10 wynalazków dla Roberta Mooga

Pilnuję dziś różnych obowiązków, bez możliwości wyjazdu na festiwal Tauron Nowa Muzyka, ale za to już od wczoraj słucham wyłącznie muzyki elektronicznej. Obchodzę w ten sposób 10. rocznicę śmierci Roberta Mooga, która przypada dziś. Co prawda wczorajszą audycję w Dwójce skróciła mi trochę transmisja z Paradyża, ale postanowiłem, że sobie to odbiję, pisząc dwa słowa na temat najważniejszego inżyniera, konstruktora i wynalazcy, który realnie wpłynął na muzykę. A mówiąc w telegraficznym skrócie: sprawił, że oprócz eksperymentalnego muzyka elektroniczna zyskała też rozrywkowy wymiar, wpłynął na to, że syntezatory trafiły nie tylko do drogich studiów, ale i pod strzechy, a wreszcie jednym basowym brzmieniem minimooga zelektryzował późniejszych twórców disco, electro, IDM, trip-hopu i kogo tam jeszcze? Jedźcie na dowolny festiwal i sprawdźcie, kto w riderze technicznym miał nazwę firmy Moog Music Inc. Albo nigdzie nie jedźcie, tylko posłuchajcie paru wynalazków.

Na początek elektroniczny pop w postaci, w jakiej go wymyślili w roku 1967 Jean-Jacques Perrey i Gershon Kingsley (ten od Popcornu). Utwór pochodzi z albumu Kaleidoscopic Vibrations, jednej z pierwszych tego typu płyt w historii, ale nie jedynej. Warto zwrócić uwagę, jaki był pierwszy pomysł na promocję syntezatorów: zagrać na nim znane melodie. Na płycie znajdziemy m.in. moogowe interpretacje One-Note Samba czy Strangers in the Night. Nie inaczej było w dziedzinie muzyki poważnej:

Wendy Carlos (wówczas jeszcze jako Walter) miała zaprezentować możliwości systemu modularnego Mooga światu. Efektem był sprzedany w nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy album Switched-On Bach z interpretacjami muzyki Bacha, który przy okazji pobił rekordy w dziedzinie nagrań muzyki poważnej i trafił do pierwszej dziesiątki listy bestsellerów „Billboardu”. Ten nurt przeróbek istniejącego repertuaru znajdował długo kontynuatorów. Na przykład moja ulubiona formację The Moog Cookbook, działającą krótko w latach 90.:

The Moog Cookbook wykonywali (warto poszukać całych płyt) covery kompozycji z rockowej klasyki i popularnych w latach 90. przebojów grunge’owych. Sam nurt istnieje do dziś i ma się dobrze, czego fajnym przykładem jest Yellow Taxi, cover przeboju Joni Mitchell, nagrany przez DMX Krew przy okazji składanki A Tribute to Robert Moog. Gdybym mógł, wkleiłbym tu stream z YT lub SC, ale niestety nie ma takiego, więc odsyłam wyjątkowego do streamu całej płyty w sklepie Boomkat.com. Warto.

Jesteśmy więc przy numerze piątym i wypada podrzucić tu jakiś przykład wirtuozerii. Zaproponuję nawet dwa. Pierwszego wykonawcy właściwie nie sposób pominąć, bo przy okazji wypuszczanych na rynek po latach (na nowo!) starych modularnych systemów Moog stworzył nawet maszynę (dostępną za jakieś, bagatelka, 150 tys. dol.) sygnowaną przez tego muzyka. Chodzi oczywiście o Keitha Emersona, który wykorzystywał na scenie duże systemy Mooga, wyciskając z nich w dodatku, ile fabryka dała, nawet gdy od dawna dostępne już były wypuszczone na rynek w roku 1970 przenośne minimoogi. Poniższy przykład, syntezatorowa aranżacja koncertu fortepianowego Alberto Ginastery, czyli Toccata, oczywiście pochodzi oryginalnie z płyty Brain Salad Surgery Emerson, Lake & Palmer. Kupcie i nie dajcie sobie wmówić, że symfo-rock był zawsze zły. Zawsze złe są tylko uprzedzenia.

Drugiego przykładu nie miałem pod ręką przy okazji wczorajszej audycji, bo brak mi na półce płyt nieodżałowanego George’a Duke’a. Posiłkowałem się więc jego nagraniem z zespołu Franka Zappy, podczas gdy jedne z najlepszy solówek syntezatorowych nurtu fusion Duke zostawił oczywiście na albumach solowych:

Na stronie Fundacji Mooga, którą przeglądałem w poszukiwaniu materiałów do audycji, znalazłem (co najmniej) dwa fantastyczne przykłady wczesnych zastosowań moogów w filmie, o których nie wiedziałem. Na małym ekranie instrument wykorzystał ok. 1970 roku Lalo Schifrin, któremu Paul Beaver – bardzo ważna postać we wczesnych latach ekspansji syntezatorów – pomógł z programowaniem urządzenia. Chodzi o czołówkę serialu Medical Center, gdzie moog odtwarza (odnotowuje w ten sposób, że często tak właśnie bywał używany – jako źródło efektów dźwiękowych) sygnał karetki.

Dzięki tej samej stronie znalazłem niesamowity przykład muzyki eksperymentalnej z 1971 roku – płytę Douglasa Leedy’ego Entropical Paradise, z której dostępnością nie jest najlepiej (poza CD-R-owa wersją z Mimaroglu Music, która takie unikatowe nagrania wznawia na, powiedzmy, nielegalu). Fragmenty tej muzyki trafiły na ścieżkę dźwiękową filmu „Rzeźnia numer 5” wg prozy Vonneguta. Sam Leedy inspirował się zresztą Vonnegutem, programując swoje maszyny (systemy Buchli i Mooga), ale bardziej interesowały go okolice SF, konkretnie powieść Syreny z Tytana. A jako fan tej książki jestem skłonny się zgodzić, że nikt tak dobrze nie zilustrował infundybuły chronosynklastycznej.

Teraz, żeby skompresować ostatnie 40 lat rozwoju muzyki tanecznej, które – od czasów Kraftwerk, a potem Giorgio Morodera – nieustannie przypominają o moogach w funkcji gitary basowej, wybrałem jeden utwór nieźle oddający zalety potężnych basów tej linii instrumentów. Nie jest to tym razem Minimoog (jak u Donny Summer), tylko Moog Source, nieco mniej znana konstrukcja z początku lat 80., w dodatku używana w trudnych warunkach, ale za to dała grupie New Order nieśmiertelność. Żaden tam wynalazek, ale warto sobie uświadomić, że bez Mooga ani rusz:

Nie wiem, jak to się stało, że dość atrakcyjna muzyka Davida Bordena – przed laty innego stałego współpracownika Mooga – ma na YouTubie tak niewiele odsłon, ale postulowałbym, by je pomnożyć. Pisałem już na drugim blogu o płycie Music for Amplified Keyboard Instruments, czerpiącej z minimalizmu spod znaku Reicha, ale w tym zestawieniu nieodzownej. Przecież to twórcza kontynuacja kontrapunktów z albumów Wendy Carlos. W dodatku poniższy utwór, jak cały ten wpis, dedykowany jest pamięci dr. Mooga:

Gdyby ktoś chciał sobie teraz obejrzeć materiał o historii syntezatorów Mooga, zapraszam tutaj, albo po prostu znajdźcie dokument Moog z roku 2004, którego ścieżka dźwiękowa z m.in. moimi ulubionymi fanami moogów ze Stereolab będzie też niezłym punktem odniesienia do dalszych wędrówek po sieci.