kapel od syntezatorowego popu, zapewne też na zaskakująco równym poziomie, niespecjalnie dającym powody do kompleksów. Na jesień zapowiadana jest nowa płyta łódzkiej grupy Kamp!, na początku października ukazuje się drugi album Bokki, ciekawie zapowiadający się debiut Oxford Drama też w przygotowaniu, a już dziś włączyli się do tej konkurencji – właśnie w barwach U Know Me – jeszcze dwaj producenci, Wojtek Urbański i Łukasz Stachurko, nagrywający od jakiegoś czasu pod szyldem Rysy.

Niedługa autorska płyta Rysów (obstawiam geograficzną odmianę i genezę, bo pytania Skąd nazwa grupy? koledzy po fachu dziś unikają) nosi tytuł Traveler i rozpoczyna się zaskakująco niemrawo. Shimmer z wokalami Justyny Święs – które zresztą pojawiać się będą na prawie całym albumie – nie bardzo miałby szanse na singlu. Prawdę mówiąc, w ogóle nie jest to utwór, który zrobił na mnie za pierwszym razem wrażenie. Tyle tylko, że przy kolejnych okazało się, że znakomicie służy za wstęp całości, bo następne kompozycje, śpiewane dziewczęcym głosem Święs (coraz lepszej ostatnio, że przypomnę powstańczą płytę Voo Voo), budują tu dość zwarty program. Składają się w serię melodyjnych utworów, napisanych nie tylko z pomysłem, ale i z kulturą, dyscypliną, niezbyt długich, właściwie pozostawiających każdorazowo pewien niedosyt. Taneczne, klubowe ambicje autorzy pozostawiają chyba na ewentualne remiksy. Motoryka wprost odwołująca się do tria Moderat stanowi tu tylko mocny szkielet dla piosenek, które stylistycznie zawieszone są już bliżej wspomnianych polskich grup, choć to beaty zbyt połamane jak na Kamp! i melodie o mniej skandynawskim charakterze niż u Bokki.

Pierwsze mocne punkty oparcia, jakie znalazłem tu sam dla siebie – by tak pociągnąć przez analogię do górskiej wspinaczki – to Cold Inside z Baaschem w roli wokalisty, świetny instrumentalny (choć przygotowany na strzępkach wokali) utwór The Fib oraz Ego z Justyną Święs, tytułowy utwór ze znakomitej EP-ki, która ukazała się już w maju. Finałowy Przyjmij brak uświadomił mi natomiast, czego mi osobiście zabrakło – jakichś kotwic w postaci polskojęzycznych tekstów. Ten jest jedynym w zestawie. To oczywiście wypadkowa pewnej sytuacji, w jakiej znajduje się cała elektroniczno-popowa scena w Polsce nie od dziś. Piosenki na syntezatory świetnie brzmią po polsku, ale szanse na recenzje na Zachodzie, występy poza Polską, a nawet sprzedaż nagrań, są w tym wypadku na tyle duże, by jednak ryzykować teksty po angielsku. Poza tym odbiorca takiej muzyki w Polsce jest na tyle młody i przyzwyczajony do angielszczyzny, by (prawdopodobnie) nie mieć podobnych co ja wątpliwości.

Nie bardzo rozumiem, dlaczego tytuł New Order ma czwarty utwór na tej płycie. Chyba że to taki wewnętrzny żart. Duet Baascha i Justyny Święs bardzo mi się podoba (podobnie zresztą jak drugi duet wokalny – Święs i Piotra Zioły), ale skojarzenia z New Order pojawiają się na albumie nieco później. Oczywiście w refrenie Cold Inside, gdy pojawia się charakterystyczna gitara basowa, a wreszcie we wspomnianym Przyjmij brak. Co do Baascha, niedawno zaliczającego nie do końca udany solowy debiut – Urbański i Stachurko powinni mu przygotować całą kolejną płytę. Tu sprawdza się idealnie.

Ani jeden, ani drugi z producentów debiutantami na scenie już nie są. Rysy mają więc jeden charakterystyczny rys – dojrzałość i brak jakiejś młodzieńczej nachalności, parcia na szybki sukces, zgarnięcie całej puli za jednym razem – jednym singlem, klipem, jednym refrenem. Nie ma tu tego. Staję mocno po stronie entuzjastów, słysząc tu dziesięć utworów równych jak cała ta nowa scena. Prawdopodobnie nie znudzą mi się, słuchane razem czy na wyrywki, jeszcze przez długie miesiące.

RYSY Traveler, U Know Me 2015, 8/10